Bob Woodward, legendarny dziennikarz, który razem z Carlem Bernsteinem w latach 70. ujawnił aferę Watergate, zakończoną ustąpieniem z urzędu ówczesnego prezydenta Richarda Nixona, napisał książkę o Białym Domu prezydenta Donalda Trumpa.
Książka pod wymownym tytułem "Fear: Trump in the White House" (pol. "Strach: Trump w Białym Domu") ukaże się 11 września b.r. w 17. rocznicę ataków terrorystycznych na WTC w Nowym Jorku i Pentagon w Waszyngtonie.
"Strach: Trump w Białym Domu" to 19 książka w dorobku 75-letniego Roberta "Boba" Woodwarda, jednego z zastępców wydawcy dziennika "Washington Post", stała się sensacją wydawniczą zanim ktokolwiek (z wyjątkiem redaktorów wydawnictwa Simon and Schuster) zdołał się zapoznać z jej treścią i zanim książka, która z pewnością, tak jak poprzednie 18 książek Woodwarda, będzie bestsellerem, ukazała się drukiem, czy też w wersji elektronicznej.
Źródłem tej sensacji jest to, że Woodwardowi, jednemu z najsłynniejszych dziennikarzy dochodzeniowych świata, udało się utrzymać w tajemnicy przez ostatnie 19 miesięcy, w mieście, gdzie nikt nie jest w stanie dochować tajemnicy, fakt, że pisze książkę o Donaldzie Trumpie, jednym z najbardziej kontrowersyjnych prezydentów w historii Stanów Zjednoczonych.
Tytuł książki pochodzi z wypowiedzi Donalda Trumpa podczas rozmowy z Bobem Woodwardem i reporterem dziennika "Washington Post" Robertem Costą w kwietniu 2016.
Costa zapytał Trumpa - wtedy kandydata do nominacji Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich roku 2016 - czy zgadza się z prezydentem Barackiem Obamą, który w jednym z wywiadów powiedział, że "prawdziwa władza polega na tym, że można osiągnąć to, czego się chce, bez uciekania się do użycia przemocy".
Donald Trump początkowo zdawał się zgadzać z Barackiem Obamą: "No cóż, wydaje mi się, że jest w tym trochę prawdy...prawdziwa władza oparta jest na szacunku" - powiedział.
Jednak po chwili namysłu miał rzekomo dodać od siebie: "Prawdziwa władza - nie chcę nawet używać tego słowa - to +strach+".
Wydawnictwo Simon and Schuster w zapowiedzi książki, obiecuje, że "Strach" Woodwarda oparty na setkach godzin wywiadów z waszyngtońskimi decydentami, "odsłania w bezprecedensowych szczegółach, przerażające życie w środku Białego Domu prezydenta Donalda Trumpa i dokładnie przedstawia, w jaki sposób podejmuje on główne międzynarodowe i krajowe decyzje polityczne".
Bob Woodward, który przed podjęciem pracy dziennikarskiej był oficerem łącznikowym marynarki wojennej w Kongresie USA, w swojej karierze razem z zespołem dziennika "Washington Post" dwukrotnie otrzymał Nagrodę Pulitzera - "Oscara amerykańskiego dziennikarstwa".
Pierwszego "Pulitzera" za służbę społeczeństwu otrzymał razem ze swoim redakcyjnym kolegą Carlem Bernsteinem i zespołem dziennika "Washington Post" w roku 1973. Dziennikarzy uhonorowano za "rozpracowanie" włamania do siedziby Krajowego Komitetu Partii Demokratycznej w eleganckim kompleksie biurowo-rezydencyjnym Watergate w Georgetown - w prestiżowej dzielnicy amerykańskiej stolicy.
Dziennikarskie śledztwo Woodwarda i Bernsteina w sprawie tego banalnego z pozoru włamania, którego celem było założenie podsłuchu w siedzibie sztabu wyborczego Partii Demokratycznej, doprowadziło dwóch wtedy młodych dziennikarzy do wykrycia powiązań pięciu włamywaczy z Białym Domem. W rezultacie dochodzenie to zmusiło ówczesnego prezydenta, Republikanina Richarda Nixona do złożenia urzędu w roku 1974 przed końcem swojej drugiej kadencji w obawie przed możliwością pozbawienia go urzędu w rezultacie procesu Kongresu USA, zwanego "impeachmentem".
Richard Nixon był jedynym prezydentem w historii USA, który złożył najwyższy urząd w państwie przed końcem kadencji.
Zbiór artykułów poświęconych aferze Watergate Boba Woodwarda i Carla Bernsteina ukazał się w formie książkowej pod tytułem "All the President's Men" (pol. "Wszyscy ludzie prezydenta"). Książka ta stała się podstawą scenariusza filmu pod tym samym tytułem, w którym w roli Woodwarda wystąpił Robert Redford, a w roli Carla Bernsteina - Dustin Hoffman.
Afera Watergate przyczyniła się do rekordowego zainteresowania młodych Amerykanów studiami dziennikarskimi, a sama nazwa kompleksu biurowo-rezydencyjnego nad brzegiem Potomaku stała się bardzo produktywną "matrycą" do tworzenia nazw innych afer w USA - "Monicagate", czy ostatnio "Russiangate".
Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)
Na zdjęciu: Bob Woodward (w środku) i Carl Bernstein
fot.ASTRID RIECKEN/EPA/REX/Shutterstock
Reklama