Spoglądając w niebo, obserwując gwiazdy, patrzymy w przeszłość. To trochę tak, jak byśmy jednocześnie byli w teraźniejszości i przeszłości. Mam wrażenie, że podobnie dzieje się, kiedy oglądamy stare zdjęcia, jesteśmy w „tu i teraz”, jednocześnie zaglądając do przeszłości, spoglądając na urywki z życia swojego, lub naszych bliskich. Jesień, ciepły koc, kubek gorącej herbaty, rodzinna bliskość i tworzy się idealny klimat, aby zanurzyć się we wspomnienia, magiczne chwile, które doprowadziły nas do dnia dzisiejszego.
Przeszłość, przyszłość…
Niejednokrotnie namawiałam Cię, Drogi Rodzicu, aby być tu i teraz. Tak często bowiem przeżywamy, stresujemy się tym, co było, lub obawiamy tego, co dopiero przed nami, zapominając o tym, że jedynym momentem, kiedy mamy wpływ na to wszystko jest chwila obecna. Jednocześnie musimy pamiętać, że nie jesteśmy w stanie być zawsze i wszędzie „tu i teraz”, warto bowiem od czasu do czasu wybrać się w odwiedziny w te pozostałe czasy. Taka podróż do przeszłości lub przyszłości nabiera jednak zupełnie innego wymiaru, kiedy udajemy się w nią świadomie, a nie przypadkiem. Wybierajmy się zatem od czasu do czasu do przyszłości, aby pomarzyć, nakreślić cele, do których będą prowadziły nas obecnie stawiane kroki. Zajrzyjmy również do czasów minionych, gdzie możemy z kolei odnaleźć wskazówki do dalszego postepowania, ale również sytuacje, dzięki którym jesteśmy tacy, jacy jesteśmy.
W takie podróże warto również zabierać dzieci, aby z jednej strony uczyły się planowania, a z drugiej, umiały dostrzec, jak wiele wyjątkowych i wartych zapamiętania chwil było w ich życiu. Taki czas wspomnień wydaje się również niesłychanie ważny w obliczu przełomu października i listopada, czyli czasu, kiedy wspomnienia nabierają zupełnie innych barw.
Każdy ma coś swojego
Można powiedzieć, że niejako przesiąkamy naszymi bliskimi. Czasem obiecujemy sobie, że zrobimy wszystko, aby nie postępować tak, jak któreś z naszych rodziców, a jednak najczęściej powtarzamy ich błędy, wracają one niepostrzeżenie, kiedy coś się dzieje nagle, kiedy włącza się nasz instynkt związany z przetrwaniem i ochroną siebie.
Tuż obok jednak tych naszych trudnych do opanowania wybuchów leżą drobnostki, małe perełki, które zostają w nas na długo i sprawiają, że czujemy ciągłość pokoleń, a także domowe bezpieczeństwo. Czasami jest to zapach babcinego ciasta, dróżka, którą spacerowałaś z dziadkiem jako mała dziewczynka, smak rosołu mamy czy jej uśmiech, który nagle dostrzegasz u siebie.
Razem z ludźmi odchodzą smaki
Czy zauważyłeś to, Drogi Rodzicu? Kiedy umarła moja babcia, zostawiła po sobie wiele przepisów, ale nikt, absolutnie nikt, nie był w stanie zrobić takiego ciasta drożdżowego czy zupy owocowej jak Ona. Kiedy byłam mała, moja mama robiła mi jajecznicę na maśle, której smak pamiętam doskonale, ale sama nie jestem w stanie zrobić takiej samej, podobnie jak śledzi według przepisu mojego taty. To nie takie proste, kiedy oprócz składników, odpowiednich proporcji i doświadczenia, wszystkie te potrawy zawierały dodatkowo ogromną miłość ludzi, którzy je przygotowywali.
Moja córka często przychodzi rano do naszego łóżka. Przychodzi, aby się przytulić i powąchać. Zdarza się, że jest to dla mnie nieco irytujące, bo nie oszukujmy się, nie zawsze mam ochotę być wąchana. Jednocześnie widzę, jakie jest to dla niej ważne, jak buduje jej poczucie bezpieczeństwa. Przy okazji przypominam sobie ten wyjątkowy zapach mojej mamy, który czułam, gdy mnie przytulała, wspierała w trudnych chwilach, zapach delikatnych perfum rozgrzany ciepłem ciała, połączony z naturalnym zapachem osoby, która bardzo mnie kochała.
Dom ze słomy czy dom murowany?
Współcześni rodzice tak zapracowani, zapędzeni, często odkładają na później rodzinne spotkania, wspólne zabawy. Znacznie łatwiej jest dać dziecku do ręki tablet, włączyć telewizor, zaangażować super nianię, a od czasu do czasu kupić jeszcze nową zabawkę. To wszystko jednak nie ma mocy budowania wspólnych wspomnień, mocnych fundamentów, na których będzie można się kiedyś oprzeć, gdy przyjdą kryzysy, kiedy dziecko będzie niezależnym nastolatkiem.
Zabawki bez rodzica, z którym można je wypróbować, telefon, gra, tablet są jak zwykła słoma, która daje chwilowy spokój. Kiedy jednak przyjdzie prawdziwy wiatr czy nawet huragan, ciężko jest walczyć i ratować miłość opartą na tak wątłych filarach. Tymczasem dzieci dorastają i kiedy przyjdzie taki czas, że będzie ciężej się z nimi porozumieć, to właśnie wspomnienia wspólnych chwil, miłe wspomnienia, mogą być taką wędką, która pozwoli nam rodzicom, utrzymać kontakt z tym młodym człowiekiem.
Chociaż John Lock w XVII wieku twierdził, że człowiek przychodząc na świat jest jak „tabula rasa” czyli niezapisana kartka, na której dopiero życie zapisuje kolejne znaki, doświadczenia, to warto pamiętać, że pogląd ten został obalony. Człowiek jest ciągłością, ma swoje korzenie w postaci wcześniejszych pokoleń, pień, w postaci własnych doświadczeń, a także koronę, czyli wszystko to, co zostanie dla późniejszych pokoleń. Wspomnienia są niezbędnym elementem budulcowym, abyśmy pamiętali, skąd pochodzimy i mogli tą właśnie wiedzą, wzbogaconą o własne doświadczenia, podzielić się kiedyś z młodym pokoleniem.
Iwona Kozłowska
jestem pedagogiem, mediatorem, a także Praktykiem i Masterem Emotion NLP. Od 2006r. pracuję z dziećmi, młodzieżą, a także ich rodzicami, nieustannie poszerzając swój warsztat pracy.
Po godzinach natomiast jestem całkiem zwyczajną mamą, której również zdarza się nadepnąć na rozrzucone klocki, czy też mierzyć się z wyzwaniami pod tytułem: „Nie chcę jeszcze iść się myć!”, lub „Jeszcze tylko 5 minut…”
Moją wielką pasją jest odkrywanie i wspieranie potencjału jaki drzemie w każdym dziecku i w każdym rodzicu. Głęboko wierzę, bo widzę to na swoim przykładzie, że nawet mając dzieci u boku, można realizować swoje marzenia i cele. Jednocześnie, takim podejściem można „zarażać” swoje dziecko, następnie je wspierać, a później wzajemnie się motywować i czerpać ze swoich doświadczeń.
Prowadząc MamoKompas pomagam mamom sprawić, aby ich podróż wychowawcza była przyjemna, ciekawa i wzbogacająca!
Reklama