Rzadko się zdarza, aby wybitne postaci historyczne miały udane życie osobiste. Cesarz Francuzów Napoleon Bonaparte nie był pod tym względem wyjątkiem. W miłości nie miał szczęścia. Nie dały mu go dwie żony, cesarzowe: Józefina i Maria Ludwika. Nie zaznał również szczęścia przy żadnej – jak skrupulatnie obliczyli biografowie Napoleona – z 60 kochanek. Chyba jedyną kobietą, która naprawdę kochała cesarza Francuzów, była Polka, Maria Walewska...
Pechowy początek
Z okresu, kiedy Napoleon Bonaparte był młodzieńcem i mieszkał na rodzinnej Korsyce – w biednej, wieloosobowej rodzinie szlacheckiej – portrety przedstawiają go bardzo korzystnie. Przystojny, o szczerym i ujmującym wyrazie twarzy. I, wbrew powszechnej opinii, wcale nie był aż tak niski. Miał 168 centymetrów wzrostu, co nawet dzisiaj może uchodzić za wzrost średni. Przekonanie o niskim wzroście Napoleona wzięło się stąd, że zazwyczaj był widywany w otoczeniu gwardzistów, swojej osobistej ochrony. A ci gwardziści to byli szczególnie rośli żołnierze, wybierani spośród innych rosłych.
Młody Napoleon zawsze cieszył się zainteresowaniem kobiet, ale od początku miał do nich pecha. Jedna z pierwszych kochanek, jeszcze na Korsyce, niejaka pani Daletti, usiłowała go otruć. Pewnie przyrzekał jej za dużo a następnie chciał się wycofać z obietnic. Później, jeśli nie liczyć nocy poślubnej z Józefiną, już nie było tak niebezpiecznie.
Przyszły cesarz wykorzystywał kobiety do budowania własnej kariery. Dzięki protekcji Charloty Mielton dostał awans i niebawem odznaczył się podczas oblężenia Tulonu. Następnie został kochankiem Katarzyny, żony generała Jeana Carteaux. Jej poparcie wystarczyło, aby mianowano go dowódcą artylerii w Tulonie i generałem brygady w wieku zaledwie 27 lat.
Nigdy jej tego nie zapomniał. Już jako cesarz obdarzył Katarzynę majątkami ziemskimi i zapewnił rentę dwukrotnie wyższą niż obowiązywała. W ogóle Napoleon był bardzo lojalny wobec swoich dawnych kochanek.
Józefina
Po wygranych bitwach we Włoszech, wzeszła gwiazda korsykańskiego oficera Napoleona Bonaparte. W Paryżu trafił pod opiekę Paula Barrasa, członka wszechwładnego pięcioosobowego Dyrektoriatu. Barras był naczelnym dowódcą armii wewnętrznej Francji, czyli czegoś w rodzaju policji. Napoleon, kiedy stłumił pucz rojalistów, został następcą Barrasa i wojskowym komendantem Paryża.
Barras miał ogromną władzę, którą wykorzystywał przede wszystkim w celu zapewnienia sobie przyjemnego i komfortowego życia. Lubił kameralne imprezy. Panie biorące w nich udział nie należały do specjalnie pruderyjnych. Dwie oficjalne metresy Barrasa nadawały ton ówczesnej modzie. To wtedy pojawiły się w modzie kobiecej półprzezroczyste suknie z głębokimi dekoltami i rozcięciami do połowy uda. Jedna z kochanek Barrasa, rozpieszczana przez niego Marie-Josèphe Rose de Beauharnais, miała stać się największą miłością przyszłego cesarza Francji. Barras po prostu mu ją „podrzucił”.
Marie-Josèphe Rose de Beauharnais była córką bogatego francuskiego plantatora z Martyniki. Jako szesnastolatka została wydana za syna gubernatora Indii Zachodnich. Mieli syna i córkę. Kiedy Robespierre zaprowadził rządy terroru we Francji, jej mąż został stracony, a ona trafiła do więzienia. Po kilku miesiącach, jako niewinna ofiara rewolucji, została uwolniona i otrzymała odszkodowanie za pobyt w więzieniu. Za to odszkodowanie – a także dzięki finansowemu wsparciu licznych kochanków – mogła utrzymywać dzieci i siebie na wysokim poziomie.
Gdy Barras znudził się nią, zaczął się rozglądać za odpowiednim mężem dla wdowy Beauharnais. Kochał ją na swój sposób. Chciał pozbyć się jej w sposób elegancki i zarazem trwale ją wyposażyć na przyszłość. Pewnego razu wziął z sobą Napoleona do jednego z modnych salonów paryskich. Tam zauważył, że nieobyty w arystokratycznym towarzystwie Korsykanin rzuca pożądliwe spojrzenia na piękną Beauharnais. Barras namówił swą przyjaciółkę, aby uwiodła Napoleona. Powiedział jej: – Ma stałe dochody, jest kawalerem i brak mu doświadczenia z kobietami.
