Prezydent Obama wraz z rodziną w piątek uda się na dwudniowy urlop na wyspie Mount Desert, w parku Narodowym Acadia, w stanie Maine. Konserwatyści skrupulatnie odnotowali, że to już trzeci taki weekend dla rodziny prezydenta Obamy od czasu katastrofy na platformie wiertniczej koncernu BP w Zatoce Meksykańskiej.
- fot.GettyImages/ Republikanie zarzucają prezydnetowi, że zbyt często robi sobie wakacje
Krajowa Konwencja Republikańska (RNC) na swojej stronie internetowej otwarcie skrytykowała Baracka Obamę za to, że w dobie największej w historii Stanów Zjednoczonych katastrofy ekologicznej, prezydent pozwala sobie na kolejny urlop. Republikanie krytykują prezydenta za to, że gra w golfa, chodzi na koncerty i spędza wolny czas w najbliższy weekend w Maine, a wcześniej w Asheville w Północnej Karolinie i w Chicago. Zdaniem Republikanów Barack Obama powinien udać się tam, gdzie doradzał wybrać się swoim współrodakom, czyli na urlop u wybrzeży Zatoki Meksykańskiej, zamiast na północ kraju.
Jamal Simmons, strateg Partii Demokratycznej powiedział, że krytyka ze strony Partii Republikańskiej jest tym bardziej nieuczciwa, że to właśnie republikański prezydent George W. Bush był znany ze swoim częstych wakacji w posiadłości Camp David w stanie Maryland i swoim ranczo w Crawford, w Teksasie. Ranczo zostało nawet ochrzczone mianem „Białego Domu Zachodu”. Dziennikarz stacji CBS, Mark Knoller, policzył, że poprzednik Baracka Obamy na stanowisku prezydenta spędził łącznie 977 dni w Camp David podczas swoich dwóch kadencji. Simmons pozwolił sobie również zauważyć, że obecny prezydent pracuje dużo ciężej od swojego poprzednika i dlatego dwudniowe wakacje w pełni mu się należą.
Paul Begala, były doradca prezydenta Clintona i współpracownik CNN powiedział, że bez względu na miejscu, w którym się znajduje, prezydent zawsze pozostaje głową państwa. Jego zdaniem nie ma podstaw do tego, aby krytykować Baracka Obamę za kilkudniowe wakacje.
AS (CNN)
Copyright ©2010 4NEWSMEDIA. Wszelkie prawa zastrzeżone.
