Prezydent Joe Biden odwiedził w sobotę wszystkie trzy miejsca zamachów 11 września w 20. rocznicę wydarzenia. Biden nie wygłosił tego dnia żadnego przemówienia poza umieszczonym w piątek w mediach społecznościowych przesłaniem wideo.
Biden rano wziął w udział w ceremonii pod pomnikiem upamiętniającym zamachy pod wieżowcem One World Trade Center w Nowym Jorku wspólnie z byłymi prezydentami Obamą i Clintonem. Na miejscu odczytano imiona wszystkich 2751 ofiar; wystąpił też znany muzyk Bruce Springsteen.
Potem wyruszył do Shanksville w Pensylwanii, gdzie w ciszy złożył wieniec pod pomnikiem poświęcony ofiarom lotu United Airlines 93, którego pasażerowie zginęli próbując odbić samolot z rąk saudyjskich terrorystów usiłujących przeprowadzić atak na Kapitol. Biden spotkał się też z rodzinami ofiar.
Następnie prezydent wspólnie z wiceprezydent Kamalą Harris złożył wieniec pod miejscem zamachu na Pentagon w Arlington pod Waszyngtonem.
Biden nie wygłosił tego dnia żadnego przemówienia poza orędziem wideo umieszczonym w Internecie. Jak tłumaczyli wcześniej przedstawiciele Białego Domu, chciał w ten sposób pozwolić by ceremonie "mówiły za siebie".
"Dla mnie najważniejsza lekcja z 11 września jest taka, że kiedy jesteśmy bezbronni, próbujemy uchronić wszystko to, co czyni nas ludźmi. W bitwie o duszę Ameryki jedność jest naszą największą siłą" – powiedział prezydent w opublikowanym w piątek filmie. "Jedność nie oznacza, że musimy wierzyć w to samo. Musimy mieć fundamentalny szacunek i wiarę w siebie oraz w ten naród" – dodał.
"Rodzinom 2977 osób z ponad 90 krajów, zabitych 11 września 2001 roku...Ameryka i świat pamiętają o Was i o Waszych bliskich" – powiedział prezydent.
Przemówienia w Shanksville wygłosili m.in. wiceprezydent Kamala Harris i były prezydent George Bush, który zwrócił uwagę na zagrożenie rodzimym terroryzmem, czyniąc aluzję do szturmu na Kapitol 6 stycznia.
"Nie ma wielu kulturowych punktów wspólnych między używającymi przemocy ekstremistami z zagranicy i z kraju. Ale w swojej pogardzie dla pluralizmu, lekceważeniu ludzkiego życia i determinacji, by zbezcześcić nasze narodowe symbole, są oni dziećmi tego samego plugawego ducha i naszym nieustającym obowiązkiem jest sprzeciwianie się im" - powiedział Bush.
Pod Pentagonem głos zabrali szef resortu obrony Lloyd Austin i szef Kolegium Połączonych Szefów Sztabu gen. Mark Milley. Generał stwierdził, że Ameryka zamknęła w Afganistanie "straszny rozdział swojej historii" i mówił o związanych z tym sprzecznych emocjach "bólu i gniewu" pomieszanego z dumą. Dodał jednak, że terrorystom nie udało się zniszczyć idei Ameryki.
Były prezydent Donald Trump złożył tego dnia niezapowiedzianą wizytę w siedzibach nowojorskiej policji i straży pożarnej, podczas której chwalił bohaterstwo strażaków, ale też krytykował obecnego prezydenta. Powtórzył przy tym swoje twierdzenie, że wybory zostały sfałszowane i zasugerował, że wystartuje w wyborach 2024 r.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)