Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 15:39
Reklama KD Market

Gruzja – w stronę politycznych turbulencji

Zgodnie z nowo opublikowanymi badaniami opinii publicznej, jedynie kilkanaście procent obywateli Gruzji uważa, że ich kraj zmierza w dobrym kierunku. Z jednej strony, zmiana władzy przy okazji przyszłorocznych wyborów do parlamentu jest w pełni możliwa, o ile tylko na scenie politycznej pojawi się długo wyczekiwana „trzecia siła”. Z drugiej jednak strony, tak silne niezadowolenie społeczne, w obliczu słabości opozycji oraz najpoważniejszych od dawna napięć w relacjach z Rosją, grozi osłabieniem dotychczasowej stabilności państwa. Za umowne wkroczenie Gruzji w okres „podwyższonego ryzyka” można przyjąć wybuch masowych, tak anty-rosyjskich jak i anty-rządowych, protestów w czerwcu br. Oczywiście, niezadowolenie społeczne w kraju narastało już od długiego czasu: przede wszystkim za sprawą złej sytuacji gospodarczej, ale też, w mniejszym stopniu, nieprzejrzystego sposobu sprawowania władzy przez Gruzińskie Marzenie, którego szef, Bidzina Iwaniszwili, rządzi państwem „z tylnego siedzenia”. Mimo to jednak, to właśnie wydarzenia z czerwca w całej mocy unaoczniły skalę istniejących problemów. Co więcej, dały one też dogodną możliwość Rosji, by podjąć mniej lub bardziej udane próby podburzania nastrojów w państwie – np. poprzez wstrzymanie bezpośrednich połączeń lotniczych między oboma krajami, czy np. groźby wprowadzenia embargo na import gruzińskiego wina. Na ile zatem możliwa jest destabilizacja Gruzji? Czynniki wewnętrzne Pierwszym czynnikiem pozostają przede wszystkim zbliżające się wybory parlamentarne (planowane na jesień 2020 roku) oraz związana z nimi… zauważalna nerwowość w szeregach partii rządzącej. Gruzińskie Marzenie od wielu miesięcy musi bowiem mierzyć się z coraz to kolejnymi zarzutami ze strony opinii publicznej oraz zdaje się pogrążać we własnych, wewnętrznych problemach. W efekcie w ostatnich tygodniach doszło do kolejnej (piątej już za rządów obecnej ekipy) zmiany na stanowisku premiera. Funkcję szefa rządu objął w Gruzji dotychczasowy szef MSW, Giorgii Gacharia – ten sam, którego dymisji domagały się latem tego roku tysiące demonstrujących obywateli. Wybór tak kontrowersyjnej postaci na premiera może dziwić, jednak powszechnie tłumaczy się go chęcią zachowania kontroli nad rozwojem wypadków w kraju przez Bidzinę Iwaniszwilego. Gacharia jest bowiem jednym z jego najbardziej zaufanych ludzi i jako szef rządu ma najpewniej gwarantować Iwaniszwilemu, że nie ustąpi ani o krok w walce o zwycięstwo w przyszłorocznych wyborach, pozostając jednocześnie lojalnym wobec lidera partii. Mimo to, osoba nowego premiera jednocześnie szczególnie polaryzuje gruzińskie społeczeństwo i dodatkowo sprzyja wybuchom antyrządowych protestów. Na całą sytuację nakłada się przy tym słabość obecnej opozycji. Główna siła opozycyjna – Zjednoczony Ruch Narodowy – wciąż jest postrzegana przez pryzmat swego niegdysiejszego lidera Micheila Saakszwilego, co stanowi dla niej samej obciążenie z uwagi na silny negatywny elektorat Saakaszwilego. W rezultacie na krajowej scenie politycznej istnieje swego rodzaju luka, którą prędzej czy później będzie musiał ktoś zagospodarować. Jeżeli jednak nie wykształci się żadne ugrupowanie o bardziej powszechnym poparciu (potencjalnym kandydatem jest nowo zainaugurowany ruch polityczny „Lelo” biznesmena Mamuki Chazaradze), to sytuacja ta będzie mogła skutkować w 2020 roku wyraźnym rozdrobnieniem gruzińskiego parlamentu. Wybory te, w odróżnieniu od wcześniejszych, mają odbyć się