REKLAMA

REKLAMA

0,00 USD

Brak produktów w koszyku.

Ogłoszenia(773) 763-3343

Strona głównaPublicystykaDo you speak Polish?

Do you speak Polish?

-

(Korespondencja własna „Dziennika Związkowego”)

Warszawa – Gdy w 1966 r. (roku Milenium) po raz pierwszy odwiedziłem Polskę z zamiarem spędzenia w ojczyźnie ojców letnie wakacje, jeszcze w Stanach przed wyjazdem zamówiłem najtańszy, najprostszy, najzwyklejszy europejski samochód, jaki wówczas istniał (Renault 4), po to, aby wtopić się w tłum.

W swojej naiwności nie przewidywałem, że samochodzik ten, których może raptem było 34 egzemplarze w całej Polsce, wywoła sensację. Niemal w każdym miasteczku, do którego zajechałem, wokół autka zbierała się dzieciarnia wykrzykując: „Ale wozik!” Dziś na szczególnie ładny (Renault 4 był raczej brzydki, choć funkcjonalny) samochód dzieciaki powiedziałyby: „Ale bryka!”

Nie będzie jednak dziś o polskiej motoryzacji, lecz o języku, zwłaszcza potocznym i slangowym, jakiego używa dzisiejsze młode pokolenie Polaków. Wiele wyrazów i idiomów używanych obecnie nie poznają przedstawiciele starej Polonii, gdy odwiedzają kraj, zwłaszcza ci, którzy nie czytają krajowej prasy i nie mają w domu polskiej telewizji.

Do sztandarowych wyrazów nowopolszczyzny należy angielski import „wow! (wymawiaj: łał), wyrażający podziw wykrzyknik, który wyparł bardziej tradycyjne „coś takiego”, „ojej” czy „ojejku”. Dużą popularnością cieszy się wyraz przepraszający „sorry” (przepraszam), który słychać m.in. na boisku z ust faulującego piłkarza. A w języku reklam karierę zrobił slogan „dwa w jednym” a nawet „trzy lub siedem w jednym”, przejętego z angielskiego „two in one, five in one”, co ma oznaczać, że dany wyrób spełnia liczne zadania. Np. na szampon, który włosy myje, koloryzuje, spulchnia, onduluje i jeszcze usuwa łupież, mówiłoby się „pięć w jednym”.

Dzisiejsza polszczyzna potoczna jest naszpikowana angielszczyzną jak jeszcze nigdy. Dzieje się tak z powodu najazdu amerykańskiej reklamy, rozrywki i „komputerowszczyzny”. Ale są i inne zapożyczenia, a nawet nowe zastosowania rodzimych polskich wyrazów, czego przykładem może być przymiotnik „wypasiony” (dobry, drogi, imponujący). Określenie „wypasiona bryka” pasowałoby do dużego, drogiego Lincolna, BMW czy Mercedesa, nie zaś do Chevroleta Aveo, Forda Focusa czy Hyundaia Elantry.

Z Wysp Brytyjskich dochodzą sygnały o starych Polonusach, dla których niezwykle przyjemnie brzmi coraz częściej spotykany polskojęzyczny szwargot na ulicach i miejscach publicznych. To na skutek nasilającego się od wstąpienia Polski do Unii Europejskiej istnego najazdu polskich zarobkiewiczów. Poczucie przyjemności u owych Polonusów szybko się jednak zamienia w szok i zgorszenie na dźwięk piekących uszy ozdobników na „k” i „p”, jakimi Młodopolacy szpikują swoje dialogi. Oprócz wyraźnych wulgaryzmów, Staropolonusów szczególnie odrzuca wyraz „zajebisty”.

Przymiotnik ten zrobił prawdziwą karierę w polszczyźnie młodego pokolenia. Wyraża aprobatę, zachwyt i zadowolenie. Dawniej mówiło się fajny, bombowy, klawy czy gitny. Młodzież nie widzi w nim nic niestosownego, bo wyraz się zleksykalizował, jak mówią językoznawcy. Oznacza to, że tak spowszedniał, iż odbierany jest w całości jako sposób opisania czegoś pozytywnego i ciekawego i nie rozbiera się go na części pierwsze. Starych natomiast razi człon „jeb”, który budzi nieprzyzwoite skojarzenia.

