Hiszpański Sąd Najwyższy podjął w czwartek decyzję o wycofaniu Europejskiego Nakazu Aresztowania byłego premiera Katalonii Carlesa Puigdemonta, co oznacza rezygnację z ekstradycji polityka z Niemiec na podstawie zarzutu o sprzeniewierzenia funduszy państwowych.
Madryt domagał się od Niemiec ekstradycji Puigdemonta na podstawie zarzutów o rebelię i malwersację środków publicznych. 12 lipca wyższy sąd krajowy w Szlezwiku-Holsztynie, na północnym wschodzie Niemiec, uznał jednak za niedopuszczalną ekstradycję Puigdemonta w związku z rebelią, ale za możliwą w związku z lżejszymi zarzutami o sprzeniewierzenie państwowych funduszy.
Prowadzący przeciwko Puigdemontowi sprawę sędzia Pablo Llarena również w czwartek zapowiedział, że Hiszpania nie przekaże jej do Trybunału Unii Europejskiej w Luksemburgu.
Llarena zdecydował też o wycofaniu ENA wobec innych katalońskich polityków, którzy w obawie o aresztowanie wyjechali w ostatnich miesiącach z Hiszpanii. Wśród nich są: Antonio Comin, Luis Puig, Meritxell Serret, Clara Ponsati oraz Marta Rovira - jedyna z tej grupy, która nie wchodziła w skład byłego rządu Puigdemonta.
Sędzia Llarena zaznaczył, że mimo wycofania ENA wobec katalońskich polityków wciąż ważny pozostaje nakaz ich aresztowania na terytorium Hiszpanii.
Skrytykował ponadto sąd w Szlezwiku-Holsztynie, zarzucając mu "brak zaangażowania" w prowadzoną sprawę, co zdaniem Llareny podważa jego kompetencje jako organu sądowniczego. Llarena uznał też, że niemiecki sąd powinien ograniczyć się do stwierdzenia, czy przedstawione przez hiszpański wymiar sprawiedliwości zarzuty są przestępstwem na terytorium Niemiec i czy miejscowe władze sądownicze ścigałyby je podobnie, jak miało to miejsce w Hiszpanii.
Puigdemont opuścił potajemnie Hiszpanię pod koniec października 2017 r., krótko po tym, jak Madryt zdymisjonował jego rząd, zawiesił autonomię regionu i ogłosił przedterminowe wybory parlamentarne. Niebawem też on i kilku innych polityków zostało oskarżonych o dążenie do secesji Katalonii od Hiszpanii i zorganizowanie referendum niepodległościowego z 1 października przy użyciu środków publicznych.
Do zatrzymania przez niemiecką policję 25 marca br. Puigdemont mieszkał w Belgii. Jego aresztowanie poprzedził wyjazd do Finlandii, gdzie były premier udał się, aby nagłaśniać kwestię niepodległości Katalonii.
10 lipca Sąd Najwyższy Hiszpanii zabronił pełnienia funkcji deputowanych parlamentu Katalonii sześciu sprawującym na odległość mandat politykom separatystycznym, którzy w wyborach z 21 grudnia 2017 r. zostali wybrani do regionalnego parlamentu.
Wśród polityków, którym sędzia Llarena zakazał pełnienia mandatu deputowanego, jest pięciu członków byłego rządu: premier Puigdemont, wicepremier Oriol Junqueras, Jordi Turull, Raul Romeva i Josep Rull, a także separatystyczny działacz Jordi Sanchez. Wszyscy, z wyjątkiem Puigdemonta, przebywają obecnie w areszcie w Hiszpanii.
Trzy dni po orzeczeniu Llareny autonomiczny rząd Katalonii uruchomił specjalną funkcję dla Puigdemonta. Według Oficjalnego Dziennika Rządu Katalonii (DOGC) nowa instytucja nosi nazwę "urzędu byłego premiera Carlesa Puigdemonta". Na jej czele stoi lokalny historyk Josep Lluis Alay Rodriguez, przyjaciel byłego premiera Katalonii.
Do zadań szefa nowej instytucji publicznej należy m.in. kierowanie pracą osób zatrudnionych w urzędzie, przygotowywanie oraz kontrola przebiegu uroczystości z udziałem byłego premiera Katalonii, a także nadzór nad budżetem tego organu. Dyrektor urzędu będzie też reprezentował Puigdemonta w mediach.
Marcin Zatyka (PAP)
Na zdjęciu: Carles Puigdemont
fot.MARKUS HEINE/EPA-EFE/REX/Shutterstock
Reklama