Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
piątek, 11 października 2024 07:28
Reklama KD Market

Polska Noc w United Center. Dziewiąta wygrana Hurricanes

Nie udało się hokeistom Chicago Blachawks odnieść drugiego w tym sezonie zwycięstwa. Dopingowani przez liczną grupę polonijnych kibiców, którzy zjawili się w United Center w ramach Polish Heritage Night, przegrali 3:4 z Carolina Hurricanes. Goście nie doznali jeszcze w tym sezonie porażki, wygrywając dziewiąty mecz z rzędu. Brakuje im jednego, by wyrównać rekord ligi należący do Toronto Maple Leafs (1993) i Buffalo Sabres (2006).

Wygrana nie przyszła jednak "Huraganom" łatwo. Miejscowi prowadzili 1:0 i 3:1, m.in. dzięki dwóm trafieniom Alexa DeBrincata oraz bramce i asyście Patricka Kane'a.

Za odrabianie strat w 33. minucie wziął się debiutujący w tym sezonie w NHL 19-letni Seth Jarvis, a w ostatniej odsłonie szalę na stronę gości przechylili Szwed Jesper Fast i Czech Martin Necas.

- To był bardzo trudny mecz, ale najważniejsze, że chłopcy się nie poddali. Nie zawsze takie mecze kończą się pozytywnymi wynikami, ale walczyć trzeba. Tyle mogę powiedzieć - skomentował szkoleniowiec Hurricanes Rod Brind'Amour, który jako zawodnik spędził na lodowiskach NHL 20 sezonów.

Do wyrównania rekordu 10 kolejnych wygranych na otwarcie sezonu brakuje zespołowi z Raleigh jednej. Zadanie przed nim trudne, gdyż najbliższy mecz to wyjazdowa potyczka z mającymi drugi bilans w lidze - osiem zwycięstw i jedna przegrana (w dodatku po karnych) - Florida Panthers.

- Nie będzie łatwo, to na pewno. Ale wiem też, że wszyscy czekają na ten pojedynek. Będzie się działo"- dodał Brind'Amour.

Blackhawks są na przeciwnym biegunie ligowych zestawień. Mają tylko cztery punkty i gorszy pod tym względem jest tylko zespół Arizona Coyotes.

- To kolejna gorzka lekcja w tych rozgrywkach. Czas wreszcie jednak przestać dostawać nauczki, a odpowiednio zareagować, zmienić coś w grze, by zacząć wygrywać. Także takie spotkania jak to - przyznał trener "Czarnych Jastrzębi" Jeremy Colliton.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama