REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaUncategorizedKraków wybaczył brytyjskim pijusom - Polonica w mediach USA i świata

Kraków wybaczył brytyjskim pijusom – Polonica w mediach USA i świata

-

Przemądrzali Polacy, którzy próbowali wykopać żłopiących alkohol Brytyjczyków i przyciągnąć do siebie turystów gejowskich, desperacko teraz starają się o powrót niechcianych gości – stwierdza Clive Goodman z pisma „Daily Star Sunday”. Władze średniowiecznego miasta Kraków jako pierwsze wywiesiły znaki nakazujące Brytyjczykom trzymać się z daleka – wraca wspomnieniami do niedawnej przeszłości autor relacji pt. „Drink pound not pink pound”. Zamiast nich usiłowały namówić gejów, spodziewając się po nich więcej pieniędzy i mniej kłopotów – pisze Goodman. Ale teraz szarpani recesją i cierpiący z powodu spadku liczby turystów i niekorzystnych relacji walutowych hotelarze wyciszają swe narzekania, żeby tylko odzyskać zalewających się piwem Brytyjczyków.

– Uwielbiamy naszych brytyjskich gości. Wiemy, że lubią imprezować i możemy im zapewnić wszystko, co najlepsze – deklarował 27-letni szef baru Hipolit Sokołowski.
A to przecież na jego lokalu Nic Nowego wisiała kiedyś wielka tablica z napisem “No stag parties. Thank you” – zauważa autor tekstu. Lecz zakazu urządzania pijackich zabaw już dziś tam nie ma i Brytyjczycy zalewają ponownie to miejsce – czytamy.
– Niektóre bary próbowały zmienić swój charakter, ale jeśli jesteś lojalny wobec swoich klientów, oni pozostaną lojalni wobec ciebie – powiedział Sokołowski.

REKLAMA

Philip Davies, dyrektor sprzedaży w firmie Party Krakow, która organizuje zakrapiane wyjazdy do miasta, powiedział: „Jesteśmy zachwyceni tym, że Brytyjczycy zaczęli znów przybywać. Biznes jest absolutnie fenomenalny. Zarobiliśmy więcej przez trzy miesiące tego roku niż przez cały tamten rok. Funt otrzymał ciężki cios, ale złoty ucierpiał jeszcze bardziej. Jest tutaj po prostu tanio. Jeśli były jakieś problemy w przeszłości, jest to quid pro quo – oni potrzebują nas, a my potrzebujemy ich”.

Kelnerka Ola Kazimierczak z modnej dzielnicy Kazimierz zgodziła się z tym jak najbardziej. Od czasu, gdy Brytyjczycy zaczęli powracać do Krakowa, jej napiwki wzrosły czterokrotnie.

– Uważam, że ta cała sprawa z niesfornymi Brytyjczykami była przesadą – powiedziała. – Pewnie, niektórzy mogą być trochę głupi, ale generalnie są wspaniali i nie mamy z nimi problemu. Cała owa próba pozbycia się dobrych klientów, którzy wydają dziesięciokrotnie więcej niż miejscowi, była nierozważna i ludzie zdali sobie teraz z tego sprawę.

Przed załamaniem się rynku kredytowego ojcowie miasta wyłożyli sporą gotówkę na kampanię plakatową i reklamową, eksponującą piękne widoki miasta i ważne wydarzenia kulturalne. Próbowali wypędzić „pijanych prostaków”, którzy według nich nie robili nic oprócz wszczynania bójek w pubach, napastowania kelnerek i pozostawiania po sobie wymiocin – tu znów Goodman powraca do przeszłości. Przypomina, jak w owym czasie radny Bogusław Kośmider mówił: „Musimy skończyć z mitem, że tania turystyka, obfitująca w alkohol i balowanie, na długą metę się opłaci”.

Ale bary i hotele miasta na nowym marketingu nie zyskały, zaś obecnym przesłaniem jest: „Wracajcie, wszystko zostało wybaczone!”.
Jan Korsak, przewodzący turystycznemu promowaniu Polski, był zawsze sceptyczny co do prób przyciągnięcia gejów – zauważa autor.
– Oczywiście, że są mile widziani, ale cóż u licha masz zmienić w jakimś hotelu, aby przyciągnąć gejowskich turystów? – pytał. – I dlaczego mamy wykluczać innych gości?
Źródła: „Daily Star Sunday” (Brytania).
Darek Jakubowski

REKLAMA

2090747556 views

REKLAMA

2090747857 views

REKLAMA

2092544319 views

REKLAMA

2090748144 views

REKLAMA

2090748290 views

REKLAMA

2090748434 views