Jeff Bezos nie stoi już na czele firmy Amazon i zajmuje się obecnie przede wszystkim działalnością w koncernie Blue Origin – przedsiębiorstwie poświęconym cywilnym lotom kosmicznym. Ostatnio Bezos ujawnił, że zamierza zbudować własną orbitalną stację kosmiczną, która ma się zwać Orbital Reef. Na razie nie są znane wszystkie szczegóły tych planów, ale pomysłodawca twierdzi, iż ma to być „kosmiczna przystań biznesowa”. Na jej pokładzie będą mogli działać różni ludzie: naukowcy, przedstawiciele licznych firm, a także zwykli turyści, którzy oczywiście za swoją podróż w przestworza będą musieli sporo zapłacić...
Kosmiczna przystań
Orbital Reef ma być nieco mniejsza od Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS), która jeszcze w tej dekadzie zapewne zakończy działalność. Mimo to stacja Bezosa będzie mogła bez problemu pomieścić na pokładzie 10 osób jednocześnie. Każda z nich może liczyć na dobre warunki pracy, zarówno w izolacji od pozostałych lokatorów Orbital Reef, jak i w ramach współpracy z nimi. Będzie też możliwe instalowanie różnorodnego wyposażenia służącego do prowadzenia badań naukowych.
Stacja ma się składać z kilku modułów, a za jej zasilanie odpowiadać będą panele słoneczne. Części potrzebne do budowy obiektu operującego na wysokości 500 kilometrów nad Ziemią (nieco wyższej niż ISS) będą dostarczane za pomocą rakiet New Glenn, nad którymi Blue Origin pracuje od dobrych kilku lat. Budowa Orbital Reef rozpocząć ma się w drugiej połowie obecnej dekady, a zakończenie prac przypadać ma na jej koniec.
Przy okazji ogłoszenia budowy stacji Orbital Reef, firma Sierra Space, zaangażowana w to przedsięwzięcie, zapowiedziała stworzenie niewielkiego statku kosmicznego Dream Chaser, który odpowiadać będzie za dostarczanie turystów na pokład stacji. Na razie już w przyszłym roku Dream Chaser zacznie eksperymentować z wożeniem na orbitę, a ściślej do ISS, towarów. Innym pojazdem kosmicznym, który ma znaleźć wkrótce zastosowanie, jest Starliner koncernu Boeing, którego drugi lot testowy – po pierwszym, nieudanym w 2019 roku – odbędzie się za mniej więcej 12 miesięcy.
W rozwój stacji kosmicznej Bezosa będzie więc zaangażowany również koncern Boeing, który – podobnie jak Sierra Space – odpowiadać będzie za dostarczenie statku do przewozu ludzi oraz ładunków. Oprócz tego firma zajmie się obsługą stacji i przygotuje specjalny moduł naukowy. Innymi firmami współpracującymi przy budowie stacji są: Redwire Space, Genesis Engineering Solutions i Arizona State University.
Jeff Bezos ostatnio nie miał dobrej passy – miliarder rozpoczął proces sądowy z agencją NASA, a ponadto cały czas rywalizuje z innymi firmami na rynku kosmicznym, w tym z Elonem Muskiem. Sam pomysł budowy komercyjnej stacji orbitalnej wydaje się możliwy do zrealizowania, ale warto pamiętać, że różne narodowe agencje kosmiczne również angażują się w tego typu projekty. Od czerwca 2021 roku troje astronautów znajduje się na pokładzie chińskiej stacji Tiangong.
Bezos na orbicie
W czasie konferencji prasowej firmy Blue Origin przedstawiono efektowne animacje wszystkiego tego, co się ma wydarzyć. Jednak to nie to samo co realnie istniejące i działające urządzenia. Stacja kosmiczna Bezosa w materiałach reklamowych wygląda imponująco, ale nie sposób odnieść wrażenia, że sporo jest jeszcze do zrobienia. Gdy lektor mówił, że firma posiada już systemy „wielokrotnego startu i lądowania rakiet”, na ekranie widać było wizualizację planowanej od lat rakiety New Glenn, która pozostaje na etapie budowy i jeszcze nigdy nigdzie nie poleciała.
Kiedy zaś mowa o transporcie astronautów, wspomniany statek Starliner, który w czasie pierwszego, testowego lotu uległ awarii, do dziś nie został ponownie wystrzelony w kosmos. Bezos stoi też w obliczu braku rakiet, które potencjalnie miałyby wynosić statki na orbitę. Wszystkie dostępne rakiety Atlas V są zakontraktowane na wiele lat do przodu, a nowe rakiety Vulcan nie są zatwierdzone do lotów załogowych.
Trzeba też przypomnieć, że choć Bezos sam już poleciał w kosmos własną rakietą New Shepard, jego firma Blue Origin jak na razie ani razu nie dotarła na orbitę. New Shepard jest statkiem, który wykonuje krótkie, kilkunastominutowe loty suborbitalne, podczas których osiąga wysokość około 106 km. Dopiero New Glenn miał docierać na orbitę, a póki co rakiety tej nikt poza animacjami nie widział. Firma ma zatem przed sobą kilka potężnych kroków milowych, zanim będzie mogła myśleć o wynoszeniu na orbitę komponentów własnej stacji kosmicznej.
W czasie wspomnianej już konferencji prasowej jej uczestnicy odmówili udzielenia jakichkolwiek informacji o całkowitych kosztach przedsięwzięcia. Nie podali też żadnych danych na temat tego, jak te koszty mają zostać podzielone między poszczególnych inwestorów. Specjaliści są zdania, że zbudowanie stacji Orbital Reef może pochłonąć sumę ok. 10 miliardów dolarów.
Innym przedsięwzięciem byłego szefa firmy Amazon, którego realizacja okazuje się niezwykle trudna, jest zbudowanie lądownika księżycowego Blue Moon. Na jego pokładzie ludzie mają wrócić na powierzchnię naszego naturalnego satelity w przyszłej dekadzie. Bezos chciał podpisać z agencją NASA kontrakt w ramach programu podboju kosmosu o nazwie Artemis, ale ostatecznie umowa została zawarta z konkurencyjną firmą Elona Muska, SpaceX. Spowodowało to, iż Blue Origin wdał się w sądowy spór z rządową agencją aeronautyczną. Taki rozwój wydarzeń nie jest dla nikogo korzystny i może spowodować poważne opóźnienia w pracach nad nowymi statkami kosmicznymi.
Andrzej Malak