Zanim jeszcze wilkołaki zostały odkryte przez Hollywood, legendy o ludziach, którzy podczas pełni księżyca zamieniają się w krwiożercze drapieżniki, opowiadano jak świat długi i szeroki. Początki tych opowieści kryją się w mrokach przeszłości. Istnieją jednak hipotezy, które mogą wyjaśnić ich genezę...
Ludzie i demony
Koncepcja, że ludzie mogą przemieniać się w wilki, sięga tysiące lat wstecz. W Eposie o Gilgameszu z Mezopotamii z 2100 r. p.n.e. bohater porzuca swoją ukochaną, gdy dowiaduje się, że zamieniła ona swojego byłego kochanka w wilkołaka. W mitologii greckiej król Likaon z Arkadii za karę zostaje zamieniony w wilkołaka w jednej z wersji legendy. Wilkołaki pojawiały się również w średniowieczu, ale zazwyczaj były to łagodne stworzenia, które wbrew swojej woli zmieniały się w bestie i desperacko pragnęły powrócić do ludzkiej postaci.
Jednak z czasem postać wilkołaka zaczęła nabierać cech demonicznych. Duży wpływ na to miały niezrozumiałe dla ludzi w tamtych czasach wady genetyczne i choroby, takie jak porfiria wywołująca wrażliwość na światło, zmianę koloru zębów na czerwony oraz psychozę. Powodem oskarżeń mogła też być hipertrichoza, dziedziczna choroba objawiająca się nadmiernym wzrostem włosów. A także likantropia, czyli rodzaj psychozy, w której ludzie wierzyli, że naprawdę są wilkołakami.
Na brak wiedzy medycznej nakładały się niepokoje polityczne i konflikty pomiędzy katolikami a protestantami, a także szerzące się choroby zakaźne. Ludzie jak zawsze szukali przyczyny nieszczęść w czynnikach zewnętrznych. Szerzący się w XV-wiecznej Europe strach przed wilkami sprawił, że ludzie podatni byli na zabobony z nimi związane.
Z czasem procesy rzekomych wilkołaków stały się równie powszechne jak czarownic. W szwajcarskim regionie Valais w drugiej połowie XV wieku skazano i spalono na stosie kilkaset kobiet i mężczyzn, oskarżając ich o nieurodzaj, ślepotę, bezpłodność i impotencję, a także o przybieranie wilczych postaci i okaleczanie bydła. Z Alp strach przed wilkołakami rozprzestrzenił się na gęsto zalesiony region Franche-Comté w Burgundii, gdzie wieśniacy i zwierzęta gospodarskie często stawały się łupem prawdziwych wilków. Na terenach tych chrześcijaństwo z trudem wypierało dawne pogańskie tradycje, które stanowił podatny grunt dla zabobonów. Do tego dochodziły polityczne i religijne wstrząsy, które jeszcze potęgowały napięcia w regionie. Nic więc dziwnego, że tereny te stały się areną jednych z najbardziej krwawych polowań na rzekome bestie.
Inkwizytorzy kontra „wilkołaki”
W 1521 r. inkwizytorzy wyznaczeni przez papieża przewodniczyli kilku procesom dotyczącym rzekomego wilkołactwa. Dwóch pasterzy, Pierre Burgot i Michel Verdun, przyznało się do zawarcia paktu z diabłem w zamian za jedzenie. Mieli podobno spotkać się z człowiekiem w czerni, który dał im maść zamieniającą ich w wilkołaki. Już po przemianie mieli uczestniczyć w nocnych spotkaniach czarownic oraz polowaniach na dzieci i kanibalistycznych ucztach. Obaj zostali skazani i spaleni na stosie.
W 1573 roku żyjący w lesie w pobliżu francuskiego miasteczka St. Claude pustelnik Gillese Garnier został oskarżony o zabicie czworga dzieci. Po długich torturach Garnier przyznał się do winy – miał zamordować dzieci i je zjeść. Jakby tego było mało, rzekomo odbyło się to w piątek. Biorąc pod uwagę edykt kościelny zabraniający tego dnia jedzenia mięsa, było to wyjątkowe świętokradztwo. Garnier został spalony na stosie, mimo wątpliwości, czy byłby w stanie przejść 60 kilometrów do miejsca, gdzie mieszkały niektóre z zaginionych dzieci.
Masowe procesy dotknęły również tereny dzisiejszej Holandii i Belgii. Kroniki z tamtejszych terenów podają, że w 1595 roku w Arnheim schwytano „najprawdziwszego” wilkołaka o imieniu Jan Martensen. Ten mieszkaniec Steenhuisen był zdaniem ówczesnych kronikarzy odpowiedzialny za zorganizowanie „mafii wilkołaków”, kradnącej i zabijającej bydło. Jan został skazany i uduszony, a jego ciało spalone.
