Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 09:30
Reklama KD Market

Piłkarska LK - Raków gra dalej, Śląsk za burtą

Raków Częstochowa wygrał w Kazaniu z Rubinem 1:0 po dogrywce i awansował do czwartej rundy eliminacji piłkarskiej Ligi Konferencji. Odpadł natomiast Śląsk Wrocław, który przegrał na wyjeździe z Hapoelem Beer Szewa 0:4. W pierwszym spotkaniu polski zespół zwyciężył tylko 2:1 i to rywale awansowali do dalszej fazy rozgrywek.

Przed tygodniem pierwsze spotkanie tych drużyn - w Bielsku-Białej - zakończyło się bezbramkowym remisem, a na kazańskiej Ak Bars Arenie jedyny gol padł dopiero w drugiej części dogrywki - w 111 min. strzalem głową Jurija Diupina pokonał Vladislavs Gutkovskis.

W czasie doliczonym do dogrywki gospodarze mogli wyrównać, ale bramkarz Vladan Kovacevic obronił rzut karny, którego egzekutorem był Sead Haksabanovic.

Raków w stolicy Tatarstanu zagrał o wiele odważniej niż tydzień wcześniej jako gospodarz na stadionie Podbeskidzia. Już w pierwszej minucie Diupin miał kłopoty z dośrodkowaniem Patryka Kuna i z trudem przerzucił piłkę nad poprzeczką. W 4 min. z dystansu strzelał Ivi Lopez, lecz Diupin zdołał odbić piłkę na róg.

Pierwsze strzały na bramkę Rakowa oddał dopiero w 15 i 20 min. Darko Jevtic, ale pierwsze uderzenie bylo niecelne, a z drugim poradził sobie Kovacevic.

Duże kłopoty sprawiał częstochowianom Chwicza Kwaracchelia, ale jego efektowne rajdy rzadko kończyły się strzałami, a partnerzy nie potrafili wykorzystywać podań Gruzina. Do przerwy obie drużyny przeprowadziły jeszcze kilka groźnych akcji, ale brakowało im wykończenia.

Początek drugiej połowy należał do gospodarzy, ale w 47 min. Kovacevic zdołał uprzedzić Michaiła Kostiukowa, zaś po chwili obronił mocne uderzenie z dystansu Haksabanovica.

Raków mógł objąć prowadzenie w 51 min., ale Sebastian Musiolik nie sięgnął piłki po dośrodkowaniu Mateusza Wdowiaka. Jeszcze lepszą sytuację zmarnował dwie minuty później Lopez, który z 10 metrów strzelił wysoko ponad bramką.

Rubin byl bliski zdobycia gola w 83 min., gdy z rzutu wolnego z prawej strony dośrodkował Haksabanovic, a obrońcy Rakowa nie upilnowali Olivera Abildgaarda, który głową posłał piłkę onok Kovacevica, ale trafił w słupek.

W dogrywce, w 93 min., Diupin obronił strzał Gutkovskisa po szybkim kontrataku gości.

W 102 min. na polu karnym Rubina był faulowany Gutkovskis, ale sędzia Tamas Bognar nie odgwizdał "jedenastki".

Na początku drugiej części dogrywki drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę zobaczył Ilja Samosznikow, który dwukrotnie faulował Długosza. W 111 min. Raków przeprowadził akcję, która przesądziła o losach dwumeczu, Giannis Papanikolaou odegrał piłkę na prawe skrzydło do Długosza, a ten zacentrował do Gutkovskisa i Łotysz głową skierował piłkę do siatki.

Gospodarze do końca walczyli o wyrównanie i w 118 min. zostali skontrowani, lecz Daniel Szelągowski nie wykorzystał okazji do zdobycia drugiego gola.

Tymczasem w 120 min. na pole karne Rakowa przedarł się Gieorgij Zotow i wyłożył piłkę Filipowi Uremovicowi - jego strzał zablokował Fran Tudor, ale strzelec potknął się o Dominika Wydrę i tym razem arbiter odgwizdał "jedenastkę".

