Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 19:14
Reklama KD Market

Prokuratura: Plackowska zabiła ze złości na męża

40-letnia Elżbieta Plackowska zabiła syna ze złości na męża, a dziewczynka, którą się opiekowała, zginęła, bo była świadkiem zdarzenia – taką wersję ustaliła prokuratura, odkrywając w sądzie makabryczne szczegóły morderstwa...
40-letnia Elżbieta Plackowska zabiła syna ze złości na męża, a dziewczynka, którą się opiekowała, zginęła, bo była świadkiem zdarzenia – taką wersję ustaliła prokuratura, odkrywając w sądzie makabryczne szczegóły morderstwa.
/a>
Strona oskarżycielska twierdzi, że kobieta czuła się rozgoryczona brakiem obecności męża, kierowcy ciężarówki, w domu i ze złości na współmałżonka zabiła swojego 7-letniego syna Justina. – Plackowska czuła, że mąż nie docenia, jak dobrą jest żoną i matką – mówił prokurator generalny hrabstwa DuPage Robert Berlin. – Powiedziała detektywom, że jak zabije syna, to zrani męża tak, jak ona cierpiała w ich związku. Prokurator dodał, cytując słowa 40-latki, że mąż przynosił jej kwiaty i prezenty, ale ona miała mu za złe, że bywa w domu tylko w weekendy, a ona musi pracować jako sprzątaczka, co było poniżej jej kwalifikacji. Zobacz też: Mąż Elżbiety Plackowskiej: żona miała głęboką depresję W toku przesłuchań wyłoniły się makabryczne szczegóły dotyczące morderstwa, do którego doszło w domu matki 5-letniej Oliwii Dworakowskiej, która pracuje w nocy jako pielęgniarka. Dzieci miały się szykować do spania, ale zaczęły skakać po łóżku, więc Plackowska poszła po nóż do kuchni, po czym kazała dzieciom uklęknąć na podłodze w sypialni i modlić się. Kiedy kobieta zadawała im rany nożem, dzieci błagały o życie, a chłopiec powtarzał, że ją kocha. Plackowska miała mówić synowi, że idzie do nieba. Ciało dziewczynki znaleziono na łóżku, a chłopca obok na podłodze. Justin miał rany na głowie, twarzy, szyi i plecach. Wyglądało na to, że obydwoje mieli podcięte gardło. Policja znalazła dwa zakrwawione noże: jeden w kuchni, a drugi w samochodzie Plackowskiej. Kobieta zabiła także dwa psy należące do rodziny. Po dokonaniu morderstwa Plackowska pojechała do katolickiego kościoła, ale był zamknięty, więc zostawiła wiadomość, że „zrobiła coś złego” i potrzebuje pomocy. Ostatecznie udała się do domu swojego syna, który zawiadomił policję. W środę wieczorem kobieta usłyszała dwa zarzuty morderstwa z premedytacją. Jej pierwszą wersją wydarzeń było, że ktoś włamał się do mieszkania i zabił dzieci, gdy ona paliła papierosa. Potem mówiła, że walczyła z demonem i próbowała od niego wyzwolić dzieci, zabijając je. Ostatecznie przyznała, że zaatakowała syna ze złości na męża. Natomiast jej mąż, Artur Plackowski, zaprzecza, że para miała kłopoty w związku. – Dzień przed zabójstwem powiedziała mi, że mnie kocha – mówił ojciec Justina agencji Associated Press. Sąsiedzi twierdzą, że słyszeli, iż para kłóciła się około raz w miesiącu, ale nie dochodziło do rękoczynów. Z publicznych danych wynika, że małżeństwo miało kłopoty finansowe, w 2009 para wnioskowała o sprzedaż domu w ramach postępowania upadłościowego. Jeśli Elżbieta Plackowska zostanie skazana, grozi jej dożywocie. as Czytaj też: Dramat w Naperville. Polka zamordowała dwoje dzieci  
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama