Prokuratura: Plackowska zabiła ze złości na męża
40-letnia Elżbieta Plackowska zabiła syna ze złości na męża, a dziewczynka, którą się opiekowała, zginęła, bo była świadkiem zdarzenia – taką wersję ustaliła prokuratura, odkrywając w sądzie makabryczne szczegóły morderstwa...
- 11/02/2012 03:33 PM
40-letnia Elżbieta Plackowska zabiła syna ze złości na męża, a dziewczynka, którą się opiekowała, zginęła, bo była świadkiem zdarzenia – taką wersję ustaliła prokuratura, odkrywając w sądzie makabryczne szczegóły morderstwa.
Strona oskarżycielska twierdzi, że kobieta czuła się rozgoryczona brakiem obecności męża, kierowcy ciężarówki, w domu i ze złości na współmałżonka zabiła swojego 7-letniego syna Justina.
– Plackowska czuła, że mąż nie docenia, jak dobrą jest żoną i matką – mówił prokurator generalny hrabstwa DuPage Robert Berlin. – Powiedziała detektywom, że jak zabije syna, to zrani męża tak, jak ona cierpiała w ich związku.
Prokurator dodał, cytując słowa 40-latki, że mąż przynosił jej kwiaty i prezenty, ale ona miała mu za złe, że bywa w domu tylko w weekendy, a ona musi pracować jako sprzątaczka, co było poniżej jej kwalifikacji.
Zobacz też: Mąż Elżbiety Plackowskiej: żona miała głęboką depresję
W toku przesłuchań wyłoniły się makabryczne szczegóły dotyczące morderstwa, do którego doszło w domu matki 5-letniej Oliwii Dworakowskiej, która pracuje w nocy jako pielęgniarka. Dzieci miały się szykować do spania, ale zaczęły skakać po łóżku, więc Plackowska poszła po nóż do kuchni, po czym kazała dzieciom uklęknąć na podłodze w sypialni i modlić się. Kiedy kobieta zadawała im rany nożem, dzieci błagały o życie, a chłopiec powtarzał, że ją kocha. Plackowska miała mówić synowi, że idzie do nieba.
Ciało dziewczynki znaleziono na łóżku, a chłopca obok na podłodze. Justin miał rany na głowie, twarzy, szyi i plecach. Wyglądało na to, że obydwoje mieli podcięte gardło.
Policja znalazła dwa zakrwawione noże: jeden w kuchni, a drugi w samochodzie Plackowskiej. Kobieta zabiła także dwa psy należące do rodziny.
Po dokonaniu morderstwa Plackowska pojechała do katolickiego kościoła, ale był zamknięty, więc zostawiła wiadomość, że „zrobiła coś złego” i potrzebuje pomocy. Ostatecznie udała się do domu swojego syna, który zawiadomił policję.
W środę wieczorem kobieta usłyszała dwa zarzuty morderstwa z premedytacją. Jej pierwszą wersją wydarzeń było, że ktoś włamał się do mieszkania i zabił dzieci, gdy ona paliła papierosa. Potem mówiła, że walczyła z demonem i próbowała od niego wyzwolić dzieci, zabijając je. Ostatecznie przyznała, że zaatakowała syna ze złości na męża.
Natomiast jej mąż, Artur Plackowski, zaprzecza, że para miała kłopoty w związku. – Dzień przed zabójstwem powiedziała mi, że mnie kocha – mówił ojciec Justina agencji Associated Press.
Sąsiedzi twierdzą, że słyszeli, iż para kłóciła się około raz w miesiącu, ale nie dochodziło do rękoczynów. Z publicznych danych wynika, że małżeństwo miało kłopoty finansowe, w 2009 para wnioskowała o sprzedaż domu w ramach postępowania upadłościowego.
Jeśli Elżbieta Plackowska zostanie skazana, grozi jej dożywocie.
as
Czytaj też: Dramat w Naperville. Polka zamordowała dwoje dzieci
Reklama