Idealny schemat zakłada, że naszą dobę można podzielić na trzy równe części. Przez osiem godzin śpimy, pracujemy, a także odpoczywamy, czy też bawimy się. Jednocześnie wiadomo wszem i wobec, że ideały nie istnieją, więc i tego próżno szukać w realnym życiu. Być może kiedyś, jeszcze w czasach naszych rodziców, mogłoby być łatwiej choć zbliżyć się do tego modelu. Dziś mocno uszczuplamy sen i odpoczynek, aby jak najwięcej czasu wykorzystać na pracę.
W tym wszystkim jednak, zastanawiam się od czasu do czasu, czy aby na pewno mamy czas na wszystko, co byśmy chcieli?
Pracujesz, czy stwarzasz pozory?
Widzę niekiedy moje dziecko siedzące nad pracą domową, ze wzrokiem wbitym w telewizor, lub telefon. Bywa, że ciężko jest sprowadzić je do „tu i teraz”. Kiedyś, dość mocno mnie to irytowało. Później, uświadomiłam sobie, że nerwy niczego nie zmienią, potrzebny jest plan.
Komu z nas nie zdarza się zamyślić nad czymś innym niż aktualne zajęcie? Któż z nas nie uległ magii urządzeń elektronicznych, czy mediów społecznościowych. Dzieciom w tym wszystkim jest jeszcze trudniej, bo funkcjonują w takim „podwójnym” świecie od urodzenia.
Warto jednak uświadomić sobie, że samo siedzenie nad książkami, nie sprawi że praca domowa się odrobi. To, że my dorośli, ciągle biegamy, coś załatwiamy i jesteśmy zajęci, nie oznacza, że nasze działania mają sens i służą nam, oraz naszej rodzinie. Niejednokrotnie, zamiast konkretnych i ważnych zadań, realizujemy wiele pseudodziałań, które utwierdzają nas i nasze otoczenie w przekonaniu, że jesteśmy bardzo zapracowani. Niestety efekty są znikome, lub zupełnie ich nie widać.
Koszty
Niezależnie od tego, czy nasza wytężona praca przynosi realne korzyści, czy tylko powoduje bycie zajętą/zajętym, każdy z nas płaci za to określoną cenę.
Na początku odkładamy na bok odpoczynek, rozrywkę i oczywiście sen. Odpoczywamy krócej upatrując w tym oszczędności czasu, który przecież możemy wykorzystać znacznie efektywniej, czyli pracując. Nawet nie zauważamy, kiedy nagle zaczyna brakować nam energii, stajemy się przemęczeni, „wkurzeni” i/lub apatyczni. W efekcie tego, zaczynamy szukać sposobu na motywację, lub zwiększenie energii, zamiast się wyspać.
Tuż za odpoczynkiem rezygnujemy z właściwego odżywiania się. Pełne, zdrowe jedzenie zastępujemy tym szybkim, które tylko zalewamy wodą, lub wyjmujemy z opakowania. Regularne spożywanie pięciu posiłków dziennie zamieniamy na szybkie zapychanie się wieczorem po całym dniu głodówki. Czy rzeczywiście jest takie ważne co i jak spożywamy? – Zdecydowanie tak. Jedzenie ma za zadanie dodawać nam energii, jest naszym „paliwem”, a kiedy to jest kiepskie, cała maszyna nie działa prawidłowo i szybciej się psuje.
Człowiek, w pogoni za sukcesem zawodowym, wypala się również emocjonalnie. Czym innym jest bowiem wejście na wysokie obroty, aby zrealizować projekt (czytaj: na chwilę), a co innego zmuszać się do długotrwałej pracy w systemie wielogodzinnym. To prosta droga, aby stracić cierpliwość, kreatywność i chęć do jakichkolwiek aktywności.
Na koniec rodzina. Nie zamierzam tu nikogo oceniać. Jestem zdania, że każdy podejmuje swoje decyzje, w zależności od potrzeb, możliwości i sytuacji. Niektórzy rodzice zatem decydują się, aby spędzać więcej czasu z dziećmi, inni przebierają nogami, aby jak najszybciej wrócić do pracy.
Kiedy jednak wybieramy opcję drugą i oddychamy z ulgą po zamknięciu za sobą drzwi od mieszkania, warto mieć świadomość, że rodzina może cierpieć. Zarówno dzieci, jak i partner/partnerka mogą czuć się samotni fizycznie (gdy Cię nie ma), lub psychicznie (gdy ciało jest obecne, a myśli gdzieś błądzą). W pewnym momencie zatem, mogą zacząć protestować, lub zwyczajnie odejść…
Priorytety
Kiedy w pogoni za tym upragnionym, przysłowiowym „króliczkiem”, uświadomisz sobie Drogi Rodzicu, że coś tu nie gra. A może jeszcze wcześniej, po przeczytaniu tego artykułu, usiądziesz i zastanowisz się nad tym, co jest dla Ciebie tak naprawdę ważne.
Możemy oczywiście gonić pięć srok za ogon i próbować we wszystkim być dobrymi, lub nawet najlepszymi, ale warto mieć świadomość, że w między czasie coś innego może nam uciec. Nasze priorytety mogą się zmieniać. Mamy prawo powiedzieć sobie STOP i zająć się czymś innym. Ważne jednak, aby decyzje te były przemyślane i skonsultowane nie tylko z głową ( bo to przyniesie mi pieniądze, prestiż, czy sławę), ale również z sercem (bo to jest dla mnie ważne, bo to kocham).
Zastanówmy się zatem jak wygląda nasz dzień i na co wykorzystujemy ten najcenniejszy zasób, czyli czas. Czy na pewno jest tak, jak byśmy chcieli? A może przydałyby się jakieś małe zmiany? Niezależnie od wszystkiego, zarówno decyzja, jak i pierwsze kroki należą do nas. Czasu nie rozciągniemy, ale możemy wybrać, jak chcemy go wykorzystać. Jednocześnie pokażemy naszym dzieciom, jak podążać za marzeniami, za tym, co dla nas ważne.
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!