8 stycznia 1918 roku w wystąpieniu w czasie połączonych sesji Kongresu Stanów Zjednoczonych prezydent Woodrow Wilson przedstawił program, który miał zapewnić pokój i ład na świecie po tragedii I wojny światowej. I choć idealistyczne założenia prezydenta nie zapobiegły kolejnemu światowemu konfliktowi, to jednak miały kluczowe znaczenie dla rozpoczęcia procesu niepodległościowego Polski...
„Należy wznieść niepodległe państwo polskie, które powinno obejmować terytoria zamieszkane przez ludność bezspornie polską, któremu należy zapewnić swobodny i bezpieczny dostęp do morza, a którego polityczna i gospodarcza niezależność oraz integralność terytorialna powinny być zagwarantowane przymierzem międzynarodowym” – głosił trzynasty punkt deklaracji prezydenta.
Te wygłoszone publicznie słowa miały ogromne znaczenie dla Polaków. Najważniejszy gracz na międzynarodowej arenie politycznej ogłosił, że jednym z warunków zakończenia wojny jest przywrócenie wolnej Polski. Ale jak doszło do tego, że kwestia odległego, nieistniejącego na mapie kraju i jego niepodległości została dostrzeżona przez amerykańskiego prezydenta?
Niezmordowana krucjata kompozytora
Ignacy Jan Paderewski jako reprezentant narodu polskiego w walce o niepodległość szukał wsparcia Stanów Zjednoczonych. Na kontynent amerykański przybył wiosną 1915 roku, mając nadzieję na uzyskanie poparcia amerykańskich polityków dla sprawy odzyskania niepodległej ojczyzny.
„Jesienią 1915, (...) przeglądając gazety, (...) otworzyłem niedzielny dodatek do Timesa. Spojrzałem na zdjęcie pięknej, trudnej do wymazania z pamięci twarzy. Nie czytając podpisu, powiedziałem do siebie: »Chciałbym poznać tego człowieka«. Potem dostrzegłem nazwisko: pułkownik Edward Mandell House. (...) Pułkownik House cieszył się największym zaufaniem prezydenta Wilsona, był jego doradcą. (...) Pomyślałem: »To człowiek, który musi mi pomóc, i zrobię wszystko, by się z nim spotkać«” – pisał kompozytor w swoich pamiętnikach.
Do pierwszego spotkania z pułkownikiem House’em doszło w listopadzie 1915 roku. Doradca Wilsona opisał je tak w swoim dzienniku: „Jego opowieść o nieszczęściach Polski jest zdumiewająca. (…) Obiecałem Paderewskiemu, że nie ustanę w wysiłkach o poprawę losu Polski, aż do momentu, gdy nie będę mógł posunąć się dalej lub gdy osiągnę sukces. Wziął obie moje dłonie w swoje i powiedział: »Niech Bóg pana błogosławi«, a do oczu napłynęły mu łzy”.
Krótko po wyborach prezydenckich w listopadzie 1916 roku, po raz drugi wygranych przez Wilsona, pułkownik zorganizował spotkanie Paderewskiego z samym prezydentem. Pierwsza dama zanotowała w swoich pamiętnikach, jak ogromne wrażenie zrobiła na niej twarz Polaka w trakcie tamtej pamiętnej rozmowy: „To było tak piękne, tak tragiczne, tak bardzo poważne. Czułam, że poprzez jego oczy przebija świadectwo ogromu cierpień i poniżenia jego rodaków. Włosy tworzyły rodzaj nimbu nad jego głową”.
W styczniu 1917 roku pułkownik House zawiózł do Waszyngtonu memorandum Paderewskiego dotyczące konieczności odrodzenia Rzeczypospolitej. Kompozytor pisał w nim, że „w interesie ludzkości, dla dobra wolności i sprawiedliwości, sprawa polska musi być rozwiązana przez odbudowę całego państwa polskiego”.
Helena Paderewska w swoich pamiętnikach z tamtego okresu zanotowała, że pułkownik House był tak poruszony słowami Polaka, iż czytał jego odezwę kilka razy. Według słów pułkownika chciał „nasycić się jego duchem i dzięki temu być przygotowanym do właściwego przedstawienia sprawy prezydentowi”. Na prezydencie Wilsonie odezwa zrobiła równie wielkie wrażenie. Niespodziewanie oświadczył, że zamierza wspomnieć o sprawie polskiej w trakcie następnego wystąpienia przed Senatem. Tak też się stało – 22 stycznia, w rozpoczynającym drugą kadencję orędziu do Senatu, prezydent wypowiedział jakże znamienne z punktu widzenia wcześniejszej, ale i późniejszej, powojennej historii Polski słowa: „Nigdzie nie istnieje prawo pozwalające na to, aby narody – jak czyjaś własność – przechodziły spod jednej władzy pod inną”.
