REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaStefan Żeromski w Orłowie

Stefan Żeromski w Orłowie

-

Biały Domek:


REKLAMA

Podobnie, jak dla całego społeczeństwa polskiego, również dla Stefana Żeromskiego, pisarza, który wyjątkowo odczuwał współczesny puls narodu, rok 1920 posiadał podwójne znaczenie dla nowo narodzonej Polski:

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

– w Wersalu podpisano traktat pokojowy, w którym zagwarantowano Polsce dostęp do Bałtyku;

 

– w lutym odbyły się uroczyste zaślubiny generała Józefa Hallera z polskim morzem.

 

– wreszcie trzecie wydarzenie: na polskie wybrzeże zdecydował się przybyć najwybitniejszy pisarz polski, kandydat do Nagrody Nobla – Stefan Żeromski. Przez pół wieku kształtował on wyobrażnia kilku pokoleń społeczeństwa polskiego. Jego autorytet stanowił jak gdyby moralne potwierdzenie dokonań Wersalu, w którym ze strony polskiej swe podpisy składali Ignacy Paderewski i Roman Dmowski.

 

Te trzy wydarzenia w odstępie krótkiego czasu wzbudziły w społeczeństwie polskim niezwykłą falę patriotycznych uczuć – były bowiem konkretnym wyrazem realizacji nadziei wielu pokoleń Polaków. Zanim zdążył wyschnąć atrament na wersalskim dokumencie, dowódca „Błękitnej Armii”, gen. Józef. Haller, armii, która powstała na amerykańskiej ziemi, przybył w towarzystwie swego sztabu oficerskiego do Władysławowa – i rzucił diamentowy pierścień do polskiego morza.

 

Była to jedna z najbardziej wzruszających chwil w polskiej historii.

 

Zaślubiny z Bałtykiem

Ten symboliczny gest dla dużej części społeczeństwa polskiego miał większą siłę emocjonalną, niż podpisy przywódców trzech zachodnich mocarstw:

 

– Prezydenta Stanów Zjednoczonych, Woodrow Wilsona;

 

– premiera Francji, Georges Clemenceau;

 

– oraz premiera Anglii, George Davida Lloyda, który zresztą emocjonalnie kwestionował prawa Polski do Bałtyku. Aby uzyskać jego podpis, zgodzono się na stworzenie Wolnego Miasta Gdańska. Skutki są znane z 1939 roku.

 

Jednakże diamentowy pierścień Hallera zdominował w popularnej wyobraźni narodu polskiego. Pierwsze strony prasy polskiej oraz europejskiej wypełniała sylwetką polskiego generała Hallera na pięknym koniu, stojącym po kolana w wodzie – i rzucający cenny pierśleń. Na gest ten czekała Polska od ostatniego rozbioru.

 

Dodatkową wymowę tego aktu wzmacniał fakt, iż „Błękitną Dywizję” uformowano głównie na ziemi amerykańskiej – a więc składała się z kilku pokoleń polskich emigrantów. Większość z nich posiadała obywatelstwo amerykańskie – i słabo, jeśli w ogóle – mówiła po polsku.

 

Byli oni więc realizatorami marzeń swych dziadków i ojców, tych którzy przybyli do brzegów Ameryki „za chlebem”– i wolnością. Stojąc teraz na brzegu Bałtyku, obok swego dowódcy, wielu z nich miało łzy w oczach. Wspominali prawdopodobnie tych przyjaciół z Nowego Jorku, Chicago lub Buffalo, którzy zginęli w drodze do Bałtyku. A może myśleli także o swych przodkach?

 

„Wiatr od Morza” – czyli tysiąc lat marzeń

Przyjazd Żeromskiego na polskie Wybrzeże – do pięknego Orłowa – miał swe historyczne znaczenie. Osiedlając się w małym domku – w odległości 100 metrów od brzegu – zaczął on szkicować plany swej następnej książki „Wiatr od morza” – książki, która dałaby obraz długiej drogi Polski do brzegów Bałtyku. Niektórzy czytelnicy odczytali ten utwór jako wspaniały poemat historczyny, w którym natura i ludzkie emocje tworzyły wspólny kalendarz tego nadmorskiego regionu.

 

Pragnął on połączyć dwie historyczne siły: dążenia miejscowej ludności, czyli Kaszubów, którzy od wieków potwierdzali swą polską tożsamość, oraz plany polityczne kolejnych władców polskich oparte na sojuszach i dynastycznych interesach.

 

„Wiatr od morza” jest więc literacką syntezą fragmentów polskiej historii. Marzenia elity polskiej wobec Bałtyku posiadają swoją konkretną datę: był to rok, gdy Bolesław Chrobry przygotował wyprawę biskupa Wojciecha – kuzyna Dąbrówki – spływem Wisłą nad Bałtyk. Miał on ochrzcić nadbałtyckie plemiona – i włączyć je w zasięg wpływów polskiego władcy. Kilka lat później zwłoki biskupa Wojciecha zostały wykupione przez przedstawicieli Bolesława Chrobrego – a miejsce tej transakcji na wzgórzach pod Gdańskiem nazwano osadą Św. Wojciecha. Przez wieki odbywają się tam w kwietniu uroczystości religijne, upamiętniające wykup jego ciała.

