REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaKanion Colca. Spór o palmę pierwszeństwa

Kanion Colca. Spór o palmę pierwszeństwa

-

W 1981 r. polska wyprawa kajakowa Canoandes-79 jako pierwsza na świecie spłynęła w peruwiańskich Andach kanionem rzeki Colca, który kilka lat później magazyn National Geographic uznał za najgłębszy na świecie. Z powodu niskiego stanu wody kajakarze zaczęli swój spływ dopiero na 20 kilometrze, licząc od wejścia do kanionu. Przez wiele lat był to jedyny niezbadany odcinek Kanionu Colca.
W roku 2008 dwie konkurujące wyprawy wyruszyły, by zbadać ostatnią białą plamę w tym rejonie i obie zrezygnowały po przejściu zaledwie 8 km. Rok później obydwa zespoły powróciły do kanionu, aby dokończyć przejście. Dzisiaj każdy z nich uważa, że zasługuje na tytuł odkrywcy ostatniego dotychczas niepoznanego odcinka najgłębszego kanionu świata.
Czy spór o palmę pierwszeństwa jest tylko wynikiem rywalizacji między dwoma zespołami, które trzy lata wcześniej planowały wspólną wyprawę ? By na to pytanie odpowiedzieć trzeba porównać osiągnięcia obydwu ekspedycji.
Międzynarodowa wyprawa Colca Condor, w skład której wchodzili członkowie z USA, Polski i Peru, kierowana była przez uczestnika pierwszej eksploracji kanionu z 1981 r., Jerzego Majcherczyka z Nowego Jorku. W roku 2009 ekipa składała się z dwóch zespołów: siedmioosobowej grupy eksplorującej dno kanionu oraz grupy wspierającej i prasowej stacjonującej na krawędzi kanionu, liczącej pięciu członków. Średnia wieku grupy eksplorującej wynosiła 38 lat, przy rozpiętości wieku uczestników od 19 do 57 lat. Z tego zespołu 4 osoby deklarowało wcześniejsze doświadczenie wspinaczkowe, zaś 5 kajakowe. Celem wyprawy była szeroko pojęta eksploracja kanionu z wszechstronnym zbadaniem pod kątem naukowym.
Druga wyprawa o nazwie “El Condor Rio Colca” została zorganizowana przez Akademicki Klub Turystyczny Watra z Gliwic, na czele której stał Krzysztof Mrozowski. W roku 2009 ekipa Watry liczyła tylko 5 osób o rozpiętości wieku od 22 do 35 lat, przy średniej wieku 27 lat. Każdy z uczestników miał doświadczenie wspinaczkowe i kajakowe, nabyte na wcześniejszych wyprawach. Przejście kanionu traktowali jako sportowe wyzwanie, które podjęli rok wcześniej i którego nie byli w stanie zrealizować.
Niezależnie od rozgłosu medialnego podstawowym kryterium porównania osiągnięć dwóch wypraw będzie – czy dokonały tego, co było ich celem nadrzędnym, czyli eksploracji wnętrza całego niezbadanego dotychczas odcinka Kanionu Colca.
Przełom rzeki ostatecznym sprawdzianem zespołów
W roku 2009 wyprawa Condor Colca weszła pierwsza do kanionu, w którym przebywała od 17 do 25 czerwca. Zespół Watry zaczął swoje przejście 27 czerwca – dwa dni po zakończeniu wyprawy Jerzego Majcherczyka – by zakończyć ją 3 lipca w San Galle, skąd w 1981 r. polscy kajakarze rozpoczęli swój spływ. Obie grupy zaczęły przejście w tym samym miejscu, gdzie rok wcześniej wyszły z kanionu.
Po przejściu około 1300 m wyprawy natrafiły na poważną przeszkodę naturalną w postaci przełomu rzeki Colki, która wycięła w skałach wąski wąwóz o bardzo dużym spadku.
