Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
niedziela, 29 września 2024 18:24
Reklama KD Market
Reklama

Tajemnicze zniknięcie

Była 2.00 po południu 20 maja 2016 roku, gdy na ruchliwej autostradzie w okolicy miasta Olympia w stanie Waszyngton doszło do dziwnego zdarzenia. W poprzek pasów przejechało auto i uderzyło w betonową barierę na środku drogi. Świadkowie twierdzili, że wewnątrz nie było kierowcy. Okazało się, iż samochód należy do mężczyzny, który zaginął...

Objawienie Logana

Zaginionym był dziewiętnastoletni Logan Schiendelman, mieszkaniec przedmieść Olympii. Kiedy przez kilka dni nie wracał do domu, zniknięcie zgłosiła jego babcia, z którą mieszkał. Logan był synem mulatki i obywatela Arabii Saudyjskiej. Rodzice Logana poznali się podczas służbowego wyjazdu Saudyjczyka do Stanów Zjednoczonych. Ojciec wrócił jednak do Arabii Saudyjskiej, zanim chłopiec się urodził. Matka zaś postanowiła pójść na studia, więc dziecko zamieszkało z babcią. I tak już zostało.

Wszystko zaczęło się 19 maja. Od samego rana dzień był inny niż zwykle. Logan był nerwowy, co było u niego dość rzadkie. To, co powiedział, również było dziwne. Oznajmił babci, że miał objawienie. Ponieważ oboje spieszyli się do pracy, ta obiecała porozmawiać z nim o tym wieczorem. Nie wiedziała wtedy jeszcze, że do obiecanej rozmowy nigdy nie dojdzie. Wnuczek nie zjawił się na noc w domu. Następnego dnia korzystając ze specjalnej funkcji w telefonie babcia była w stanie ustalić, iż smartfon Logana jest aktywny w okolicy miejsca zamieszkania matki. Gdy jednak znów nie wrócił na noc, babcia postanowiła w końcu zgłosić sprawę na policję.

Dziwna trasa

To wtedy babcia dowiedziała się, że samochód jej wnuka, czarny Chrysler Sebring z 1996 roku, został zatrzymany. Policja skonfiskowała pojazd po tym, jak na numer 911 zadzwoniły trzy różne osoby informując o rozbitym, porzuconym aucie na środku autostrady. Już samo to wydawało się dziwne. A kiedy stróże prawa dowiedzieli się, że samochód należy do mężczyzny, którego rodzina uważa za zaginionego, niezwłocznie przystąpili do działania.

Policjanci, sprawdzając sygnał ze smartfonu Logana, odtworzyli trasę z dnia jego zniknięcia. Wtedy na światło dzienne wyszła kolejna osobliwa rzecz. Mężczyzna najpierw poruszał się autostradą międzystanową nr 5 na południe, potem w zupełnie odwrotną stronę, na północ. Później jeszcze kilka razy zmieniał kierunek jazdy przemieszczając się na przemian na północ i na południe.

Ostatni raz Logan widziany był przez kobietę, która 20 maja jechała rano do pracy. Pamięta, że stał przy aucie zaparkowanym na poboczu autostrady oraz że towarzyszyło mu dwóch białych mężczyzn. Kiedy wieczorem wracała tą samą trasą, auto nadal stało w tym samym miejscu, ale z podniesioną maską. W pobliżu nie było już wówczas żadnych ludzi.

Następnego dnia doszło do wspomnianego na wstępie incydentu. Auto dryfowało po różnych pasach aż wjechało w barierkę rozdzielającą ruch na autostradzie. Co szczególnie zdumiewające, część świadków twierdziła, że w aucie nikogo nie było. Tymczasem kierowca ciężarówki widział jak po zderzeniu z przeszkodą z Chryslera od strony pasażera wybiega mężczyzna i znika w pobliskim lesie. W samochodzie znaleziono portfel, dowód tożsamości, kluczyki do auta i telefon Logana. Nie wróżyło to niczego dobrego.

Wieczorem wydarzyło się coś jeszcze. Ktoś widział w okolicy nagiego nastolatka. Liczono się z tym, że mógł to być Logan Schiendelman. Policja rozpoczęła przeczesywanie terenu. Wykorzystano psy tropiące i helikoptery. Jednak po zaginionym nie było ani śladu. Tydzień później ustalono, że ktoś zalogował się na koncie Logana na Facebooku z lotniska regionalnego w Olympii. Był to ostatni trop, który również prowadził śledczych donikąd.

Kryzys tożsamości

Co się stało się nastolatkiem? Czy w jego zniknięciu miały jakiś udział osoby trzecie? Wszelkie pytania, jakie zadawali sobie śledczy, pozostawały bez odpowiedzi. Pewnych wskazówek udzieliła babcia, która zdradziła, że Logan od pewnego czasu zachowywał się podejrzanie, jakby nie był sobą. W liceum miał wielu przyjaciół, łatwo nawiązywał kontakty z ludźmi, uprawiał kilka dyscyplin sportu. Wszystko zmieniło się, gdy wyjechał na studia do oddalonego od domu o 300 mil Washington State University. Tam stał się odludkiem.

Po roku porzucił studia i wrócił do Tumwater, do mieszkania babci. Podejmował się najróżniejszych zajęć, łącznie z pracą w pralni. Najwyraźniej nie umiał sobie znaleźć miejsca w życiu i nie miał pomysłu na swoją przyszłość. Odciął się od dawnych przyjaciół ze szkoły średniej. Babcia twierdzi, że prawdopodobnie jako dziecko rodziców różnych ras przeżywał kryzys tożsamości. Popalał marihuanę, co jej zdaniem mogło wywoływać paranoiczne myślenie. Stąd objawienie, o którym nie zdążyła z wnukiem porozmawiać.

Policja chciała ustalić, czy miał jakichś wrogów. Z tego, co można się było dowiedzieć od członków rodziny, Logan nie dogadywał się jedynie z chłopakiem swojej przyrodniej siostry – wszyscy razem mieszkali w domu babci. Jednak ten pomyślnie przeszedł test na prawdomówność przy użyciu maszyny do wykrywania kłamstw. Być może nastolatek miał długi lub z innych powodów zadarł z nieodpowiednimi ludźmi? W grę mogła wchodzić także choroba psychiczna. Czy Logan Schiendelman zniknął na własne życzenie, czy też ktoś o złych intencjach mu w tym pomógł – jak dotychczas nie wiadomo. Policja i rodzina od pięciu lat bezskutecznie próbują znaleźć odpowiedzi na te pytania.

Emilia Sadaj


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama