REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaRządy PO-PSL: dla każdego coś miłego?

Rządy PO-PSL: dla każdego coś miłego?

-

Warszawa – W sobotę 1 grudnia nowy rząd koalicyjny Platformy Obywatelskiej (PO) Donalda Tuska i Polskiego Stronnictwa Ludowego (PSL) Waldemara Pawlak obchodzić będzie swą pierwszą „tygodnicę”. Bo to przed tygodniem Sejm udzielił mu wotum zaufania głosami 238 posłów, przeciwnych było 204, a dwóch wstrzymało się od głosu. Nowy rząd miał więc siedmiogłosowy margines bezpieczeństwa (aby wotum przeszło wymaganych było 231 głosów).

O ile koalicja PO-PSL nie ulegnie rozpadowi czy uszczupleniu, będzie także przy innych głosowaniach miała komfort rządzenia, jaki nie był udziałem poprzedniego rządu Prawa i Sprawiedliwości. Przede wszystkim ma ten wielki atut, że koalicja doszła do skutku. Przed wyborami w 2005 r. powszechnie oczekiwano koalicji PiS-PO, ale z winy Platformersów do niej nie doszło. Zmusiło to mniejszościowy rząd PiS do żebrania o głosy, zawiązywanie paktów stabilizacyjnych i wreszcie koalicji z krnąbrnymi, nieobliczalnymi partnerami – Samoobroną i Ligą Polskich Rodzin.

Na konferencji prasowej w Sejmie po otrzymaniu wotum zaufania premier Tusk powiedział: „Koalicja PO-PSL naprawdę ma szansę zmienić Polskę i życie Polaków na lepsze. Jesteśmy gotowi do przejęcia pełnej odpowiedzialności za losy naszej ojczyzny”. Jego współkoalicjant wicepremier Pawlak dodał: „Wchodzimy w nowy czas, w którym kłótnie zastąpi otwarty, szczery, czasem trudny, ale dialog”, a o nowym rządzie powiedział, że „przełamuje stereotypowe podziały”.

Rzeczywiście w nowym gabinecie zasiadają obok siebie politycy o solidarnościowym rodowodzie oraz działacze, których korzenie polityczne sięgają PRL-owskiego Zjednoczonego Stronnictwa Ludowego. Dotychczas Pawlak wchodził w kolację z postkomunistami, choć z Tuskiem dobrze się zna od zarania II niepodległości. Obaj politycy wraz z Lechem Wałęsą, Aleksandrem Kwaśniewskim, Tadeuszem Mazowieckim i innymi politykami uczestniczyli w zmowie politycznej, która w czerwcu 1992 roku obaliła demokratyczny rząd Jana Olszewskiego w strachu przed planem ujawnienia archiwaliów bezpieki.

W swym exposa sejmowym, wygłoszonym w przededniu głosowania nad wotum zaufania, Tusk ustanowił nowy rekord długości. Przemawiał bez przerwy trzy bite godziny i jeszcze pięć minut dłużej. W Sejmie zaczęto go porównywać do maratończyka oratorskiego Fidela Castro czy nudnego jak flaki z olejem Władysława Gomułki. Mimo że Tusk jest dobrym mówcą, pod koniec także w ławach poselskich PO posłowie się wiercili w swoich fotelach lub przysypiali.
Tusk podkreślił, że motywem przewodnim jego rządów będzie zaufanie, i naliczono, że wyraz ten powtórzył w ciągu tych 185 minut aż 44 razy. Wspomniał o zaufaniu do samorządów, biznesmenów i zwykłych obywateli. Nie coraz bardziej restrykcyjne przepisy, zaostrzone kary i różne formy nacisku, inwigilacji i zastraszania, pijąc przy tym do poprzednich rządów PiS, lecz zaufanie, szacunek i wolność mają zapewnić normalność, wyzwolić energię i inicjatywę rodaków i, co za tym idzie, spełnić ich marzenia.

W warstwie językowej zauważono, że Tusk świadomie nawiązywał do okresu międzywojennego. W swym exposa z 1919 r. premier Ignacy Paderewski powiedział: „Składam wam ukłon głęboki i korny, ale nie bez dumy”. Czy tylko zbiegiem okoliczności Tusk zagaił swoje wystąpienie słowami „Chyląc głowę z poczuciem pokory i dumy”? Używał wyrazów „ojczyzna”, „naród” i „wspólnota narodowa” zamiast częściej dziś spotykanych „państwo” i ” społeczeństwo”, mówił „rodacy”, a politykę nazwał „zaszczytną służbę ojczyźnie”.

Także wzorem II RP Polskę nazwał „Najjaśniejszą Rzecząpospolitą”, odrzucając numerację III i IV RP. Ale górnolotne slogany, zgrabne, okrągłe frazesy i miłe dla ucha obietnice od zawsze były i pozostają głównym tworzywem kampanii przedwyborczych i inauguracyjnych wystąpień w parlamencie. Opozycja skrytykowała exposa przede wszystkim jako zbiór ogólników i popis retoryczny, w którym brakowało konkretów. Zgrabnej retoryki rzeczywiście było sporo, ale były też konkretne obietnice, z których będzie można Tuska rozliczyć. Powiedział m.in., że za rok polskich wojsk już nie będzie w Iraku, a do 2012 ma zostać zniesiony pobór do wojska, by mogła powstać armia w pełni zawodowa. Premier oświadczył, że bierze osobistą odpowiedzialność za doprowadzenia do skutku europejskich Mistrzostw Piłkarskich w 2012 roku i zobowiązał się, że w każdej gminie ma być boisko. Obiecywał też podwyżki dla różnych grup zawodowych, podkreślając przy tym, że jego rząd nie będzie ulegał naciskowi.