Na pokonanie przełomu grupa Colca Condor potrzebowała 3 dni. Przeszkoda okazała się bardzo trudna dla zespołu. O konsternacji i stanie umysłów jego uczestników świadczyły opisy w zamieszczanych na bieżąco w trakcie eksploracji w komunikatach i blogach : “… ekipa Colca Condor dotarła do następnej kaskady wodnej, której rozmiary przekroczyły wszystkie nasze wcześniejsze oczekiwania. Szacujemy, że wodospad przed nami ma wysokość co najmniej 40-50 metrów. Niestety obok nie ma żadnej ścieżki umożliwiającej bezpieczne obejście przeszkody. Pionowe skalne ściany mają w tym miejscu wysokość około 1500 metrów!. Przełom rzeki w opisach korespondentów urósł do skalnej pułapki. Według nadsyłanych meldunków przez następne dwa dni uczestnicy obchodzili górą dwa wielkie wodospady. Całą długość przenoski oceniono na 250 do 300 m.
Tę samą przeszkodę 10 dni później gliwicka wyprawa „El Condor Colca” pokonała “z marszu” tego samego dnia, posługując się sprzętem wspinaczkowym wewnątrz przełomu. W trakcie przejścia, korzystając z GPS-u, określono jego długość na 400 m., zaś całkowity spadek rzeki na całym odcinku na 90 m.
Stwierdzono przy tym, że opisy przełomu podawane na świat (Peru, Polska i USA) przez ekspedycję Colca Condor Jerzego Majcherczyka nie pokrywają się z tym, co widzieli i zarejestrowali podróżnicy z Watry. Jak twierdzi kierownik wyprawy Krzysztof Mrozowski, “nie było tam (ani) jednego dużego wodospadu, na zasadzie, że nagle woda spada 10 m (po)niżej”, zaś sam przełom składa się tylko z dużej liczby progów i wodospadów z odwojami i syfonami oraz podmytymi skałami, tworząc bystrza klasy V, VI. Na poparcie swoich słów jest gotowy przedstawić dokumentację fotograficzną tego odcinka. Ponadto dodaje, że „na całej długości przełomu nie zauważono śladów wyprawy Colca Condor, kierowanej przez Jerzego Majcherczyka”.
Na tej podstawie członkowie gliwickiej wyprawy uważają, że tylko oni dokonali pełnej eskploracji dna dotąd niezbadanego 20-kilometrowego odcinka najgłębszego kanionu na świecie i dlatego im przysługuje palma pierwszeństwa.
Pomimo upływu 5 miesięcy kierownik wyprawy Colca Condor Jerzy Majcherczyk nie próbuje odpowiedzieć na zarzuty Watry. Według niego jego grupa doszła pierwsza do San Galle, skąd wyruszyła 28 lat temu wyprawa kajakowa Canoandes-79, dlatego tylko im przysługuje tytuł odkrywców.
Przenoska czy obejście
Podczas kajakowych eksploracji nieznanych rzek nie jest czymś niezwykłym obejście niebezpiecznego bystrza czy wodospadu, które w żargonie kajakowym ma swoją nazwę „przenoska”. Nie dyskwalifikuje to późniejszego podawania, że ekipa przepłynęła całą rzekę.
Jednak w przypadku pierwszych spływów to, co dla jednych jest przenoską, dla innych może być poważnym złamaniem obowiązujących w środowisku niepisanych reguł, które rzutują na osiągnięcia wyprawy. Przykładem jest amerykańska wyprawa kajakowa do wąwozu Tsangpo w Chinach, która w roku 1998 – by ominąć niebezpieczne bystrza – obeszła całą górę, oddalając się na kilka kilometrów od rzeki. Jej spływ nigdy nie został uznany za pełną eksplorację rzeki.
