Na styku Izraela ze Strefą Gazy – znowu pali się ziemia. Obie strony przygotowują się do kolejnej rundy, która może wstrząsnąć całym Bliskim Wschodem.
Po długim okresie względnego spokoju na 150-tysięczne miasto Aszkelon ponownie spadły rakiety Kessem i moździerze. Jednocześnie Hamas ostrzelał i zbombardował kibutz i żydowskie miasteczka w pobliżu Strefy Gazy. O powadze sytuacji świadczy fakt, że w piątek w godzinach wieczornych, już po zapaleniu sobotnich świec, premier Ehud Olmert zwołał nadzwyczajne posiedzenie wąskiego gabinetu polityczno-obronnego z udziałem dowódców lotnictwa marynarki wojennej i sił lądowych. Nie jest jasne, czy podjęta zostanie decyzja o częściowej mobillizacji, ale kilka izraelskich jednostek pancernych zajęło już stanowiska wyjściowe.
Dobrze poinformowane źródła w Jerozolimie ujawniły, że prezydent Bush rozmawiał przez pół godziny z premierem Olmertem i prosił go o wstrzymanie się od kroków, które mogą doprowadzić do nowej wojny na Bliskim Wschodzie. Nie ulega wątpliwości, że rząd izraelski będzie musiał wziąć pod uwagę stanowisko Białego Domu.
W międzyczasie w Izraelu ogłoszono stan pogotowia antyterrorystycznego. Przywódcy Hamasu zapowiedzili już krwawy odwet za ostatnie naloty izraelskie na Strefę Gazy, które spowodowały liczne straty wśród hamasowców.
Na początku przyszłego tygodnia przyjedzie do Izraela delegacja Unii Europejskiej. Podejmie ona próbę mediacji, aby zapobiec rozszerzeniu się konfliktu i wybuchowi wojny.
Henryk Szafir