Być może tę tezę wkrótce będzie można sprawdzić w praktyce, gdyż już burzą się górnicy węglowi. Żądają podwyżek jeszcze w tym roku, podczas gdy rząd ma mieć dla nich dodatkowe pieniądze dopiero w przyszłym roku. Jeśli znów zjadą do Warszawy autokarami tysiące górników z trzonami od kilofów, łomami i pałkami, przedrą się przez kordony policyjne i zaczną obrzucać budynki rządowe cegłami i butelkami z benzyną, czy rząd Tuska nadal nie ulegnie presji? Czy wezwie do obrony własnej siedziby posiłki z gazem łzawiącym, gumowymi kulami, a może nawet ostrą amunicją? Na mównicy można wszystko – gorzej, gdy słowa zderzają się z twardą rzeczywistością.
Murem za Platformą byli dotychczas nauczyciele, mimo że to PiS im obiecywał 9-procentową podwyżkę. Teraz nowa minister edukacji Katarzyna Hall twierdzi, że nauczyciele mogą liczyć na 3,3 procent podwyżki bardzo niskich poborów. Życie i analiza budżetu pokażą jak dużo więcej dostaną. „Platforma zaczęła kombinować. Nauczyciele są wkurzeni” – mówi Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego.

Platforma uważa, że projekt budżetu państwa na rok 2008, jaki odziedziczyła po PiS, powinien wylądować w koszu, ale z powodu późnej pory można będzie do niego jedynie wprowadzić pewne poprawki w komisjach. Widocznie głośno zachwalanym przez Tuska zaufaniem nie należy obdarzać prezydenta Lecha Kaczyńskiego, który zdaniem Platformersów tylko czyha, żeby rozwiązać Sejm. Zgodnie z Konstytucją, jest to w chwili obecnej jedyne w ręku prezydenta narzędzie doprowadzenia do nowych, przedterminowych wyborów.
Jak powiedział w trakcie debaty budżetowej poseł Jakub Szulc (PO), Platforma Obywatelska chce zakończyć ustalanie budżetu do końca stycznia, by nie narażać się na ryzyko wcześniejszego skrócenia kadencji Sejmu przez prezydenta. „Nie chcemy się narażać na ryzyko, a obywateli na konieczność stawienia się do urn i koszty”. Był to policzek wymierzony w prezydenta, który na pewno nie zwołałby nowych wyborów tylko po to, bo tworzyć więcej zamieszania i narażać podatników na niepotrzebne wydatki. Na zamieszaniu i wydatkach by się skończyło, bo i tak ponownie wygrałaby Platforma, może z jeszcze lepszym wynikiem.

Według sondażu przeprowadzonego w tym tygodniu, Platforma Obywatelska może obecnie liczyć na 55 procent poparcia, a Prawo i Sprawiedliwość tylko na 19 procent.
Na współkoalicjanta PSL głosowałoby 9 procent respondentów. Pokrzepiającym jest głównie to, że wreszcie po raz pierwszy od upadku PRL, nie byłoby w Sejmie postkomunistów. Przypomnijmy, że w wyborach 21 października Platforma Obywatelska otrzymała 41,51% głosów, Prawo i Sprawiedliwość – 32,11%, Lewica i Demokraci – 13,15% a Polskie Stronnictwo Ludowe – 8,91%
Z dotychczasowych deklaracji nowego rządu wynika, że zamierza ograniczać dług publiczny, przyspieszać prywatyzację, liberalizować gospodarkę i efektywniej wykorzystywać środki unijne, by przygotować Polskę do przyjęcia wspólnej waluty europejskiej euro.

W dziedzinie spraw międzynarodowych nowy rząd chce poprawić stosunki z Niemcami i Rosją oraz zachować dobre, choć mniej wiernopoddańcze stosunki z USA. Premier przedstawił plan swoich najbliższych wizyt zagranicznych w tej kolejności: Wilno, Bruksela i Watykan. Tusk szczególnie akcentuje konieczność poprawy wizerunku Polski na arenie międzynarodowej oraz normalizację stosunków z Unią Europejską, które jego zdaniem mocno nadwerężyli bracia Kaczyńscy.

Tusk zapowiedział, że podpisze traktat reformujący UE, ale z uwzględnieniem brytyjskiego protokołu o ograniczeniu stosowania Karty Praw Podstawowych. Zawiera ona sformułowania, które zdaniem Episkopatu są pierwszym krokiem do legalizacji „małżeństw” homoseksualnych. Takie są niektóre deklaracje, zamiary i obietnice nowego rządu liberałów i ludowców. Co z nich wyniknie w konfrontacji z życiem i twardym oporem materii ludzkiej – dopiero się okaże.
Robert Strybel

REKLAMA

2090560297 views
Poprzedni artykuł
Następny artykuł

REKLAMA

REKLAMA

2090560597 views

REKLAMA

2092357057 views

REKLAMA

2090560880 views

REKLAMA

2090561026 views

REKLAMA

2090561171 views