Przymiotnik „zajebisty” nie tylko jest powszechnie stosowany przez młode pokolenie, ale zaczął się rozwijać, rodząc np. przysłówek „zajebiście” oraz rzeczownik „zajebioza”. Oznacza to stan, w którym ktoś się świetnie czuje i jest w pełni zadowolony. Przykładowo, jeśli jeden młodzian zapyta drugiego, jak udała się wczorajsza balanga, to ten może odpowiedzieć: „Zajebiście!” albo „Totalna zajebioza!” (czyli, że bardzo się udała). Ale upominani przez dorosłych młodzi nieraz czują, że takie określenia nie zawsze są na miejscu, więc stwarzają eufemizmy  wyrazy o mniej drastycznej wymowie. Na antenie młodzieżowych stacji radiowych zamiast „zajebisty” nieraz można usłyszeć bardziej niewinne „zajefajny” albo „zajedwabiście”.

Starsze pokolenie także rażą wyrazy „syf” i „syfiasty”, bo kojarzą je z syfilisem (kiłą), poważną chorobą weneryczną. Rzeczywiście takie było źródło tych wyrazów, ale dziś oznaczają każdy brud, nieporządek czy bałagan: niezamieciona podłoga, niepozmywane naczynia, porozrzucane rzeczy itp. Ponieważ wyrazy te funkcjonują już dość dawno, starzy w kraju zdążyli się do nich przyzwyczaić, choć sami ich na ogół nie używają. Natomiast starą Polonię są chyba nadal w stanie gorszyć i zniesmaczać.

Grubą przesadą byłaby sugestia, że wszystkie te nowości weszły do języka potocznego tuż po upadku PRLu. Niektóre już się rozwijały wcześniej, inne powstały na początku lat 90., jeszcze inne są świeższej daty, a niektóre już zdążyły wyjść z użycia. Oto zaledwie garstka innych wyrazów, które (zależnie od punktu widzenia i poczucia estetyki) wzbogaciły względnie zeszpecili polszczyznę młodego pokolenia.