Po styczniowym orędziu prezydenta Wilsona kwestia niepodległości Rzeczypospolitej przestała być wyłącznie wewnętrznym tematem państw zaborczych. Machina niepodległościowa ruszyła. Już wkrótce, w czerwcu 1917 roku Francja uznała Armię Polską, a dwa miesiące później swoją działalność zainaugurował Komitet Narodowy Polski w Paryżu pod przewodnictwem Romana Dmowskiego. Paderewskiemu zaproponowano przyjęcie członkostwa Komitetu jako przedstawicielowi w Waszyngtonie. Od tej chwili zaczął być oficjalnie traktowany jako reprezentant narodu polskiego. Razem z przedstawicielami amerykańskiej Polonii był najwierniejszym, najbardziej wytrwałym ambasadorem sprawy polskiej za oceanem.
Czternaście postulatów Wilsona
Sytuacja w Europie była bardzo skomplikowana – zarówno alianci, jak i ich przeciwnicy mieli zamiar po ewentualnej wygranej przejąć kontrolę nad pokonanymi krajami. Trwała zakulisowa działalność polityczna, zawiązywano sojusze i zawierano porozumienia. Stany Zjednoczone nie były jednak stroną żadnego z tych porozumień.
Prezydent Woodrow Wilson zdawał sobie sprawę, jakie niebezpieczeństwo stanowi tak krótkowzroczna, imperialna polityka europejskich przywódców. Desperacko poszukiwał więc nie tylko sposobu zakończenia walk, ale również zbudowania trwałego pokoju na świecie. Ponieważ ambicje terytorialne Europejczyków powodowały obawy, że za jakiś czas może wybuchnąć kolejny konflikt zbrojny, Wilson postanowił opracować plan, który miał temu zapobiec.
8 stycznia 1918 roku prezydent stanął przed Kongresem Stanów Zjednoczonych, by przedstawić to, co uważał za podstawowe założenia sprawiedliwego i trwałego pokoju. Jego projekt składał się z czternastu postulatów i formułował podstawowe prawa i zasady koegzystencji pomiędzy krajami. Znalazł się w nim między innymi zakaz zawierania tajnych układów i traktatów, prawo do swobodnej żeglugi, zniesienie barier gospodarczych i ustalenie warunków handlu równych dla wszystkich narodów akceptujących pokój i stowarzyszonych dla jego utrzymania. Wilson nawoływał do wzajemnej kontroli zbrojeń oraz rozstrzygnięcia sporów terytorialnych.
W ostatnim punkcie prezydent Stanów Zjednoczonych zaproponował stworzenie Ligi Narodów jako międzynarodowej instytucji, która miała być gwarantem niepodległości politycznej oraz integralności terytorialnej wszystkich państw. Powołanie Ligi Narodów było jego wielkim marzeniem, którego był niezmordowanym orędownikiem. Miał nadzieję, że jej powstanie i działalność zapobiegnie kolejnemu światowemu konfliktowi.
Dotrzymane obietnice
Jednak z punktu widzenia interesów Polski zdecydowanie najważniejszym postulatem prezydenta Wilsona był ten z numerem trzynastym. Zgodnie z obietnicą złożoną pułkownikowi House’owi i Ignacemu Paderewskiemu prezydent zapisał postulat o konieczności stworzenia niepodległego państwa polskiego. Była w nim również mowa o wolnym dostępie do morza oraz niepodległości politycznej i gospodarczej. Postulat trzynasty wyróżniał się na tle pozostałych z dwóch powodów. Po pierwsze jako jedyny dotyczył nieistniejącego wówczas państwa i mówił o bezwarunkowej konieczności jego przywrócenia. Po drugie, prezydent Wilson uznał za konieczne zagwarantowanie integralności terytorialnej odrodzonej Polski konwencją międzynarodową.
W orędziu do Kongresu z 11 lutego 1918 r. prezydent uzupełnił swój plan dalszymi warunkami. Wśród nich znalazł się jeden, który również niejako dotyczył sytuacji Polski. „Narody i prowincje nie mogą być przerzucane z jednego państwa do drugiego tak, jak gdyby były ruchomościami lub pionkami w grze i to nawet w tej wielkiej grze o równowagę sił, która po wsze czasy została zdyskredytowaną” – napisał prezydent.
Fundamentalne znaczenie trzynastego punktu dla odrodzenia państwa polskiego nie ulega wątpliwości. Był to kamień milowy w budowie niepodległej ojczyzny. Zapewne nigdy nie zostałby uwzględniony w planie pokojowym amerykańskiego prezydenta, gdyby nie zakulisowa działalność Ignacego Paderewskiego. A także kluczowe poparcie pułkownika Edwarda House’a – człowieka, który dotrzymał danego Polakom słowa.
Maggie Sawicka