według ordynacji czysto proporcjonalnej oraz bez żadnego progu wyborczego. Rosyjskie prowokacje Źródłem niepokoju o najbliższą przyszłość Gruzji pozostają też ostatnie prowokacje ze strony Rosji. Są to przy tym zarówno działania podejmowane przez Rosjan w związku ze wspomnianymi już protestami z czerwca-lipca br. (ich katalizatorem był sprzeciw wobec honorów oddawanych rosyjskiej delegacji w gruzińskim parlamencie), ale także regularnie podejmowane działania na linii rozgraniczenia z Osetią Południową. Chodzi przede wszystkim o tzw. borderyzację, a więc politykę tworzenia (a niekiedy przesuwania jej w głąb Gruzji) infrastruktury granicznej, która ma w zamyśle trwale separować Gruzję od Osetii Płd. i Abchazji. Dużym echem odbiła się sytuacja z początku sierpnia, dokładnie w 11 rocznicę wybuchu wojny 5-dniowej z 2008 roku – wówczas to przez ponad tydzień w jednej z wiosek Rosjanie wybudowali nowe zasieki i płot, trwale uniemożliwiając lokalnym mieszkańcom dostęp do części posiadanych przez nich pól. Na kolejne „głośne” incydenty nie trzeba było zresztą długo czekać. Jeszcze pod koniec sierpnia Osetyńcy oprotestowali budowę posterunku policyjnego na gruzińskim terytorium (w wiosce, gdzie spodziewana jest również bezprawna budowa płotu), wykorzystując całą sytuację do dodatkowego zwiększenia swoich sił przy linii rozgraniczenia z Gruzją. Co więcej, już kilka dni później strona osetyńska oskarżyła też Tbilisi o zestrzelenie drona, który miał monitorować ww. posterunek policji. Co przy tym najbardziej niepokojące, jednocześnie pojawiać zaczęły się też groźby o możliwym wznowieniu konfliktu zbrojnego. Wszystkie przywołane trendy i zjawiska składają się na sytuację, w której potencjalnie niegroźny incydent (lub prowokacja) mogą względnie łatwo przyczynić się np. do licznych protestów ulicznych lub wymusić zmiany personalne w obozie władzy. Taki stan rzeczy wydaje się być szczególnie groźny, jeżeli wziąć pod uwagę, że stawką jest to, kto będzie rządził Gruzją w kolejnych latach. Co zaś więcej, ewentualna, nawet krótkotrwała, destabilizacja kraju będzie z pewnością negatywnie rzutować na notowania gruzińskiej kandydatury do członkostwa w NATO w wielu europejskich stolicach, które już teraz obawiają się przyjęcia Tbilisi do Sojuszu. Mateusz Kubiak absolwent Studiów Wschodnich i Stosunków Międzynarodowych na Uniwersytecie Warszawskim. Pracuje jako analityk sektora energetycznego, zajmuje się również zawodowo regionem Kaukazu i Azji Centralnej. The Warsaw Institute Foundation to pierwszy polski geopolityczny think tank w Stanach Zjednoczonych. Strategicznym celem tej organizacji jest wzmocnienie polskich interesów w USA przy jednoczesnym wspieraniu unikalnego sojuszu między dwoma narodami. Jej działalność koncentruje się na takich zagadnieniach jak geopolityka, porządek międzynarodowy, polityka historyczna, energetyka i bezpieczeństwo militarne. The Warsaw Institute Foundation została założona w 2018 roku i jest niezależną organizacją non-profit, inspirowaną bliźniaczą organizacją działającą w Polsce – Warsaw Institute. The Warsaw Institute Foundation is Poland's first geopolitical think tank in the United States. The strategic goal of this organisation is to bolster Polish interests in the U.S. while supporting the unique alliance between the two nations. Its activity focuses on such issues as geopolitics, international order, historical policy, energy, and military security. Established in 2018, The Warsaw Institute Foundation is an independent, non-profit organization inspired the twin Poland-based Warsaw Institute.

