Mam taką obserwację, że wielu ludzi ceni rzeczy materialne. Z jednej strony nie ma się co dziwić. Nadal wielu z nas pamięta czasy kiedy na półkach sklepowych hulał przede wszystkim wiatr. Z drugiej, wydaje się to niepokojące, kiedy zaczynamy przedkładać rzeczy materialne nad relacje.
Ciężko uwierzyć? A jednak. Nie raz byłam świadkiem bardziej lub mniej tłumionych rodzicielskich awantur o stłuczony talerzyk, zabrudzone ubranie czy zniszczoną nową zabawkę. Mało kto czeka na nieudolne próby tłumaczenia. Wyrok zostaje wydany natychmiast, a tuż za nim czai się kara…
Dostrzec ukryte
Mam takie wspomnienie z własnego dzieciństwa, że kiedy wracałam do domu, przebierałam się w ubrania „domowe”. Nie wymagały one specjalnej dbałości, więc dawały spore poczucie swobody. Jeszcze inne ubrania były zostawione na niedzielę czy też jakieś specjalne wyjścia. Moja szafa nie pękała w szwach, tym bardziej rodzice wpajali mi dbałość o posiadane rzeczy.
Moje spojrzenie zmieniło się znacznie kiedy najpierw przyszła na świat, a następnie nieco podrosła, moja córka. W dużej mierze, dzięki staraniom babci, dziadka oraz cioć, stała się posiadaczką wielu kreacji, w tym również takich naprawdę wyjątkowych. W mojej opinii były to sukienki, które warto zostawić „na specjalne okazje”. Dla mojej córki jednak każdy dzień był i jest specjalną okazją, a co za tym idzie, sukienki są zakładane codziennie…
To właśnie w takich sytuacjach kryją się nasze lekcje, od których możemy „uciec” lub też przyjrzeć się im uważniej. Dostrzec schematy lub mechanizmy, na których wyrosły, aby przestać powtarzać „Nie, bo nie” i oprócz rzeczy zauważyć również osobę. Rzeczy bowiem pojawiają się i znikają, są dla nas tylko narzędziami, choć czasami kosztownymi. Prawdziwego przyjaciela, partnera czy dziecko, które nam zaufa, nie kupimy w sklepie. A przecież to właśnie ludzie, najbliżsi, są dla większości z nas najcenniejsi.
Autorytety
W czasach, kiedy co druga osoba ogłasza się ekspertem od najróżniejszych dziedzin życia, coraz trudniej o prawdziwe, cenione autorytety. To nie znaczy jednak, że jest to wymarły gatunek. Trzeba się natomiast naprawdę przyłożyć do weryfikacji wiedzy oraz kompetencji osób, w których chcemy widzieć naszych przewodników.
Walka o naszą uwagę trwa nieprzerwanie. W natłoku informacji zdarza nam się zapominać, że nie zawsze ten, kto jest najgłośniejszy, czy najmocniej rzuca się w oczy będzie tym, od kogo najwięcej się dowiemy, nauczymy. Zanim więc ulegniemy magii chwili i pięknych słów, warto uświadomić sobie, czego tak naprawdę szukamy.
Mówi się czasem, że ludzie, których spotykamy na naszej życiowej drodze są lekcją, sprawdzianem, lub prezentem. Każdy jest na swój sposób wyjątkowy i nawet z trudnych doświadczeń, spotkań z ludźmi, o których wolelibyśmy zapomnieć, możemy wyciągnąć coś cennego.
Najbliżsi
Choć nie zawsze mamy możliwość ich wybrać, tak jak przyjaciół czy partnera, to od naszej decyzji zależy, jak wiele uwagi oraz zainteresowania im okażemy.
Na początku nasz ogląd sytuacji jest niejako przyćmiony. Trzeźwe spojrzenie zaburzają buzujące hormony, przez które idealizujemy rzeczywistość. Chcielibyśmy spędzać ze sobą jak najwięcej czasu i dowiedzieć się o sobie niemal wszystkiego.
Kiedy jednak różowe okulary spadną, zastaje nas szara rzeczywistość. Wiele innych rzeczy staje się priorytetowa i zdarza nam się zapominać, jak ważny jest dla nas ten drugi człowiek. Tak łatwo wtedy umyka to, za co tak naprawdę cenimy naszych partnerów, czy też nasze dzieci.
Ja
Podobnie, jak w tym artykule „Ja” pojawia się na końcu, tak też wielu rodziców, choć głównie mam, myśli o sobie, kiedy już musi i dopiero po załatwieniu potrzeb dzieci i męża. Kiedy przychodzi nam spojrzeć na siebie, czy opowiedzieć o sobie, robimy to najczęściej mocno krytycznie i pobieżnie. Rzadko kiedy mamy zarówno czas, jak i odwagę, aby przyjrzeć się sobie nieco dłużej, dostrzec rzeczywiste potrzeby.
Czy w natłoku codziennych obowiązków, pamiętasz Drogi Rodzicu, jak niezwykle wartościową osobą jesteś?
Wciąż powracają do mnie słowa, które zostały mi przesłane z okazji minionych urodzin: „Wszechświat lata temu zdecydował, że świat nie może istnieć bez Ciebie.” Dotyczy to każdego z nas. Jesteśmy bowiem niezwykle cennym elementem tego, co nas otacza i warto o tym pamiętać. Zarówno bowiem świat jako całość, jak i nasz mały rodzinny świat, nie byłby taki sam bez nas.
Czy pytasz czasem: Co takiego cenię w swojej rodzinie i w sobie? Zachęcam Cię do zatrzymania na tym właśnie pytaniu i poszukaniu odpowiedzi. Nie rezygnuj proszę w razie niepowodzeń, kiedy jedyną pojawiającą się odpowiedzią jest „Nic”. Pamiętaj również, że to nie są zawody, więc czasem od ilości, ważniejsza jest moc tych kilku rzeczy, które do Ciebie przyjdą. Daj sobie szansę na zauważenie i docenienie tego, co każde z Was wnosi do drużyny zwanej Rodziną.
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!