Również w okolicach Utrechtu i Amersfoort w latach 1591-95 odbywały się masowe procesy osób oskarżonych o konszachty z diabłem. W czasie jednego z nich skazano Folkerta Dirksa, rolnika z Hoohland, oraz całą jego rodzinę – żonę i dzieci – 17-letnią córkę Hendrikę oraz synów: 14-letniego Hessela, 13-letniego Elberta, o dwa lata młodszego Gijsberta i 8-letniego Dirka. Po zakończonym procesie żona Folkerta ze strachu popełniła samobójstwo, jednemu z synów udało się uciec, ale resztę stracono. Sam zaś Folkert został 14 czerwca 1595 r. żywcem spalony. Hendrika została oskarżona o sypianie z diabłem oraz tańce sabatyczne. Ona również została stracona.
Zarzut wilkołactwa nie dotyczył tylko mężczyzn. W 1589 r. przed sądem stanęła Cathelyne van den Bulcke oskarżona o przemienianie się w wilkołaka. Sąd stwierdził ponadto, że winna jest ona śmierci, wydając na świat ośmiu „wilkołaków”. Sędzia oskarżył ją o zorganizowanie bandy siejącej grozę w okolicach Antwerpii i mordującej niewinnych mieszkańców. Kilka lat później w miejscowości Mechelen przed sądem stanęli Thomas Baetens i Augustijn de Moor. Obaj wyrokiem Inkwizycji zostali skazani na śmierć, zaś ich żony zabito jako czarownice. Nie był to odosobniony przypadek. Bardzo często uważano, że za wilkołactwo męża odpowiedzialna jest uprawiająca czary żona, kobiety więc ginęły równie często jak mężczyźni.
W wilczej skórze
W 1588 roku w górach francuskiej Owernii pewien szlachcic poprosił myśliwego o przyniesienie mu zwierzyny. Ten udał się do lasu, gdzie został zaatakowany przez wielkiego wilka i w czasie walki obciął mu łapę. Zdobycz przyniósł szlachcicowi, ale okazało się rzekomo, że to nie wilcza łapa, ale ludzka dłoń z pierścieniem. Wkrótce wyszło na jaw, że żona szlachcica w tajemniczych okolicznościach straciła dłoń. Uznano ją więc za wilkołaka i spalono na stosie.
Oczywiście w trakcie polowań na wilkołaki łapano także prawdziwych przestępców – pedofili i morderców. W 1598 roku w niemieckim Bedburgu schwytano bogatego farmera Petera Stumpa, który prawdopodobnie był seryjnym mordercą i gwałcicielem. Choć niektórzy historycy uważają, że był tylko niewinną ofiarą tamtych czasów – starć pomiędzy katolikami i protestantami oraz masowej histerii na punkcie wilkołaków, jaka ogarnęła niemalże całą Europę. Jednak większość skłania się ku tezie, że to Stump odpowiedzialny był za tajemnicze zniknięcia ludzi, gwałty i morderstwa, jakie dotykały Bedburg w tamtych czasach.
Morderca nie przebierał w ofiarach – jego celem byli zarówno mężczyźni, jak i kobiety, dorośli i małe dzieci. Kilku z nich udało się uciec z rąk szaleńca i choć nie byli w stanie podać rysopisu napastnika, to jednak wszyscy powtarzali, że miał na sobie skórę wilka. W czasie procesu Peter Stump przyznał, że w trakcie tajemniczego rytuału czarnej magii otrzymał od samego diabła skórę wilka i maść, która pozwalała mu zamienić się w wilkołaka, oraz pas, który zapewniał mu nieśmiertelność. Jednak nieśmiertelny nie był – zginął po godzinach wymyślnych tortur, a jego ciało na koniec spalono na stosie. Stracono również jego żonę i córkę, jako współwinne czarów.
W XVII wieku stopniowo wykształcone i elitarne społeczeństwo przestało wierzyć w konszachty ludzi z diabłem i przemianę w zwierzęta. W miarę jak zagrożenie ze strony prawdziwych wilków w Europie powoli zanikało z powodu industrializacji i wzrostu populacji, nawet urojenia dotyczące bycia wilkołakiem były stopniowo zastępowane przez inne formy psychozy. Europa powoli uwolniła się od strachu przed demonicznymi, diabelskimi wilkołakami.
Maggie Sawicka