Georgia Is Tilting Towards Political Turmoil

Newest polls found that only a dozen or so percent of Georgian citizens see their country going in the right direction. On the one hand, a change in power in the next year's general vote is likely to happen if the Georgian political stage witnesses the birth of the long-awaited "third political force." But, on the other hand, overwhelming social discontent, especially in the face of weak opposition and tensions going high with neighboring Russia, runs the risk of derailing the state's current stability. Referred to as the symbolic beginning of a high-risk period in Georgia is a wave of massive anti-Russian and anti-government rallies that swept throughout the country in June this year. Before, social dissatisfaction had been mounting for a long time, a tendency that was chiefly due to Georgia's poor economic condition, but also, albeit to a lesser extent, because of non-transparency of the Georgian Dream party whose chairman Bidzina Ivanishvili is the country's unofficial leader. Despite this, the June events served as a factor that depicted the full scale of all existing problems. Also, they gave Russia a comfortable opportunity to launch more or less successful attempts to ignite moods within members of Georgian society, examples of which were the suspension of direct flights from and to the two countries or the threats to put an embargo on Georgian wine imports. But then, to what extent is it possible to destabilize Georgia any further? Domestic factors What stands out as the first factor is the general vote, scheduled to take place in the autumn of 2020, combined with tense sentiments within the ruling party's structures. The Georgian Dream party has for many months faced allegations mounting high from the public while seemingly running into thorny problems at home. In consequence, recent weeks have seen a personal reshuffle, with the fifth prime minister taking office since the incumbent ruling party came to power. Former minister of internal affairs Giorgi Gakharia was appointed to the post although thousands of protesters demanded his dismissal this summer. Picking such a controversial politician as Georgia's prime minister may come as a surprise, but what seems to explain this peculiar choice is the Ivanishvili's drive for retaining control of what will next happen in the country. Gakharia is among his most trusted people, and his tenure as Georgia's prime minister is likely to show Ivanishvili that he will have no intention to give in in the fight for victory in the next year's vote while pledging loyalty to the party leader. Despite all that, Georgia's new prime minister has polarized society and fuelled up anti-government protests. Added to this is the weakness of opposition groups; the United National Movement, or Georgia's top opposition political party, is still viewed through the prism of its former leader Mikhail Saakashvili, a somehow burdensome situation due to his strongly negative electorate. Sooner or later, on the country's political stage will emerge a niche, with someone taking efforts to fill it out. If, however, any popular-supported political group fails to be born, a newly established Lelo movement, led by a businessman Mamuka Kharazadze, may stand as a serious candidate, Georgia's post-election parliament will be scattered into several factions. Unlike in previous years, Georgia's next-year parliamentary elections will be held with a proportional system and with no threshold to enter parliament. Russian provocations Recent provocations from Russia remain a source of concern over Georgia's future. Among those are actions that the Russians have taken in response to the June and July popular rallies, sparked by receiving a Russian delegation with honors in the Georgian parliament, and other actions that take place regularly on the line of demarcation that runs between Georgia and South Ossetia. This is chiefly about the process of borderization that consists in building border infrastructure, or even moving it deeper into Georgia, that is intended to permanently wall off Georgia from its two breakaway regions of South Ossetia and Abkhazia. Another story that went public was that of early August, coinciding with the 11th anniversary of the Russian-Georgian war of 2008, when Russia was for over a week erecting a new wire fence in one of the villages, a major obstacle for its residents to access part of their fields. Further incidents were not long in coming, though. In late August, inhabitants of South Ossetia spoke against a police station to be built on the territory of Georgia, in a village where another fencing was expected to be constructed unlawfully, utilizing the situation to further strengthen their forces by the line of demarcation close to the Georgian border. And, just a few days later, South Ossetian authorities accused Tbilisi of having shot down a drone that monitored the police station. Most alarmingly, a risk of resuming the armed conflict has been running high since then. Taken altogether, in the light of all tendencies and phenomena as cited above, a potentially minor incident or provocation could ignite popular discontent, with citizens taking to the streets, or force cabinet reshuffles. This state of affairs seems particularly dangerous given that who will rule Georgia in the years that follow is currently at stake. Moreover, efforts made to destabilize Georgia, even at short-term, will negatively affect the country's pursuits for NATO membership in the eyes of a bunch of European capitals that are fearful of Tbilisi being finally admitted into the Alliance's structures. Mateusz Kubiak fot.ZURAB KURTSIKIDZE/EPA-EFE/Shutterstock
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama