Polonijny klub rowerowy „Women Adventure Bike Club” z Schaumburga zorganizował Różowy Bal, z którego dochód – na kwotę 4 tys. dol. – zostanie przekazany na rzecz Breast Cancer Foundation.
– Bawimy się dzisiaj w różowych klimatach, bo to jest kolor symbolizujący działania prewencyjne w walce z rakiem piersi. Dlatego uczestniczki imprezy w większości przypadków przyszły w różowych kreacjach. Jest to już trzecia edycja naszego balu charytatywnego organizowanego w celu wsparcia kobiet, które zostały dotknięte przez los tą przypadłością. W naszym klubie mamy koleżanki, które pokonały tę chorobę i są dla nas bohaterkami. Dlatego w ich imieniu i pozostałych koleżanek z klubu postanowiłyśmy zorganizować „Celebrate Pink”, a dochód przeznaczyć dla fundacji wspierającej chore kobiety – powiedziała prezes klubu rowerowego Marta Kowalska.
Panie, które zostały dotknięte chorobą i wyszły z tej walki zwycięsko otrzymały prezenty i królewskie korony. Miały również okazję podzielić się swoimi doświadczeniami. – Należy się regularnie badać, bo im wcześniejsza diagnoza, tym skuteczniejsze leczenie, a pozytywne nastawienie i wsparcie ze strony najbliższych oraz przyjaciół ma bardzo ważne znaczenie w drodze do pełnego wyleczenia. Mamy wśród nas koleżankę Irenkę, która jest siedem lat po walce z rakiem. Kilka pań również skutecznie się wyleczyło, o czym mogliśmy się dowiedzieć przed chwilą. Mamy nadzieję, że w przyszłości wszystkie dotknięte tą chorobą kobiety będą miały możliwość pełnego wyleczenia. Wierzymy, że tę batalię można wygrać, a my staramy się je w tej walce wspierać chociażby w taki sposób jak dzisiaj zbierając fundusze dla organizacji zajmujących się niesieniem pomocy chorym – powiedziała Beata Kiełtuska
Dla uczestników sobotniego balu przygotowano wiele różnego rodzaju niespodzianek. Już przy wejściu do Seville Banquet Hall w Streamwood goście mieli okazję sprawdzić swoją sprawność usiłując trafić piłeczką pingpongową w umieszczone na tablicy staniki. Ciesząca się dużym zainteresowaniem zabawa „Bra-Pong” sypnęła dodatkowym groszem do balowej kasy, bo za każdą próbę rzutu należało wrzucić do niej dolara. Wybrana została królewska para balu. Tytuły, szarfy oraz królewskie korony i „dyniowe” nagrody trafiły w ręce Bronisławy Obrochty, pielęgniarki z oddziału onkologicznego szpitala w Elk Grove Village oraz Rafała Stykowskiego, właściciela firmy Sling, która ufundowała kilkadziesiąt nagród rozlosowanych wśród uczestników.
Tekst i zdjęcia: Andrzej Baraniak
Reklama