 

Męczeńska śmierć św. Wojciecha spotęgowała zainteresowanie jeszcze bardziej Bałtykiem. Przyjazd cesarza Ottona III do Gniezna w 1000 roku – związany z koronacją Bolesława Chrobrego na króla, tworzył podstawy do dalszych planów polskich elit wobec Bałtyku.

 

W międzyczasie zmieniali się władcy polscy, lecz Bałtyk był tym trwałym magnesem politycznym i ekonomicznym, podbudowanym przez Wisłę – która łączyła kolejne pokolenia Polaków. Ekonomiczna rola Wisły wobec Gdańska – jako drogi tranportowej polskiego zboża do Anglii i Holandii– często była ważniejsza od planów władców na Wawelu lub Warszawy.

 

Mijały lata i wieki. Bałtyk wciął był żywą częścią polskiej wyobraźni. Ten trwały nurt polskich marzeń doskonale rozumiał Stefan Żeromski. Dlatego w 1920r. – natychmiast po uroczystościach w Wersalu i zaślubinach Hallera – Żeromski przeprowadził się do Orłowa, aby letnie poranki spędzić nad brzegami Bałtyku.

 

Uroki „Białego Domku”

Obecne Orłowo posiada podwójną tożsamość. Administracyjnie należy do Gdyni, natomiast kulturalnie i geograficznie ciąży w stronę Sopotu. Stanowi więc pewną specyficzną enklawę dla mieszkańców, którzy cenią spokój i piękne krajobrazy nadmorskie; jak i dla turystów poszukujących atmosfery wypoczynku i refleksji. A także kontaktu z historią. Lokalni gospodarze Orłowa wykorzystali krajobrazowe walory miejscowości. Starannie uformowany bulwar, prowadzący wzdłuż brzegu zatoki – i nazwali go Promenadą Królowej Marysieńki. Prowadzi na bezpośrednio pod wysoką skarpę, w którą wciśnięty jest mały biały domek. Jest on centralną atrakcją kulturalną Orłowa. Na frontowej ścianie umieszczono jego nazwę ”Domek Żeromskiego – muzeum i kawiarnia”.

 

A więc w tym małym domku mieszkał ów tytan literatury polskiej – twórca ponad 20 powieści, opowiadań i dramatów. W tym takich wybitnych utworów jak ”Popioły”, ”Ludzie bezdomni”, Przedwiośnie”, ”Syzyfowe prace” czy „Duma o hetmanie”, a także opowiadań ”Rozdziobią nas kruki i wrony” czy „Siłaczka”. Jednakże motywem, dla którego zamieszkał na samym brzegu Bałtyku, był plan napisania rodzaju powieści – eseju historycznego „Wiatr od morza”.

 

Szum bałtyckich fal zza okna pobudzał jego twórczą wyobraźnię – integrował historię w jedną całość. Na drugim piętrze „Domku” znajduje się małe muzeum z bogatą ilustracją do jego biografii – zarówno literackiej, jak i rodzinnej. M. in. znajduje się tam specjalny list, w którym dokładnie wyjaśnia swoje plany pisarskie. Przede wszystkim skupił się na badaniu etnograficznym ludności kaszubskiej, która przez tysiąc lat opierała się procesowi germanizacji. Fascynowała go psychologia i bogata kultura tego społeczeństwa – jego przywiązanie do Polski. I cenę, jaką za to płacili Kaszubi. Natomiast w parterowej części „Domku” znajduje się gustownie urządzona kawiarnia z fotografiami ze spotkań pisarza z polską młodzieżą akademicką, z robotnikami budującymi polską Gdynię, oraz z innymi zdjęciami dokumentalnymi z polskiego Wybrzeża. Jest to piękna dokumentacja początków budowy polskiego nabrzeża – gdzie polskie marzenia nareszcie przekształcały się w nowoczesny port i miasto – zwane Gdynia. Żeromski kochał ten mały skrawek wybrzeża – łącznie z uroczym „Kaczym Potokiem”, który przepływał obok jego okna. I wciąż przepływa z rządem kolorowych kaczek.

 

Niestety, książka „Wiatr od morza”, nad którą pracował w Orłowie – która także w zbeletryzowanej formie miała odtworzyć drogę do morza – po opublikowaniu pozbawiła Stafana Żeromskiego Nagrody Nobla. Przeciwko jego kandydaturze protestował w Szwecji ambasador niemiecki – spadkobierca pruskich Krzyżaków. Ich portret literacki – udokumentowanego okrucieństwa wobec kaszubskiej ludności – pozbawił tego wybitnego pisarza Literackiej Nagrody Nobla.

 

Gdy z programów nauczania usunięto „Krzyżaków”, może warto fragmenty tej książki wprowadzić do licealnych programów naszych szkół? Zwłaszcza gdy głos Eryki Steinbach wciąż odwołuje się do krzyżackich praw. Byłoby to połączenie współczesnej historii Polski z wybitną literaturą.

 

Edmund Osysko

REKLAMA

2090698572 views

REKLAMA

2090698873 views

REKLAMA

2092495333 views

REKLAMA

2090699158 views

REKLAMA

2090699304 views

REKLAMA

2090699448 views