Kilka miesięcy później zakochany po uszy Bonaparte oświadczył się starszej o sześć lat Józefinie. W tych dniach do swojej matki na Korsyce napisał: „Jestem teraz najszczęśliwszym człowiekiem na świecie”.
Jednak noc poślubna zupełnie się nie udała. Ulubiony mops Józefiny boleśnie pogryzł przyszłego cesarza. Józefina przez kilka godzin musiała opatrywać rany męża.
Dwa dni po ślubie Napoleon musiał wyjechać do Włoch, aby objąć dowództwo armii alpejskiej. Józefina została w Paryżu i zabawiała się z 24-letnim porucznikiem huzarów Hyppolitem Charles. Napoleon w tym czasie wygrywał bitwę za bitwą z wojskami Piemontu i Austrii. I pisał namiętne listy do żony. Ona odpowiadała chłodno, czasami wcale.
Po zajęciu Mediolanu postanowił sprowadzić Józefinę do swojej pałacowej kwatery w tym mieście. Józefina, ociągając się, przyjechała. Ale przyjechał z nią także porucznik Charles. Oficjalnie po to, aby pilnować jej psa – tego samego mopsa, który w noc poślubną dotkliwie pogryzł Napoleona.
Tymczasem okazało się, że porucznik Charles jest uwikłany w malwersację. Napoleon chciał go rozstrzelać z wyroku sądu wojennego, lecz błagania i łzy Józefiny ocaliły mu życie. Przyszły cesarz wtedy jeszcze nie wiedział, że Charles jest kochankiem Józefiny. Cóż, zakochany człowiek ma mgłę przed oczami.
O zdradzie żony Napoleon dowiedział się dopiero po powrocie do Paryża. Chciał się z nią rozwieść. Już kazał zapakować jej rzeczy do kufra i wystawić za drzwi. Jednak wciąż ją kochał i ostatecznie wybaczył. Ale coś w nim pękło. Od tego czasu miał wiele krótkotrwałych romansów ze śpiewaczkami, aktorkami, damami dworu. Raz Józefina nawet przyłapała go na gorącym uczynku.
Mimo to przetrwali razem do uroczystej koronacji cesarskiej w 1804 roku. Józefina została mianowana cesarzową. Tylko że minęło dziewięć lat od ślubu, a Napoleon nie doczekał się następcy tronu.
Maria Walewska
Zimą 1807 roku Francja walczyła z Prusami i Rosją. W związku z tą wojną Napoleon przyjechał do Warszawy. Na balu poznał uroczą hrabinę Marię Walewską, która zrobiła na nim wielkie wrażenie – tak napisało wielu świadków. To „wielkie wrażenie” można byłoby między bajki włożyć, gdyby nie to, że romans Napoleona i Walewskiej trwał – z przerwami – trzy lata.
Choć, z drugiej strony, można przytoczyć słowa osobistego lekarza Napoleona, Alberta Sylwiana: „Jego apetyt seksualny przybrał formę wilczego głodu. Jako człowiek metodyczny, zorganizował odpowiednio swoje życie osobiste. O dwa kroki od biura miał buduarek, stosowny dla szybkich, a dyskretnych spotkań. Niektórzy biografowie Napoleona twierdzą, że Napoleon podczas czułości nie zdejmował nawet butów.
Maria Walewska była zamężna z pięćdziesiąt lat starszym od niej bogatym hrabią Anastazym Walewskim. Podczas jednego z balów w Warszawie Napoleon przesłał jej bilecik z wyznaniem, że jej pragnie. Nie od razu zareagowała. Polscy arystokraci, na czele z księciem Józefem Poniatowskim – ulubieńcem Napoleona – namawiali ją, żeby przyjęła zaloty cesarza. Myśleli, że dzięki niej pozyskają Napoleona dla sprawy niepodległości Polski. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że francuski minister spraw zagranicznych wyraził się bez ogródek, że Polska nie jest warta jednej kropli francuskiej krwi.
Nie wiadomo, czy hrabina Walewska odwiedzała Napoleona w jego warszawskiej rezydencji z patriotyzmu czy też dlatego, że zakochała się w nim. Tego nie da się dziś jednoznacznie stwierdzić. Ale prawdopodobnie to drugie.
Najpiękniejszymi chwilami dla tych dwojga były trzy zimowe miesiące spędzone w zamku Finckestein (obecnie Kamieniec Suski niedaleko Iławy). Zachowywali się jak małżeństwo podczas miesiąca miodowego. W ciążę z Napoleonem Maria zaszła dopiero dwa lata później, w pałacu Schönbrunn w Wiedniu. Dziecko – Aleksander – któremu cesarzowi Francji urodziła polska hrabina, utwierdziło Napoleona w przekonaniu, że nie jest bezpłodny. Fakt ten skłonił go do rozwodu z Józefiną.
Napoleon zwrócił się do hrabiego Walewskiego z prośbą, aby ten uznał Aleksandra za swoje ślubne dziecko. Stary hrabia tolerował związek swej młodej żony z Napoleonem, więc bez problemu uznał Aleksandra za swego syna.