Trener Rubina Leonid Słucki był prawdopodobnie przekonany, że padnie z niej wyrównujący gol i o awansie rozstrzygnie seria rzutów karnych, więc z myślą o tym dokonał jeszcze zmiany bramkarza.

Karny był jednak tylko jeden - Haksabanovic strzelił mocno, ale Kovacevic wyczuł jego zamiary. Rzucił się w prawo i odbił piłkę na róg. Sędzia już nie wznowił gry i Bośniak utonął w ramionach kolegów.

Przeciwnikiem Rakowa w 4. rundzie eliminacji, 19 i 26 sierpnia, będzie belgijska drużyna KAA Gent. 

Wystarczyło zaledwie siedem minut, a Hapoel nie tylko odrobił straty, ale w dwumeczu wyszedł na prowadzenie.

Mocno pomogli w tym sami zawodnicy Śląska. Najpierw Szymon Lewkot tak podawał piłkę głową do Matusa Putnockiego, że przejął ją Eugene Ansah, przerzucił nad próbującym interweniować bramkarzem polskiego zespołu i trafił do pustej bramki.

Kilka chwil później stratę zaliczył Rafał Makowski i Hapoel wyprowadził szybki atak. Piłka trafiła do zupełnie osamotnionego Ramzi Safouriego, który mierzonym strzałem podwyższył prowadzenie.

Śląsk sprawiał wrażenie zupełnie rozbitego. Wrocławianie nie potrafili utrzymać się przy piłce w środkowej strefie, gdzie notowali bardzo dużo strat i rywale mieli okazje do szybkich ataków. W tym okresie doskonałą okazję na kolejnego gola miał jeszcze Safouri, ale w ostatniej chwili Patryk Janasik zdołał wybić mu piłkę.

Wrocławianie otrząsnęli się po kwadransie. Zaczęli dłużej utrzymywać się przy piłce i przede wszystkim zagrażać bramce gospodarzy. Bardzo aktywny był Janasik. Po jednym ze starć zawodnik wrocławian padł na murawę i od razu zaczął pokazywać, że potrzebna będzie zmiana. Uraz wyglądał bardzo źle.

W kolejnych fragmentach Śląsk miał tzw. optyczną przewagę, ale wynikało to z taktyki Hapoelu. Gospodarze cofnęli się na własną połowę, wyczekiwali, co zrobią wrocławianie i wyprowadzali kontrataki.

Szybkie ataki ekipy z Izraela sprowadzały się do posyłania długich piłek w boczne strefy boiska, gdzie powinni być wahadłowi Śląska, ale ci nie nadążali z powrotami.

Druga połowa zaczęła się od sytuacji dla gospodarzy, ale później dwie świetne okazje mieli wrocławianie. Najpierw Robert Pich, który przegrał pojedynek z Arielem Haruszem, a po chwili bramkarz Hapoelu w kapitalnym stylu obronił strzał Mateusza Praszelika.

Niewykorzystane sytuacje lubią się mścić i tak było w tym przypadku. Rywale przedarli się lewą stroną, a Victor Garcia Marin wybił piłkę pod nogi Ansaha, który skorzystał z prezentu i trafił do bramki.

Śląsk miał w kolejnych fragmentach swoje sytuacje, ale piłka "nie chciała" wpaść do siatki. Najpierw Petr Schwarz z kilkunastu metrów nie trafił w bramkę, chwilę później Czech źle trafił w piłkę, a po kilku minutach po świetnej indywidualnej akcji strzał Praszelika odbił bramkarz Hapoelu.

Polski zespół z minuty na minutę coraz bardziej się odsłaniał i został ponownie skarcony. Po kontrataku Itamar Szwiro uciekł Markowi Tomasowi i w sytuacji sam na sam z Putnockim ustalił wynik spotkania na 4:0.

(PAP)


Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama