Wiele się mówi o magii świąt Bożego Narodzenia. Na czym jednak polega ta magia? Z jednej strony rodzi się nowe „życie”, nowe szanse, nadzieje, możliwości. Z drugiej… Może to małe światełka odbijające się nocą w bieli leżącego, lub padającego śniegu. Być może ciepło domu, kiedy za oknami szczypie mróz. A może Święty Mikołaj, który na swych saniach przemierza nocne niebo, aby doręczyć wszystkim dzieciom ich wymarzone prezenty. Każdy z nas może widzieć to na swój sposób.
Dla mnie to przede wszystkim ciepło uczuć osób, które spotykają się przy wspólnym stole. Najmniejsze bowiem czułe gesty, dobre słowo, czy mała przyjemność potrafią roztopić mróz, który często ściska nasze serca.
Małe i duże przyjemności
„Love is in the air” można powiedzieć, bo szczególnie w rodzinie, to właśnie miłość sprawia, że robimy więcej i bardziej. Kiedy nadchodzą święta, najłatwiej nam okazać swą miłość przez przyjemności. Dogadzamy sobie, a także naszym bliskim szykując przysmaki, dekorując dom i strojąc choinkę. To wszystko, to znakomite okazje do tego, aby być razem, pośmiać się, pobawić. Jedynym warunkiem jest to, aby „wrzucić na luz” i nie robić z tego zawodów o mistrzostwo świata. Nikt nie będzie sprawdzał, czy ozdoby są powieszone równomiernie, czy sztućce leżą na właściwych miejscach. No chyba że ty sama/sam…
Wyjątkowym dodatkiem do świąt, są również chowane pod choinką upominki. Czasami drobne, kiedy indziej znacznie większe, robione własnoręcznie, lub wymarzone i kupione za uzbierane drobniaki. Niezależnie od wszystkiego, najważniejsze, aby były podarowane prosto z serca, a nie tylko dlatego, że tak wypada.
Wdzięczność
Magicznym jest dla mnie zwyczaj robienia znaku krzyża przed jedzeniem. To wyraz wdzięczności za to, że mamy co jeść. Niby oczywistość. Na co dzień jednak rzadko się nad tym zastanawiamy. Co więcej, prawdopodobnie częściej wyrzucamy jedzenie niż oszczędzamy, czy dzielimy, aby dla każdego była chociaż odrobina.
Wspomniałam o jedzeniu, a przecież wokół nas jest ogrom rzeczy, które uznajemy za naturalne, zupełnie zapominając ile mamy szczęścia, że je mamy. Przychodzi mi do głowy ciepło, czy dach nad głową, spokojny sen, czy nawet zwykłe ubranie. Kiedy dodamy do tego naszych przyjaciół, rodzinę, zdrowie i możliwość doświadczania życia na wiele różnych sposobów, to mamy sporą dawkę wspaniałości, których tak często nie zauważamy. A co jeszcze ciekawsze, wymieniłam tu zaledwie odrobinkę tego, co dostajemy, mamy, lub doświadczamy każdego dnia.
Razem
W naszej rodzinie jest taka tradycja, że kiedy spotykamy się przy wspólnym wigilijnym stole i składamy życzenia, za każdym razem pojawia się to jedno wyjątkowe: „Aby nas nie ubywało…”. Fizycznie niestety nie jest ono możliwe do spełnienia. Nawet jednak Ci, którzy odeszli, w jakiś sposób są z nami, w naszych myślach i rozmowach. To proste życzenie sprawia, że doceniamy to, co mamy i tych, z którymi nadal możemy spotkać się twarzą w twarz. Bo choć nie zawsze we wszystkim się zgadzamy, i niekiedy zwyczajnie „wkurzamy się” na siebie, to mimo wszystko jesteśmy wdzięczni, że nadal możemy być ze sobą.
To bycie razem, blisko, okazuje się być ważne zarówno w święta, jak i każdego innego dnia. Z jednej strony, możemy liczyć na wsparcie, pomoc w trudnościach, a z drugiej, jest się przynajmniej z kim pokłócić. Jako ludzie bowiem, potrzebujemy różnych wyzwań. Nieustające cukierkowe dni, szybko spowszednieją, a w tych trudniejszych chwilach, możemy odkryć jak silna jest ta nasza miłość.
Nie tylko od święta
Kiedy być może z okazji świąt poczujemy, jak ważny jest dla nas nasz partner, który musi niekiedy naprawdę sporo znieść. Kiedy poczujemy, jak bardzo kochamy nasze dziecko, które nieraz działa nam na nerwy, a jednocześnie, nie zamienilibyśmy go, na nikogo innego. W takich chwilach, warto opowiedzieć o tej miłości. I nie ma co się wymigiwać, że oni przecież wiedzą, bo tyle dla nich robię, że powiedziałem (w dniu ślubu), więc nie muszę powtarzać. Oni może i wiedzą, ale możliwe jest to, że potrzebują to usłyszeć jeszcze raz (lub kilka), a może jeszcze częściej. W razie kryzysowej sytuacji, możesz również napisać karteczkę, że kochasz i ta druga osoba wiele dla Ciebie znaczy.
To kilka prostych słów, które tworzą magię nie tylko w święta, ale i na co dzień, czego nam wszystkim życzę z całego serca!
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!