Maria Ludwika
Dwa lata trwało, nim Sąd Diecezjalny w Paryżu udzielił cesarzowi pożądanej decyzji o unieważnieniu jego małżeństwa z Józefiną. Uzasadnienie było dziwne: że ślub kościelny był nieważny, ponieważ odbył się bez proboszcza i bez świadków. Dziwne dlatego, ponieważ ślubu udzielił francuski kardynał Fesch.
Kiedy Napoleon oświadczył Józefinie, że się z nią rozwodzi, ta była nieprzytomna przez kilka tygodni. Później pogodziła się z jego decyzją o rozstaniu. Napoleon zachował się wspaniałomyślnie. Józefina otrzymała piękną posiadłość Malmaison, cesarz zapewnił jej szczodre apanaże, a także przyznał jej prawo do zachowania tytułu cesarzowej. On chyba naprawdę ją kochał.
Korsykanin Napoleon Bonaparte, najpotężniejszy człowiek w Europie, uznał, że najwyższy czas, aby się wżenić w europejską arystokrację. W grę wchodziła tylko córka Romanowów lub Habsburgów. Z którąś z nich chciał dać początek nowej dynastii władców Francji. Wybrał Habsburgów. To było na rękę Austriakom, ponieważ dotychczas przegrywali wszystkie wojny z cesarzem Francuzów. Ślub Austriaczki z Napoleonem miał stać się rękojmią pojednania między Francją i Austrią.
W 1810 roku Napoleon, przez swego ambasadora w Wiedniu, poprosił o rękę 18-letniej Marii Ludwiki, najstarszej córki cesarza Austrii Franciszka. W tym czasie Maria Ludwika była zakochana w księciu Franciszku von Modena. Książę Modena wielokrotnie uciekał przed wojskami Napoleona. W rozmowach z Marią Ludwiką nazywał Napoleona „korsykańskim potworem”, „Antychrystem” itp. Maria Ludwika bała się „korsykańskiego potwora”, ale wdrożona do surowej dyscypliny i biernego posłuszeństwa pogodziła się ze swoim losem.
Kościelne zaślubiny odbyły się w Wiedniu pod nieobecność pana młodego, którego zastępował arcyksiążę Karol. Dzień później Maria Ludwika, z wielką świtą, wyjechała do Compiegne, gdzie oczekiwał na nią 40-letni mąż. Protokół przewidywał, że Napoleon spędzi noc poprzedzającą faktyczny ślub kościelny i cywilny w Hotel de la Chancellerie, a Maria Ludwika przenocuje na zamku w Compiegne. Ale niecierpliwy cesarz naruszył protokół i udał się wcześniej do sypialni żony.
Następnego ranka zachowanie i dobry humor małżonków mówiły wszystkim, że przyspieszona noc poślubna obojgu się spodobała. Może nawet bardziej Marii Ludwice. Przyboczny lekarz Napoleona napisał: „Wyczyny erotyczne, do których zachęcała go Maria Ludwika, szybko wprawiły tego dość trzeźwego 41-letniego mężczyznę w stan niemal stałego podniecenia erotycznego. Stał się marionetką, która na widok każdej przechodzącej damy obracała głowę”.
Rok po ślubie Maria Ludwika urodziła syna, który od razu otrzymał – stworzony na tę okazję – tytuł króla Rzymu. Świadkowie uważali, że to było dobre małżeństwo. Cesarzowi Franciszkowi doniesiono, że Napoleon nadzwyczaj dba o jego córkę: „Zachowuje się tyleż jak troskliwy ojciec, ile jak zakochany małżonek”. To prawda. Napoleon na życzenie żony nawet nauczył się tańczyć walca.
Kiedy powrócił z nieszczęsnej kampanii rosyjskiej w 1812 roku, odpoczywał w przytulnym domostwie z ukochaną żoną i ubóstwianym synkiem.
Wkrótce nastąpił koniec wielkiego Napoleona. Po przegranej bitwie pod Lipskiem w 1813 roku cesarz nakazał Marię Ludwikę i syna ewakuować z Paryża. Nigdy więcej już się nie zobaczyli. W testamencie Napoleon napisał: „Zawsze miałem powody do zadowolenia z mej najserdeczniej ukochanej małżonki. Do ostatniej chwili żywię dla niej najtroskliwsze uczucia”.
Nie wiedział, że kiedy został zesłany na wyspę Elbę, Maria Ludwika związała się z hrabią Neipergiem. Mieli dwoje dzieci. W kilka tygodni po otrzymaniu wiadomości o śmierci Napoleona zawarła z Neipergiem związek małżeński.
Król Rzymu – noszący imiona Napoleon Franz Karl Joseph – po wygnaniu swego ojca na Elbę wychowywał się na dworze cesarskim w Wiedniu. Umarł na gruźlicę w wieku 21 lat.
Napoleon do końca życia nie mógł obyć się bez kobiet. Po zesłaniu na Wyspę Świętej Heleny, choć schorowany, flirtował z 16-letnią Betsy Balcombe i regularnie sypiał z żoną generała de Montholon.
Ryszard Sadaj
Reklama