amfa: amfetamina (narkotyk)
Angol: Anglik (nieco pogardliwie); znany w języku polskim przyrostek ol (ramol, głupol), odżył w ostatnich latach, tworząc wyrazy o negatywnym zabarwieniu (Kanadol, katol, robol, Brytol, Chinol)
aplikacja: podanie, formularz, kwestionariusz (z angielskiego „application”)
aplikować: składać podanie
asfalt: pogardliwe określenie Murzyna
bambus: jak asfalt (powyżej)
Brytol: nieco pogardliwe lub lekceważące określenie na Brytyjczyka
cool: (wymawiaj: kul) określenie czegoś dobrego, godnego uwagi i aprobaty (dawniej mówiło się: fajny, klawy, byczy)
Chinol: Chińczyk
czekolada: określenie na atrakcyjną, młodą Murzynkę
debeściak: najlepszy, przodujący, na topie (zob. poniżej)  zapożyczone z angielskiego „the best”
dżoint: skręt z marihuany
full wypas: dobrze wyposażony lub zaopatrzony
hajc: pieniądze (nowszy wyraz niż „kasa” poniżej), chyba z niemieckiego „heizen” (grzać)
hasz: haszysz (narkotyk)
hejah: pozdrowienie podobne do angielskiego „hi” (utworzony być może pod wpływem hippisowskiego „hej”)
impreza: zabawa młodzieżowa suto zakrapiana alkoholem
imprezować: bywać na takich imprezach
imprezowicz: bywalec takich imprez
jarać: palić papierosy lub marihuanę
Jesus: (wymawiaj z angielska: Dżizes) modny odpowiednik wykrzyknika „Jezu!”
Kanadol: Kanadyjczyk (nieco pogardliwie)
kasa: pieniądze (wśród młodych Polaków wyraz ten jest popularniejszy niż dawniejsza „forsa” czy nawet „szmal”)
katol: katolik (prześmiewczo, lekceważąco)
kibol: pseudokibic chodzący na mecze po to, żeby się bić i demolować stadion
koka: kokaina (narkotyk)
kompot: otrzymywana ze słomy makowej i wstrzykiwana prymitywna heroina (termin znany już w późnej komunie)
komuch: pogardliwe określenie komunisty, członka PZPR; znany w języku polskim przyrostek uch (np. leniuch, wstręciuch) odżył, tworząc pejoratywne wyrazy (zob. „solidaruch” poniżej)
laska, lacha: atrakcyjna, młoda dziewczyna (dawniej mówiło się cizia, babka, kociak)
luz: lansowany m.in. przez MTV nieskrępowany żadnymi zasadami swobodny styl życia polegający na bezmyślnej pogoni za przyjemnościami (może od amerykańskiego pojęcia „loose and casual”)
luzara: dziewczyna lekkich obyczajów, łatwa, puszczalska
luzak: człowiek będący na luzie (w kawalerii przedwojennej ordynans konny)
marycha: marihuana (oprócz „trawki” poniżej jest szereg innych określeń na ten narkotyk m.in. smar, bak i temat; marihuana złej jakości to bachrust albo tapczan,
men: mężczyzna typu „macho”, samiec silny, zamożny, zdecydowany; w latach 90. mawiano, że taki men musi mieć „furę, skórę i komórę” (dobry samochód, skórzaną kurtkę i telefon komórkowy).
na fali być: być modnym, odnosić sukces
nara: skrót od „na razie”;
na topie być: być u szczytu sławy
pała: policjant (pogardliwie), starsi mówią raczej pies, glina i blacharz
pasztet: nieatrakcyjna dziewczyna
pub: (wymawiaj: pab) piwiarnia, bar, knajpa
solidaruch: pogardliwe określenie działacza „Solidarności”
spoko: nie przejmuj się, bez nerwów, wyluzuj się (amerykańskie „chill out”)
super: pozytywny, wyrażający aprobatę wykrzyknik używany w wielu językach europejskich (m.in w angielskim i niemieckim) przez młode pokolenie
ściema: kłamstwo
ściemniać: kłamać, bujać, usiłować wyprowadzić w pole
trawka: marihuana (zob. „marycha” powyżej)
wal się w pakę: spadaj, spieprzaj, znikaj
wodór: wódka
w porzo: skrót od „w porządku”
wyluzować się: odprężyć się, nie przejmować się (odpowiednik angielskiego „to chill out”)
ziomal: znajomy, sąsiad, swój człowiek (wypiera wśród młodzieży takie wyrazy jak rodak, krajan czy swojak)
zjeb: osoba dziwnie zachowująca się, z którą nie chcemy mieć nic wspólnego.

Jeśli slang ten kogoś denerwuje, jest na to jedna rada: przeczekać. Nic tak szybko nie starzeje się i przemija jak modny dziś żargon. Oczywiście „szybko” to pojęcie względne. Może to trwać lata całe, ale cóż to jest wobec dziejów języka ojczystego trwających już ponad tysiąc lat? I bynajmniej nie przemija jednakowo. Któż dziś jeszcze mówi „byczy” na coś dobrego? „Zajebisty” też prędzej czy później odejdzie w niepamięć.

Ale szczególną żywotność wykazuje zapożyczony niegdyś od Niemców przymiotnik „fajny” (fein). Używali go pradziadkowie, dziadkowie i ojcowie i w dalszym ciągu słychać ten wyraz w ustach ich dzieci, wnuków i prawnuków.
Robert Strybel

REKLAMA

2090740900 views

REKLAMA

2090741203 views

REKLAMA

2092537664 views

REKLAMA

2090741487 views

REKLAMA

2090741635 views

REKLAMA

2090741779 views