W roku 1961 w Berlinie rozpoczęła się budowa muru, który podzielił wielkie miasto na dwie części. Niemal w ostatniej chwili Joachim Rudolph, 22-letni student, uciekł do zachodniej części Berlina i wznowił tam swoje studia. Jednak już kilka miesięcy później zaangażował się w niezwykłe przedsięwzięcie, którego celem było wydostanie z Berlina Wschodniego znacznej grupy ludzi...
Ryzykowny plan
W październiku 1961 roku do drzwi pokoju Joachima w akademiku zapukało dwóch studentów z Włoch. Oświadczyli oni, że chcieli za wszelką cenę przemycić z komunistycznej części miasta kilkoro ludzi i zaproponowali wspólne przekopanie tunelu pod właśnie zbudowanym murem. Joachim krótko się wahał, ale ostatecznie zgodził się na tę propozycję. Żaden z konspiratorów nie miał doświadczenia w kopaniu tuneli. Młodzi ludzie zaczęli od studiowania rozmaitych map i zdecydowali ostatecznie, że swój tunel wykopią pod Bernauer Straße. Był to niezwykle ambitny i ryzykowny zamiar. Ulica ta była przedzielona murem i zwykle po jego zachodniej stronie znajdowało się wielu turystów, patrzących na komunistyczną część miasta po drugiej stronie ze specjalnie skonstruowanych platform obserwacyjnych.
Następnym zadaniem było znalezienie sensownego miejsca, w którym kopanie tunelu miałoby się zacząć. Wybór padł na piwnicę w fabryce znajdującej się w pobliżu muru. Jej właściciel, również uciekinier ze wschodu, natychmiast zgodził się na użyczenie swojej placówki. Zanim jednak praca przy drążeniu tunelu mogła się zacząć, trzeba było również wybrać punkt docelowy. Zdecydowano, iż tunel będzie prowadził do piwnicy domu po wschodniej stronie muru, gdzie w odpowiednim momencie mieli znaleźć się wszyscy ci, którzy marzyli o przedostaniu się na zachód.
Początkowa trójka spiskowców zwerbowała trzech studentów inżynierii: Wolfa Schroedtera, Hasso Herschela i Uli Pfeifera. Grupa zgromadziła odpowiednie narzędzia i 9 maja 1962 roku zaczęło się kopanie tunelu. Najpierw powstał pionowy szyb o głębokości półtora metra. Gdy jednak zaczęło się kopanie poziome, w kierunku muru i wschodniej części Berlina, szybko okazało się, że kopaczy czekało niezwykle trudne zadanie. Po kilku tygodniach ciężkiej pracy tunel miał tylko kilka metrów długości. Jasne stało się to, że dalsze wysiłki wymagały znacznie większej liczby ludzi i poważnych nakładów finansowych.
Tymczasem w Nowym Jorku producent sieci telewizyjnej NBC, Reuven Frank, szukał jakiegoś tematu do filmu dokumentalnego o podzielonym Berlinie. Poprosił o pomoc berlińskiego korespondenta, Piersa Andertona. Ów natknął się przypadkowo na Schroedtera, który opowiedział mu o drążeniu tunelu i konieczności pozyskania wsparcia finansowego. Pokazał mu nawet sam odwiert. Anderton po rozmowie z Frankiem zaproponował niezwykle kontrowersyjną umowę: w zamian za prawo do filmowania na bieżąco całego przedsięwzięcia, sieć NBC miała dostarczyć wszystkie potrzebne materiały i narzędzia. Po raz pierwszy w historii amerykańskich mediów jedna z głównych sieci telewizyjnych zaoferowała bezpośrednią pomoc spiskowcom.
Wpadka i wielki sukces
Przy pomocy nowego sprzętu i dodatkowo zaangażowanych ludzi w czerwcu 1962 roku tunel, wyposażony już w oświetlenie elektryczne oraz system wentylacyjny, osiągnął długość 50 metrów. Niestety wkrótce doszło do awarii wodociągu, w wyniku czego tunel został w dużej mierze zalany wodą. Usterka została wprawdzie szybko usunięta, ale dalsze kopanie stało się niemożliwe. W związku z tym studenci zdecydowali się na wykorzystanie innego tunelu, który został wcześniej porzucony. Oba tunele zostały ze sobą szybko połączone, a datę przemytu uciekinierów wyznaczono na 7 sierpnia.
Niestety studenci nie wiedzieli, że mieli w swoich szeregach informatora pracującego dla STASI. Był to Siegfried Uhse, który informował na bieżąco wschodnioniemiecką bezpiekę o poczynaniach spiskowców. W wyznaczonym dniu wszyscy potencjalni uciekinierzy zostali aresztowani. Mogłoby się wydawać, że cała operacja zakończyła się fiaskiem.
Jednak studenci nie dali za wygraną. Wrócili do swojego pierwotnego tunelu, w którym nie było już wody i o którego istnieniu STASI nie wiedziała. Tunel został ukończony we wrześniu 1962 roku, a na 14. dnia tego miesiąca wyznaczono termin ewakuacji grupy uciekinierów. Wyjście z tunelu znajdowało się w piwnicy domu numer 7 przy Schönholzer Straße, tuż za berlińskim murem. O wyznaczonej godzinie miało się tam zjawić w kilku grupach prawie 30 osób.
Około godziny 6.00 wieczorem Joachim i Hasso, stojący w piwnicy domu z bronią w ręku, powitali Eveline Schmidt wraz z jej mężem i 2-letnią córką. Przez następne kilka godzin 29 osób przeszło tunelem na zachodnią stronę. Joachim opuścił tunel jako ostatni, czekając do ostatniej chwili na dalsze osoby. Wszystkie te wydarzenia filmowała telewizja NBC, która z materiałów tych zrobiła niezwykły film dokumentalny. Ówczesny prezydent USA John F. Kennedy próbował zablokować emisję tego filmu, obawiając się negatywnych skutków i zaostrzenia konfliktu z ZSRR. Ostatecznie jednak film został nadany zgodnie z planem.
A co z kopaczami? Zdrajca Siegfried Uhse dostał od STASI medal „za zasługi”. Wolf Schroedter i Hasso Herschel pracowali przez pewien czas przy innych tunelach. Natomiast Joachim Rudolph 10 lat później poślubił Eveline, czyli kobietę, którą przemycił na zachód, a której wcześniejsze małżeństwo się rozpadło.
W sumie w czasie prób forsowania muru berlińskiego zginęło ponad 140 osób. Jednak Joachim i jego wspólnicy zanotowali na swoim koncie niezwykły sukces, mimo ogromu problemów i wpadki sprokurowanej przez konfidenta. Historia ta stała się też wielkim sukcesem dla telewizji NBC, mimo że do dziś są tacy, którzy krytykują sieć za to, że porzuciła zasady neutralności i wmieszała się do całej sprawy bezpośrednio.
Andrzej Heyduk
Reklama