Prof. Nowak: politycznie poprawna wersja historii II wojny światowej pomija o tragedię narodów Europy Wsch.
Politycznie poprawna wersja II wojny światowej słusznie uważa Holokaust za największe jej okropieństwo, jednak inne tragedie widziane są jako rywalizujące z nim - ubolewał prof. Andrzej Nowak nad małą znajomością dziejów Europy Wschodniej na Zachodzie podczas webinaru nt. paktu Ribbentrop-Mołotow.
Seminarium internetowe odbyło się w środę wieczorem w ramach cyklu „Kiedy rozpoczęła się druga wojna światowa i kiedy się skończyła? W labiryncie europejskiej polityki i kultury pamięci” organizowanego przez Europejską Sieć Pamięć i Solidarność (ENRS), Centrum Badań Historycznych PAN w Berlinie i Instytu Pileckiego w Berlinie.
Na samym początku prof. Alvydas Nikżentaitis z Litewskiego Instytutu Historycznego podkreślił, jak ważnym składnikiem tożsamości narodowej jest kultura upamiętniania i jak duży ma wpływ na bieżącą politykę.
Upamiętnienie paktu Ribbentrop-Mołotow wygląda inaczej w Rosji, gdzie jest on postrzegany jak konieczność polityczna, inaczej na Białorusi, gdzie był często świętowany jako związany z rozwojem i awansem kulturowym, czy w Polsce albo krajach Europy Zachodniej. Na inne postrzeganie całej historii wojennej w krajach Europy Południowej (Portugalii, Hiszpanii czy Włoszech) zwróciła też uwagę prof. Aline Sierp z Uniwersytetu w Maastricht.
Prof. Andrzej Nowak z Uniwersytetu Jagiellońskiego na początku swego wystąpienia wyraził żal, że w webinarze nie bierze udział żaden rosyjski historyk, by przedstawić rosyjski punkt widzenia. Wskazał on, że atak niemiecki na Rosję w czerwcu 1942 roku jest uważany powszechnie w tym kraju za początek wojny, a wszystko, co działo się wcześniej, było podporządkowane interesom imperium rosyjskiego.
"(Byłemu prezydentowi Rosji Borysowi) Jelcynowi nie udało się znaleźć zastępczej idei dla identyfikacji narodowej Rosjan, ponieważ 'zwycięstwo na faszyzmem' jest tym jednym dobrym wspomnieniem łączącym wszystkich" - powiedział, zaznaczając, że z tej narracji wyłączone są inne walczące narodowości takie jak Białorusini, Ukraińcy czy Żydzi.
Polski historyk podkreślił również, że w ostatnim czasie władze rosyjskie prowadzą jeszcze bardziej ekspansywną politykę historyczną, w której rolę szwarccharakteru odgrywa "antysemicka" i "zaborcza" Polska. Przywołał też świadczący o kontestowaniu faktów historycznych artykuł prezydenta Rosji Władimira Putina w czasopiśmie "National Interest" z czerwca 2020 r., w którym twierdzi on, że Łotwa, Litwa i Estonia "przystąpiły" do ZSRR w 1939 r. na podstawie umowy, za zgodą wybranych władz".
Prof. Claudia Weber z Uniwersytetu Europejskiego Viadrina we Frankfurcie nad Odrą zauważyła, że początek wojny jest trudny do uchwycenia, np. z tego powodu, że ekspansja terytorialna Japonii w Chinach rozpoczęła się już w 1937 roku. Z perspektywy europejskiej możliwe są jednak trzy daty: 23 sierpnia (pakt Ribbentrop-Mołowotow), 1 września (agresja Niemiec na Polskę) i 17 września (agresja ZSRR na Polskę).
Jeśli chodzi o opinię publiczną w Niemczech, to - jak twierdzi historyczka - fakt zawarcia paktu jest w miarę znany, zwłaszcza towarzyszące mu zdjęcia, jednak większość osób utożsamia jego konsekwencje niesłusznie z historią Europy Wschodniej. "A przecież dwuletnia aktywna współpraca obu reżimów oznaczała faktyczne wsparcie finansowe dla Hitlera, co pozwoliło mu przeprowadzić okupację w Europie Zachodniej" - wyjaśniła.
Prof. Aline Sierp zapytana z kolei o ustanowiony w 2008 roku Europejski Dzień Pamięci Ofiar Stalinizmu i Nazizmu powiedziała, że został on zaproponowany przez grupę bojowników o wolność i byłych więźniów politycznych z Europy Wschodniej (m.in. Vaclava Havla). Jednak - jak wytłumaczyła - nie tyle chodziło tutaj o upamiętnienie ofiar, co o symboliczne uznanie państw z tej części kontynentu za pełnoprawnych członków Unii Europejskiej. (PAP)
Reklama