W kontekście pandemii koronawirusa wiele bieżących tematów zostało zepchniętych na boczne tory. Tak stało się między innymi, jeśli chodzi o Wenezuelę, o której od pewnego czasu media milczą. Ostatnio jednak pojawiła się wieść, że prezydent Nicolas Maduro został wraz z kilkunastoma innymi osobami postawiony w stan oskarżenia przez Departament Sprawiedliwości...
Szokująca decyzja
Decyzja ta wydaje się dziś niemal szokująca. Tym bardziej że ma związek z wydarzeniami sprzed ponad 10 lat, gdy Maduro nie był jeszcze prezydentem. Akt oskarżenia dotyczy nie tylko jego, ale również 13 innych wysokich rangą byłych i obecnych członków wenezuelskich władz. Są oni posądzani o uprawianie „narkoterroryzmu”. Jak można się było spodziewać, Maduro nazwał poczynania Departamentu Sprawiedliwości „nieuzasadnionymi i rasistowskimi”, ale sprawa jest dość poważna. Amerykańskie władze oferują wielomilionowe nagrody za oddanie w ręce U.S. Drug Enforcement Agency (DEA) Maduro i jego współpracowników.
W przypadku emerytowanego generała Clivera Alcali nagroda wynosiła 10 milionów dolarów, ale nigdy nie zostanie wypłacona, ponieważ mieszkający od pewnego czasu w Kolumbii Alcala postanowił sam oddać się w ręce agentów DEA. Został aresztowany w miejscowości Barranquilla i przewieziony do White Plains w stanie Nowy Jork. Było to możliwe dlatego, iż zrzekł się on prawa do sprzeciwienia się ekstradycji. Jednocześnie zapewnił, iż zamierza w pełni współpracować z amerykańskimi władzami w śledztwie przeciw Maduro i innym osobom. Jego obecne miejsce pobytu nie jest znane, choć prawdopodobnie znajduje się on w jakiejś placówce FBI na wschodnim wybrzeżu.
Dla prezydenta Wenezueli nie jest to dobra wiadomość. Generał Alcala pozostawał w czynnej służbie do roku 2013, gdy postanowił przejść na emeryturę wkrótce po śmierci poprzedniego prezydenta, Hugo Chaveza. Nieco później popadł w otwarty konflikt z przywódcami Partii Socjalistycznej i zbiegł do Kolumbii w obawie przed represjami. Na emigracji zaczął krytykować Maduro, a następnie poparł opozycjonistę Juana Guaido, który przed rokiem ogłosił się prezydentem Wenezueli i został uznany za legalnego przywódcę tego kraju przez wiele krajów Zachodu.
Przed kilkunastoma dniami Alcala oświadczył publicznie, że odda się w ręce agentów DEA. Swojej rodzinie przesłał wiadomość: „Żegnam się z wami na pewien czas. Muszę stawić czoła odpowiedzialności za moje czyny”. Prawdopodobne jest to, iż generał będzie w stanie uniknąć kary więzienia, jeśli jego współpraca z Departamentem Sprawiedliwości okaże się owocna dla Amerykanów.
W obliczu pandemii
Sprawa dotyczy wydarzenia, jakie miało miejsce w 2008 roku. Wtedy to doszło do zebrania z udziałem wysokiego rangą działacza Partii Socjalistycznej Diosdalo Cabello, generała Alcali oraz ówczesnego szefa wywiadu wojskowego, Hugo Carvajala. W czasie tego spotkania uzgodniono, iż Alcala będzie koordynatorem programu, w ramach którego kupowane będą od kolumbijskiej grupy partyzanckiej FARC znaczne ilości narkotyków, które miały być następnie przerzucane do USA. Akt oskarżenia zawiera tezę, że Alcala i spółka zamierzali zalać kokainą amerykański rynek i że zarówno generał, jak i jego współpracownicy dostawali wielomilionowe łapówki od FARC w zamian za bezpieczny transport narkotyków przez wenezuelskie terytorium. Oczywiście wszystko to odbywało się za wiedzą i zgodą nie tylko Maduro, ale również Hugo Chaveza.
Dziś zarówno Cabello, jak i Carvajal znajdują się na liście oskarżonych przez władze USA. Podobnie jak minister obrony Vladimir Padrino oraz przewodniczący sądu najwyższego Wenezueli, Maikel Moreno. Departament Stanu zaapelował do wszystkich oskarżonych, by poszli śladem generała Alcali i zdecydowali się na zeznawanie. W przypadku obecnych członków ekipy Maduro jest to bardzo mało prawdopodobne, ale niektórzy emerytowani oficjele mogą się zdecydować na taki krok, w zależności od tego, jak zostanie potraktowany Alcala.
Tak czy inaczej, zeznania generała mogą potwierdzić oskarżenia w stosunku do Maduro i jego popleczników. Istnienie aktu oskarżenia powoduje, iż ludzie ci w zasadzie nie mogą opuszczać terytorium Wenezueli, ponieważ grozi im natychmiastowe aresztowanie. Jednocześnie sytuacja w tym kraju jeszcze bardziej się pogorszyła, gdyż ceny ropy naftowej są rekordowo niskie, a atak koronawirusa może okazać się niezwykle dotkliwy. Także dlatego, iż wenezuelska służba zdrowia od dawna znajduje się w stanie ostrego kryzysu spowodowanego brakiem sprzętu, lekarstw i odpowiednich nakładów finansowych. Ponadto spora część ludności mieszka w fatalnych warunkach i jest niedożywiona, co tylko zwiększa zagrożenie chorobą.
Niektórzy analitycy są zdania, że o ile Maduro skutecznie przetrwał masowe demonstracje i ataki ze strony opozycji, dzisiejsza sytuacja stanowi dla niego znacznie większe zagrożenie. Wirusa nie jest w stanie w żaden sposób kontrolować, a to, że w USA ciąży na nim oskarżenie o przestępstwa kryminalne, dodatkowo komplikuje sprawy. Być może prezydent zdecyduje się w najbliższych dniach na jakieś drastyczne poczynania, ale nie ma zbyt dużego pola manewru, ponieważ jego pozycja jest mocno osłabiona. Liczne jego dyrektywy, apele i zarządzenia są po prostu ignorowane przez naród, który na co dzień walczy o przetrwanie. W obliczu pandemii walka ta stanie się znacznie trudniejsza.
Tymczasem przesłuchania generała Alcali już trwają. Na razie nie zanosi się na to, by zastosowano wobec niego areszt. Niemal pewne jest, iż wszystko to, co przesłuchiwany wyjawi, będzie przez jakiś czas utrzymywane w tajemnicy, gdyż dane te będą miały istotne znaczenie w przypadku postępowania przeciw pozostałym oskarżonym.
Andrzej Heyduk
Reklama