Brak jednolitych kryteriów powoduje, że wiele wypraw określa sposób, w jaki będą eksplorować rzeki. Piotr Chmieliński, jeden z najbardziej znanych polskich kajakarzy, który w latach 1983-1992 prowadził dla magazynu National Geographic dwie międzynarodowe wyprawy kajakowe do Kanionu Colca, oraz jedyny na świecie kajakarz, który przepłynął całą długość Amazonki od źródeł do morza, podaje: „Definicją, której myśmy używali na Amazonce, było płynięcie lub przenoska, ale w obszarze wodnym rzeki, tzn. nie dalej niż obszar, gdzie woda dochodzi w okresie powodzi, ale także nie dalej, aby widzieć cały czas koryto rzeki (wodę)”. I dalej podkreśla: „Na Amazonce 5 lat wcześniej płynęły poprzednie grupy, ale (wszystkie) obeszły Acobamba Abyss (wąski wąwóz stanowiący najtrudniejszy odcinek) i jak dotąd tylko nasza amazońska wyprawa może podać, że przepłynęła całość i inni to uznali”. Dla podróżników z Watry eksploracja wnętrza kanionu znaczyła jedno: przejście dna na całej długości. I tego samego oczekiwali od konkurującej wyprawy.
Aby dojść do źródła sporu, koniecznie jest ustalenie, jak wyglądało ominięcie przełomu przez wyprawę Colca Condor; czy była to tylko przenoska wzdłuż koryta rzeki, czy wysokie obejście połączone z wyjściem ze skalistego wąwozu, tworzącego właściwe koryto rzeki.
Obydwie ekspedycje dzieliła przerwa kilku dni. Pozwoliło to na porównanie nie tylko długości trasy, ale i opisów. W wypadku ekspedycji J. Majcherczyka korzystałem z blogów i komunikatów pisanych na bieżąco przez jej korespondenta, informacji zamieszczonych na www.odkrywca.com oraz filmów wystawionych na YouTube, zaś w wypadku Watry – z podsumowania, podanego po wyprawie na onecie oraz na www.condor2008.pl.
Kiedy grupa Jerzego Majcherczyka dotarła do skalnej pułapki, początkowo planowano przejść wewnątrz wąwozu. Dopiero następnego ranka zdecydowano się obejść górą cały przełom, kiedy dwóch członków z ekipy wspomagającej mających znieść dodatkowe wyposażenie, nie dotarło do zespołu. „W tej sytuacji główna grupa postanowiła nie czekać, lecz brawurowym – i już dziś możemy to przyznać – także dość ryzykownym ruchem, wspięła się na skalną ścianę, po czym za pomocą zawieszonych nad przepaścią lin przeszła bezpiecznie nad obydwoma wodospadami. Cała operacja przejścia najtrudniejszych 250-300 metrów zajęła dwa dni!” – pisze korespondent wyprawy w blogu wyprawy. Opis jest zbyt lakoniczny, by wysnuć ostateczne wnioski, ale samo obejście jest pokazane na 8-minutowym filmie wyprawy wystawionym na YouTube. Film pokazuje, że grupa wyszła wysoko ponad skalisty wąwóz z pionowymi ścianami, które tworzy koryto rzeki. Puszczenie w świat informacji, że wyprawa obeszła dwa olbrzymie wodospady, potwierdza to, co widać na filmie, że w czasie obejścia uczestnicy nie widzieli całego koryta rzeki.
Omijając najtrudniejszą część kanionu, wyprawa Colca Condor nie zrealizowała tym samym swojego głównego celu, zadeklarowanego wcześniej na www.odkrywca.com, jakim była eksploracja 20 km nieznanego odcinka Kanionu Colca, połączona z opisaniem i wykonaniem dokumentacji filmowo-fotograficznej każdego segmentu koryta rzeki.
Zastanawiające jest, że ta sama wyprawa, która w swoim programie deklarowała naukowe zbadanie kanionu, w opisach topograficznych podała nieprawdziwe informacje na temat wielkich wodospadów, kwalifikujące tym samym ten odcinek do szczególnych atrakcji turystycznych w tym rejonie. Wiadomość ta podważa jej własne osiągnięcia.
Nie zgadza się długość przenoski, jaką wyprawa Colca Condor podaje w swoich meldunkach (250 do 300 m). Zespół Watry, posuwając się wewnątrz przełomu, przy pomocy GPS-u ustalił jego długość na 400 m w linii prostej. Podsumowując dzienne odcinki przebyte przez obie wyprawy i porównując je do odległości podanych przez gliwicką wyprawę, w przypadku ekspedycji Jerzego Majcherczyka nie można doliczyć się 1200 metrów. Sugeruje to, że wyprawa Colca Condor” nie obeszła – jak to podaje – tylko 250-300 m., ale znacznie większy odcinek – około 1,5 km.
