Koniec jednego roku i początek kolejnego sprzyja różnorodnym refleksjom. Często spędzamy ten czas na podsumowaniach i snuciu planów na przyszłość. Co będzie, jak będzie – trudno przewidzieć. Jednocześnie warto przemyśleć pewne kwestie, wyznaczając sobie w ten sposób pewne punkty naszej podróży. Niektórzy uważają, że planowanie to strata czasu lub też, że przydaje się w pracy, ale nie w rodzinie. Czy jednak rzeczywiście możesz pozwolić sobie na życie z dnia na dzień jako rodzic?
Dreszczyk niepewności
Każdy z nas ma czasami trudne chwile, kiedy zaczynamy wątpić w swoje umiejętności, swoją wartość, a także możliwości. Bywa, że są one wynikiem naszych potknięć, ale często również efektem okoliczności zewnętrznych. Dla wielu osób jest to znakomite wytłumaczenie braku planu.
Sama tak kiedyś sobie tłumaczyłam, że nie da się zaplanować wielu sytuacji, gdyż są one nieprzewidywalne. Tak jest, lecz – wbrew pozorom – może to być argument na rzecz planowania. Warto bowiem przygotować sobie alternatywę na różne okoliczności i chociaż wszystkiego nie przewidzimy, to możemy mieć spokojniejszą głowę.
Takie podejście ma również zastosowanie w życiu rodzica. Na co dzień jest ono przecież mocno nieprzewidywalne i często nas zaskakuje. Czy nie byłoby prościej mieć w zanadrzu wyjście awaryjne?
Chęci i determinacja
Kiedy wchodzimy w świat rozwoju osobistego, kiedy – jako rodzice – dowiadujemy się, że można do dziecka podejść z szacunkiem, często wtedy pojawia się myśl: „Dlaczego nie uczyli tego w szkole?” Co się stało, to się nie odstanie. Czy jednak nic już nie można zrobić? – Według mnie, nigdy nie jest za późno na zmiany w życiu czy też w relacji z dzieckiem. To jednak o czym trzeba pamiętać to fakt, że im dłużej trwacie w jakimś schemacie, tym dłużej trzeba będzie popracować nad jego zmianą. Niezwykle ważne stają się w tym wszystkim chęci i determinacja.
Od chęci wszystko się zaczyna. Kiedy to, co było wcześniej zaczyna nas uwierać jak piasek w bucie, pojawia się w końcu myśl, że chcę coś zmienić. Być może na początku jeszcze nie wiem na co, ale już otwieram się na inspiracje. Ta mała iskierka pomysłu robi się coraz większa i potrzebuje najpierw konkretnego planu, a później determinacji, aby wytrwać.
Edukacja, czyli „Czego ja chcę?”
Wielu z nas powtarza sobie, że chciałoby być lepszymi rodzicami. Takie jednak postawienie sprawy, nie wystarczy, aby zacząć coś zmieniać. Czym dla Ciebie jest to bycie lepszym rodzicem? Być może chcesz spędzać więcej czasu z dzieckiem, a może ważniejsze dla Ciebie jest efektywne spędzanie czasu? Może zauważasz, że Twoje dziecko nie chce z Tobą rozmawiać lub robi to zdecydowanie rzadziej niż wcześniej? A może trapi Cię coś jeszcze innego? Warto wejść w to głębiej i przyjrzeć się, do czego tak naprawdę chcemy dotrzeć, jakie są tęsknoty naszego serca w tym temacie.
Moje „po co?”
Może się wydawać, że to zbędne pytanie, bo przecież odpowiedź jest oczywista. Najczęściej chcę coś zmienić, bo coś innego mi przeszkadza, stało się nieskuteczne, lub też marzy mi się idealna relacja z moim dzieckiem. Mimo wszystko, namawiam Cię Drogi Rodzicu, aby ponownie zajrzeć głębiej i przygotować sobie mocne „po co?”, które będziesz wyciągać, jak asa z rękawa w momentach słabości, czy chwilowych potknięć. Jeżeli zakładasz, że takich nie będzie, bo przecież bardzo chcesz, to proponuję przyjąć całkiem odwrotne założenie i przygotować plan awaryjny. Mocne „po co?” będzie w tym przypadku nieodzowne, bo powody robią największą różnicę.
Odpowiedzialność
To niby oczywiste, że jako osoby dorosłe bierzemy odpowiedzialność za swoje życie, a jako rodzice, przejmujemy ją dodatkowo i na jakiś czas, również za nasze dzieci. Jakby jednak na to nie patrzeć, wciąż wokół nas jest mnóstwo osób, które za swój los obwiniają polityków, sąsiadów, dzieci, rodziców… Oczywiście, że czasami zdarzają się sytuacje, które mają na nas wpływ, ale do ich powstania nie przyłożyliśmy nawet jednego palca. Warto mimo wszystko odróżniać te przypadki od zdarzeń, gdy za swoje potknięcia obwiniamy zły horoskop, czy też psa sąsiadów.
Dopiero kiedy zaakceptujemy swoją ogromną rolę odgrywaną w sztuce zwanej „życie”, możemy na nią wpływać i zmieniać, poprawiać, udoskonalać.
Determinacja
Gdyby tak można zmieniać swoje życie za pomocą jednego przycisku. Wciskam jeden i moje dzieci przestają krzyczeć, wciskam drugi i dostaję dodatkową porcję cierpliwości.
Niestety, jeszcze nie ma takiego wynalazku i jesteśmy zmuszeni wszystko osiągać na piechotę, powtarzając, angażując się, często również metodą prób i błędów. Znalazłam kiedyś takie zdanie, że większość ważnych rzeczy jest zwykle łatwa, ale nie prosta. Mark Twain powiedział na przykład: „Rzucić palenie? To łatwe. Robiłem to ze sto razy.” Wychować dzieci też jest łatwo, wystarczy się nimi opiekować i zaspokajać ich potrzeby.
Proste? – Niekoniecznie.
To pewne, że na drodze do każdej zmiany pojawią się przeszkody, trudności i sztormy, które będą dla nas sprawdzianem. Być może wyjdziemy z nich poobijani, zdezorientowani, dlatego warto zaczynać od małych kroków i ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
Trzymam kciuki za powodzenie waszych zmian!
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Reklama