Ostatnio usłyszałam od bliskiej mi osoby, że nie zasługuje na to, co dostaje, bo wciąż ma poczucie, że za mało daje z siebie, a dostaje tak wiele… Ten przymus zasługiwania siedzi w niejednym i niejednej z nas bardzo głęboko i od dawna, często jeszcze od czasów dzieciństwa. Pamiętam zresztą, właśnie z tamtego okresu, że nawet święty Mikołaj przychodzący do przedszkola pytał każde dziecko, czy było grzeczne i zasłużyło na prezent. Tutaj na prezent, tam na czas spędzony z rodzicem, a w rzeczywistości…?
Dostaniesz, jeśli…
Coś za coś – to jedna z powszechniejszych technik stosowanych przez rodziców, aby wymóc coś na swoim dziecku. „Dostaniesz deser, jak zjesz obiad”, „Pójdziesz do kolegi jak będziesz grzeczny.” To tylko przykłady, których można naliczyć bardzo wiele, niemal każdego dnia. Kiedy brakuje nam argumentów, czasu na dłuższe dyskusje i negocjacje z dzieckiem, uciekamy się do sposobu, który został sprawdzony przez pokolenia. Kiedy chcemy czuć się silni jako rodzice, kiedy chcemy, aby dziecko stosowało się do naszych poleceń, często pomijamy fakt, że w dłuższej perspektywie czasu ten sposób ma również swoje konsekwencje. Stawiamy warunek do spełnienia, zanim okażemy zaangażowanie i swoją miłość.
A gdyby tak zostały zamienione role i nasze dziecko powiedziałoby: „Wstanę, jeśli wcześniej dostanę śniadanie do łózka”, „Przytulę Cię jeśli wcześniej spędzisz ze mną godzinę czasu…”? Z tej strony nie wygląda to już tak miło, prawda?
Czy byłaś grzeczna?
Tak wiele uzależniamy od tej tajemniczej grzeczności, która dla niejednego dziecka jest jedną wielką zagadką. Grzeczność, posłuszeństwo to czasem wykonywanie poleceń, innym razem siedzenie cicho, a jeszcze kiedy indziej realizowanie potrzeb rodzicielskich, nawet tych niewypowiedzianych. Dla wielu rodziców jasnym jest, że dziecko powinno: być spokojne, dzielić się zabawkami, umieć nawiązać rozmowę, a jednocześnie nie rozmawiać z nieznajomymi, przywitać się uprzejmie z ciocią, nie rozmawiać kiedy nie jest pytane, nie krzyczeć, nie płakać, itp. Znasz takie dzieci Drogi Rodzicu? Ja nie!
Tak łatwo przychodzi nam ocenianie i krytykowanie zachowań innych, w tym naszych dzieci. Zapominamy przy tym, że za każdym postepowaniem stoi jakaś potrzeba. A z drugiej strony, czy my, jako dorośli zawsze jesteśmy „grzeczni”, czy zawsze umiemy się właściwie zachować. Niejednokrotnie przecież zdarza się tak, że kiedy w pracy trzymamy język za zębami i nerwy na wodzy, to później odreagowujemy to w domu. Z naszymi dziećmi jest dokładnie tak samo. Wyrażają one swoje potrzeby i emocje w taki sposób, w jaki potrafią, a skumulowane emocje wyrzucają z siebie tam, gdzie czują się bezpiecznie. Nie zawsze w „grzeczny” sposób.
Zarobić, czy zasłużyć
Na wiele rzeczy w naszym życiu trzeba sobie zapracować. Mogłabym wypisać tutaj przeróżne rzeczy materialne, które kiedyś kupiliśmy, lub zamierzamy kupić, lecz pierwszym krokiem było/jest zarobienie pieniędzy. Jak jednak śpiewał kiedyś Stanisław Sojka: „Są na tym świecie rzeczy, których nie można kupić…” i często próbujemy na nie zwyczajnie zasłużyć. Jest taka Ona, która być może myśli sobie, że jak będzie o Niego tak mocno dbała, to zasłuży, aby On ją zawsze kochał. Jest taki On, który może sobie pomyśleć, że jeżeli będzie przynosił Jej codziennie kwiaty, to Ona nie obejrzy się za żadnym innym, bo nikt tak nie zasłuży, jak właśnie On. Życie jednak pisze swoje scenariusze i nie zawsze to nasze pojmowanie „zasługiwania” jest równoznaczne z potrzebami i planami drugiej strony. Dodatkowo, czy rzeczywiście chcielibyśmy być kochani za coś, a jeżeli nie realizujemy życzeń, czy wyobrażeń partnera/ partnerki, to przychodzi czas na rozstanie?
Sprzedawcy miłości
Mówi się czasem o tym, że najwięcej potrafi znieść i wybaczyć miłość rodzicielska. Kiedy przychodzi na świat maleńki człowiek, samo jego bycie jest dla nas największym szczęściem. Z czasem jednak i z trudami dnia codziennego, ta czysta miłość, może stać się wyzwaniem. Te wszystkie warunki, które stawiamy dzieciom, wymagania, aby realizowały nasze wyobrażenia, przypominają nieco sprzedawanie miłości. Nie osądzam nikogo, sama nie jestem ideałem i jednocześnie jestem pewna, że nie takie są nasze intencje. Warto jednak zastanowić się nad tym, lub zwyczajnie zapytać swego dziecka, jak ono to widzi: „Czy na miłość trzeba sobie zasłużyć?”
Nawet jeśli Twoje dziecko odpowie twierdząco, to pamiętaj proszę, że nie jest to oskarżenie, ani wyrok. Jest to informacja, która pokazuje, gdzie jest jeszcze przestrzeń do pracy, aby wysłuchać, zamiast tylko pouczać, aby zwyczajnie pobyć obok kiedy jest źle, zamiast bagatelizować i wycofywać się, żeby w końcu kochać nawet tego swojego niegrzeczniucha, zamiast czekać z miłością na lepsze zachowanie. Przecież Ty nie musisz zachowywać się w specjalny sposób, aby być kochaną/ kochanym przez swoje dziecko!
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Reklama