Oceniając dokonania Watry można bezspornie uznać, że jest piewszą i jak dotąd jedyną wyprawą, która w całości zbadała niepoznany dotychczas odcinek Kanionu Colca, posuwając się dnem kanionu.
Podobnie jak 28 lat temu wyprawa Canoandes ‘79, zespół Watry ma pełne prawo nadać własną nazwę tym przełomom.
Wyprawy
w perspektywie
Obydwie wyprawy zwróciły uwagę na mało znaną w Polsce dziedzinę wyczynu: kanioning. Sport ten, jak każdy inny, wymaga specjalizacji, odpowiedniego przygotowania oraz sprzętu. Tutaj doświadczenia obu wypraw, które potrzebowały aż 2 lat, by przebyć 20-kilometrowy odcinek kanionu, są pomocne dla przyszłych następców.
Porównując obydwie wyprawy nietrudno zauważyć, jak wiele je różniło.
Ekspedycja Colca Condor w swoim programie zapowiedziała eksplorację kanionu, połączoną z wszechstronnym zbadaniem go pod względem topograficznym, geologicznym, hydrologicznym, archeologicznym i zanieczyszczenia wewnątrz kanionu. Patrząc na czas, jaki sobie wyprawa wyznaczyła na eksplorację dna kanionu, oraz uwzględniając trudności, na jakie natrafiła rok wcześniej, kiedy zmuszona była przerwać swoje przejście ze względu na brak czasu, nietrudno zauważyć, że większość tych celów była niemożliwa do zrealizowania. I późniejsze blogi to potwierdzają. Interesujący jest też fakt, że pomimo iż żaden z uczestników nie miał żadnego przygotowania archeologicznego, kierownik wyprawy głosił zamiar prowadzenia badań archeologicznych. Sensacyjne oświadczenia, że wyprawa będzie również szukać zaginionych skarbów Inków na dnie kanionu, gdzie poziom wody ulega bardzo dużym wahaniom, oceniać można tylko jako strategię marketingową, której prawdziwym celem było wywołanie szumu medialnego, mającego wzbudzić zainteresowanie wokół członków wyprawy.
Sama ekspedycja organizacyjnie przypominała wyprawę himalajską. Obok grupy eskplorującej wnętrze kanionu, na krawędzi kanionu przebywał zespół wspomagający i prasowy, który na bieżąco wysyłał relacje prasowe w świat.
Wyprawa Watry miała czysto sportowy cel i jej zamiarem było dokonać przejścia miejsca, gdzie nigdy nie stanęła stopa człowieka. Po przejściu podsumował to krótko jej kierownik Krzysztof Mrozowski: „Zrobiliśmy kawał dobrej, nikomu niepotrzebnej roboty”.
Sama ekspedycja była niewielka, tylko 5 osób, i wszyscy uczestnicy brali udział w eksploracji wnętrza kanionu.
Uczestnicy wyprawy Watry przyznają, że w 2008 r. byli nieprzygotowani do warunków, jakie zastali w kanionie. Nie mieli sprzętu wodnego do przeprawiania się przez rzekę, jedynie sprzęt wspinaczkowy. Tymczasem nurt rzeki okazał się zbyt silny, zaś sama rzeka w wielu miejscach zbyt głęboka, by ją przejść. „W tych okolicznościach (po przejściu 8 km) podjęliśmy decyzję – dziś uważam ją za słuszną – że rezygnujemy. Wtedy sobie powiedziałem, że ja tu jeszcze wrócę, co udało się zrealizować w tym roku” – twierdzi Dariusz Kandzia.
Niezwykłe spotkanie dwóch konkurujących wypraw, jakie miało miejsce w 2008 na dnie kanionu, zaowocowało wymianą doświadczeń. Wyprawa Colca Condor 2008 dysponowała kajakiem i dwoma lekkimi pontonami firmy Alpacka, zamiast plecaków używała wodoszczelnych toreb z nosidełkami. Dla gliwiczan była to praktyczna nauka i z niej skorzystali.
