Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
piątek, 15 listopada 2024 01:44
Reklama KD Market

Czy pamiętasz?

Czy pamiętasz?

Gdybym zapytała, Drogi Rodzicu, czy Twoje dziecko jest dla Ciebie ważne, to odpowiesz mi zapewne, że tak. Niektórzy być może dodadzą, że jak mogę w ogóle o to pytać – czy nie jest to oczywiste? Owszem, zdarzają się rodzice, którzy rezygnują z wychowania swojego dziecka, wolą oddać je komuś innemu, ale przecież są to wyjątki.

A gdybym zapytała, czy Twoje dziecko kiedykolwiek doznało odrzucenia, upokorzenia, czy też niezrozumienia? Myślę sobie, że będąc ze sobą całkowicie uczciwym, niewielu rodziców (jeżeli w ogóle), mogłoby zaprzeczyć.

Nieidealni

Ostatnio pisałam, że nie ma na tym świecie rodziców perfekcyjnych, choć wielu z nas próbuje doścignąć ten tajemniczy ideał. Goniąc jednak książkowe wzory, niezwykle często zdarza nam się zapominać o tym, co realne i ważne, a mianowicie, o naszych dzieciach.

Ogromnym zaskoczeniem ostatnich dni był dla mnie „Pamiętnik” Janusza Korczaka. Autor wspomina w nim między innymi swoje dzieciństwo, kiedy to od swego ojca dość często słyszał określenia typu: „gapa” i „cymbał”, a niekiedy nawet „idiota” i „osioł”.

Ktoś powie, że to były inne czasy. Rzeczywiście, wtedy szacunek okazywany dziecku nie był na czasie. Jednocześnie jednak, nawet teraz, to właśnie na nim się „wykładamy”. Uczymy się pięknych formułek, jak mówić, aby dzieci nas słuchały, a w najmniej spodziewanym i odpowiednim momencie, wyskakuje z naszych ust: „No już przestań, przecież wcale nie ma czego płakać.”

Chwile słabości

Każdy z nas je ma. Momenty, kiedy tracimy oparcie w logicznym i racjonalnym myśleniu. Kiedy ponoszą nas emocje i ciężko nad sobą zapanować. To właśnie te chwile, kiedy odzywają się w nas stare nawyki, zaczerpnięte wprost od naszych rodziców lub te wynikające z dotknięcia jakiejś czułej struny naszego serca.

Chwile słabości to również momenty, kiedy jesteśmy z dziećmi, a zaczyna nas pochłaniać zupełnie coś innego. Niekiedy jest to praca, kiedy indziej jakieś pilne zadanie, które nie może czekać. Zdarza się jednak, że jest to również telefon lub Internet. Odwracamy się na moment, który niekiedy potrafi się rozciągnąć do naprawdę długiego odcinka czasu.

„Pobaw się chwilę sam/sama”, „Masz tutaj bajkę/telefon/smoka” – próbujemy znaleźć jakieś rozwiązanie, abyśmy mogli zająć się czymś innym, aby mieć chwilę spokoju.

Rozbrykane?

Zdarza się tak, że nasz maluch rzeczywiście przez moment zajmie się sobą czy też obejrzy bajkę. W niedługim czasie jednak przychodzi do nas po uwagę, zaangażowanie. To bowiem dopiero bycie blisko, jakieś wspólne działanie, sprawiają, że dziecko czuje się bezpiecznie i spokojnie. Kiedy tego nie dostaje, zaczyna przypominać o sobie.

Repertuar możliwych zachowań jest szeroki. Począwszy od drobnego marudzenia, stękania czy narzekania, poprzez wesołe popisy, aż do zachowań agresywnych, z którymi ciężko sobie poradzić. To, co przychodzi nam wtedy do głowy, to często myśl, że dziecko jest rozbrykane, próbuje wejść nam na głowę i potrzebuje twardej ręki. Zamiast przyjrzeć się potrzebom, skupiamy się na objawach i próbujemy z nimi walczyć.

Wyjście

To uświadomienie sobie, że nasze dzieci przede wszystkim szukają kontaktu z nami i akceptacji, że przypominają nam o sobie w taki sposób, jaki jest im najbliższy i najlepiej znany, to pierwszy krok, aby iść dalej.

Kolejny to zauważenie swoich potrzeb, pragnień i tęsknot, pobudzonych przez takie, a nie inne zachowanie dziecka. Wszystko, co budzi nasze strachy, irytację, czy też nadmierną troskę, daje nam sygnał, w którym miejscu jest jeszcze coś do zrobienia. Kiedy się na to zdecydujemy, mamy szansę nabrać więcej zaufania do siebie, poprzez rozbrojenie niektórych utartych schematów i przekonań.

Pamiętajmy zatem o naszych dzieciach. Niech nie muszą one nieustannie konkurować z innymi, ciekawszymi zadaniami. Być może to właśnie kontakt z nimi i ten wspólnie spędzony czas będzie okazją do fantastycznej przygody i lepszego poznania siebie nie tylko jako rodzica, ale również jako człowieka.

Iwona Kozłowska

jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!

Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama