Dawno minęły czasy, gdy komunistyczne Chiny prosiły o pomoc Józefa Stalina. Trudno mówić nawet o równoprawnym partnerstwie Moskwy i Pekinu. Siedem dekad od nawiązania stosunków dyplomatycznych widać wyraźnie, że to Chiny mają coraz silniejszą pozycję. Co ważne, dotyczy to już także kwestii obronnych. Wydaje się, że Kreml pogodził się z rolą młodszego partnera Państwa Środka.
Rosja jest otwarta na jak największe inwestycje chińskie, czego potwierdzeniem były umowy podpisane podczas ostatniej wizyty Xi Jinpinga w Moskwie. Z punktu widzenia Kremla im więcej powiązań gospodarczych z Chinami, tym trwalsze podstawy partnerstwa z Pekinem (celem Putina jest wręcz sojusz z ChRL). Na razie jednak współpraca ta opiera się głównie na eksporcie węglowodorów rosyjskich do Chin. Władimir Putin polecił Gazpromowi zbadanie możliwości połączenia z chińskim rynkiem zbytu złóż gazowych na Półwyspie Jamalskim. Jeszcze w tym roku ma ruszyć gazociąg Siła Syberii. Kreml chciałby jednak zdywersyfikować ekonomiczne relacje z Pekinem, tak aby Rosja nie była jedynie surowcowym zapleczem dla Chin – zarówno w wymiarze ogólnokrajowym (gaz, ropa), ale też regionalnym (eksploatacja Dalekiego Wschodu przez firmy chińskie – głównie chodzi o drewno). Inwestycje chińskie w różne sektory rosyjskiej gospodarki mają wspomóc jej rozwój w wymiarze technologicznym (np. współpraca przy 5G), ale też zapewnić dostęp do chińskiego finansowania gospodarki przeżywającej obecnie problemy. Nie widać po stronie rosyjskiej obaw w związku z chińską ekspansją gospodarczą, bo de facto nie jest ona jeszcze tak duża i zagrażająca rosyjskim interesom, jak to się nieraz przedstawia. Choćby na Syberii, gdzie bezpośrednie inwestycje chińskie wciąż w wymiarze finansowym nie są wcale tak znaczące. Generalnie, tzw. kolonizacja Syberii i rosyjskiego Dalekiego Wschodu to wciąż bardziej mit niż rzeczywistość. Jak wynika z ujawnionych danych, w ciągu ostatniej dekady zaledwie 20 tys. Chińczyków na stałe postanowiło osiedlić się w Rosji. Jednak napięcia wokół biznesowej działalności firm chińskich za Uralem stały się na tyle duże, że Moskwa podjęła pewne – symboliczne tak naprawdę – kroki prawne odbierane jako próba ograniczenia ekspansji chińskiej. W rzeczywistości rząd rosyjski nie jest wcale zainteresowany ograniczaniem współpracy gospodarczej z Chinami w wymiarze długofalowym i strategicznym. Po pierwsze, chodzi o próbę uspokojenia antychińskich nastrojów dużej części ludności Dalekiego Wschodu i Syberii, które w połączeniu z niezadowoleniem z lokalnych władz (często skorumpowanych i przychylnych chińskim inwestorom, nawet jeśli nie jest to korzystne dla regionu) stają się zagrożeniem dla reżimu, co odbija się na wynikach kandydatów popieranych przez Kreml w lokalnych wyborach. Chodzi o zneutralizowanie antychińskich nastrojów, które jak choćby przy okazji kwestii o chińską fabrykę butelkowania wody z Bajkału przybrały charakter ogólnokrajowy (petycja podpisywana przez setki tysięcy Rosjan, zaangażowanie publicznych osób w całym kraju pod hasłami ochrony środowiska). Po drugie, może mieć to związek z chęcią władz w Moskwie narzucenia władzom lokalnym ściślejszej kontroli i zapanowania nad regionalną współpracą gospodarczą rosyjsko-chińską. Wątpliwe więc, by długofalowo miało to uderzyć w biznesowe plany chińskie w tej części Rosji, bo zresztą Moskwa nie chciałaby, by tak to odebrano w Pekinie.
Rosja cieszy się z kryzysu Zachodu i konfliktu USA z Chinami. W Moskwie optymiści myślą o nowym wielobiegunowym świecie, gdzie Moskwa będzie równoprawnym partnerem USA, Chin i UE. Wspólnie z Pekinem Rosjanie myślą panować w całej Eurazji. Problem w tym, że Rosja i Chiny nie są równoprawnymi partnerami. Zwłaszcza gospodarczo. PKB Chin wynosi 14,2 bln dolarów, podczas gdy Rosji – zaledwie 1,6 bln USD. Budżet obronny Chin to 230 mld dolarów, zaś Rosji – 60 mld dolarów. Pekin, jeśli nie uda mu się zająć miejsca Ameryki jako supermocarstwa numer 1 na świecie, to będzie dążył do świata dwubiegunowego, gdzie jednak drugim obok Państwa Środka biegunem nie będzie Rosja, a Stany Zjednoczone. Co zaś z Rosją? Będzie co najwyżej „chińską stacją benzynową”. Rozbudowa powiązań gazowych i naftowych między Rosją a Chinami daje już teraz większe korzyści Pekinowi. Po pierwsze, za sprzedawaną do Państwa Środka ropę i gaz Rosjanie dostają mniej niż od klientów europejskich. Po drugie, przekierowanie części eksportu z kierunku europejskiego na azjatycki naraża rosyjskich nafciarzy i budżet na większe ryzyko. Zwolnione w Europie miejsce szybko bowiem zajmą inni, z Amerykanami na czele, natomiast współpraca z Pekinem obarczona jest większą niepewnością. W tym wypadku Moskwa ma słabszą pozycję niż w Europie, bo Chiny rozwijają własne wydobycie, ale też mają alternatywne źródła węglowodorów w Azji Centralnej. To obszar, gdzie najbardziej widać odwrót Rosji i ekspansję Chin. Jeszcze w latach 90. XX w. te pięć postsowieckich republik należało do tradycyjnej strefy wpływów Moskwy. To się jednak już zmieniło. Pekin ma bezpośredni gazociąg do Turkmenistanu i Kazachstanu, zaś w Tadżykistanie, Kirgistanie i Kazachstanie inwestuje mocno w wydobycie surowców mineralnych. Moskwa może co najwyżej oferować coś z obszaru bezpieczeństwa, ale nie gospodarki. Podobnie zresztą jest w innym miejscu świata, gdzie zaczyna dochodzić do rywalizacji Rosji z Chinami. Po upadku ZSRS i wycofaniu się Moskwy, Afryka stała się wdzięcznym polem do ekspansji dla Pekinu. To jednak ostatnio się zmienia – Rosjanie oferują przede wszystkim wsparcie militarne, ale też, co udowadnia szczyt Rosja-Afryka, usługi doradcze i specjalistyczne w zakresie wydobycia minerałów.
Grzegorz Kuczyński
dyrektor programu Eurasia w Warsaw Institute. Ukończył historię na Uniwersytecie w Białymstoku i specjalistyczne studia wschodnie na Uniwersytecie Warszawskim. Ekspert ds. wschodnich, przez wiele lat pracował jako dziennikarz i analityk. Jest autorem wielu książek i publikacji dotyczących kuluarów rosyjskiej polityki.
The Warsaw Institute Foundation to pierwszy polski geopolityczny think tank w Stanach Zjednoczonych. Strategicznym celem tej organizacji jest wzmocnienie polskich interesów w USA przy jednoczesnym wspieraniu unikalnego sojuszu między dwoma narodami. Jej działalność koncentruje się na takich zagadnieniach jak geopolityka, porządek międzynarodowy, polityka historyczna, energetyka i bezpieczeństwo militarne. The Warsaw Institute Foundation została założona w 2018 roku i jest niezależną organizacją non-profit, inspirowaną bliźniaczą organizacją działającą w Polsce – Warsaw Institute.
The Warsaw Institute Foundation is Poland's first geopolitical think tank in the United States. The strategic goal of this organisation is to bolster Polish interests in the U.S. while supporting the unique alliance between the two nations. Its activity focuses on such issues as geopolitics, international order, historical policy, energy, and military security. Established in 2018, The Warsaw Institute Foundation is an independent, non-profit organization inspired the twin Poland-based Warsaw Institute.
Reklama