Rok później przy kompletowaniu wyposażenia i sprzętu nastawiono się na zmniejszenie wagi do minimum, opierając się na sprzęcie sprawdzonym i wysokiej jakości. Ultra lekkie dwuosobowe, wąskie pontony Denali Llama firmy Alpacka o wadze 2,2 kg, specjalnie przystosowane do warunków w kanionie oraz buty do kanioningu, sprowadzone z zagranicy. Zaowocowało to dużą mobilnością zespołu i wpłynęło na lepsze dobowe przejścia, w porównaniu z rokiem poprzednim.
W roku 2009 ekspedycja Colca Condor używała jednego kajaka górskiego oraz znacznie większych, niż rok wcześniej, dwóch trzyosobowych pontonów, które w relacjach określa się jako “potężne”.
Ciekawie brzmi wypowiedź Dariusza Kandzi z wyprawy Watry na temat kajaka: „Co do zasadności użycia kajaka, to muszę przyznać, że byłem sceptycznie nastawiony do tego pomysłu, gdyż przenoszenie kajaka to trochę zachodu, zwłaszcza jak jest załadowany, i jest nieporęczny przy trudniejszych technicznie przejściach skalnych – nie da się go zwinąć jak ponton”.
Atutem gliwiczan było doświadczenie wspinaczkowe całego zespołu oraz odpowiedni sprzęt (w tym spitownica), który umożliwiał zakładanie stanowisk zjazdowych w litej skale w wąskim wąwozie koryta rzeki, niezbędny przy pokonywaniu licznych wodospadów. Rok wcześniej tego wyposażenia brakowało wyprawie Jerzego Majcherczyka. W czasie wyprawy 2009, w przeciwieństwie do Watry, nie wszyscy członkowie ekspedycji Colca Condor, poczynając od kierownika wyprawy, posiadali znajomość wspinaczki. W ostatecznym rozrachunku te właśnie umiejętności okazały się decydujące.
Rywalizacja, jaka powstała, kiedy niespodziewanie dla Watry Jerzy Majcherczyk z inicjatora i patrona wyprawy zmienił się w rywala, spowodowała, że badanie niepoznanego jeszcze odcinka Kanionu Colca zamieniło się w wyścig. W historii eksploracji nie jest to coś niezwykłego, wystarczy poczytać na temat wyścigu do Bieguna Południowego, jaki się wywiązał między Amudsenem i Scottem.
Historia wyprawy Watry do Colki zawiera wszystko, co jest potrzebne, by zainteresować czytelników. Jest intryga, rywalizacja, element niespodzianki, kiedy w 2008 r. podróżnicy z Gliwic odkrywają w kanionie drepczącą im po piętach konkurencję, i rok później wyścig-finał, w którym wyprawa Kopciuszek mimo spóźnienia pokonuje cały kanion, łącznie z odcinkiem opuszczonym przez konkurenta. Wydawało się, że tylko w bajkach historia Kopciuszka ma happy ending, tymczasem w życiu zdarzają się niespodzianki. Wyprawa Watry zrealizowała to, co ekspedycja Colca Condor zamierzała, ale nie zrobiła, i tym samym zakończyła pełną eksplorację wnętrza Kanionu Colca, rozpoczętą przez polskich kajakarzy w 1981 r. Patrząc z perspektywy czasu na wpływ, jaki wywarła polska ekspedycja kajakowa Canoandes-79 na rozwój turystyki i kajakarstwa w rejonie najgłębszego kanionu świata, przewiduję, że w niedalekiej przyszłości będzie wielu naśladowców, którzy pójdą śladami Watry. Będą oni korzystali z ich opisów i pokonując 400-metrowy przełom Colki, będą szli “La ruta de Watra” czy “Watra route”.
Stefan Danielski
uczestnik kajakowej wyprawy Canoandes-79, która w roku 1981 eksplorowała Kanion Colca.

REKLAMA

2090571034 views

REKLAMA

REKLAMA

2090571334 views

REKLAMA

2092367794 views

REKLAMA

2090571617 views

REKLAMA

2090571763 views

REKLAMA

2090571907 views