Brak porozumienia partii ws. kryzysu parlamentarnego, PO i N kontynuują protest
- 01/10/2017 06:46 PM
We wtorek nie doszło do porozumienia liderów partii ws. sejmowego kryzysu. Na spotkaniu u marszałka Senatu zadeklarowali jednak, że kluby nie będą zakłócać obrad Sejmu, którę mają rozpocząć się w środę. Według PiS "priorytetem" jest, aby obrady odbyły się na sali plenarnej. PO i N kontynuują protest.
We wtorkowym, drugim spotkaniu u marszałka Senatu Stanisława Karczewskiego wzięli udział liderzy wszystkich ugrupowań Sejmie - PiS, ZP, SP, Nowoczesnej, Kukiz'15 i PSL - z wyjątkiem PO.
Po spotkaniu szef Nowoczesnej poinformował dziennikarzy o niepowodzeniu rozmów w związku z "brakiem możliwości porozumienia" z PiS w sprawie statusu głosowań przeprowadzonych na Sali Kolumnowej. Według Karczewskiego zachowanie Ryszarda Petru to duża polityczna niezręczność, ponieważ to on był inicjatorem pomysłu zgłaszania poprawek do budżetu w Senacie.
"Na co my przystaliśmy. Ja również osobiście zgadzałem się z tym, żeby złożyć te poprawki, czy większość poprawek opozycji w Senacie, tak, aby potem one mogły być omawiane przez posłów. Umówiliśmy się właściwie wczoraj na to, że to będzie możliwe jeszcze na tym posiedzeniu, rozmawialiśmy również o terminach" - powiedział marszałek dziennikarzom.
Jak dodał, jest też zdziwiony brakiem udziału w rozmowach szefa PO Grzegorza Schetyny.
Schetyna po spotkaniu zarządu krajowego Platformy we wtorek poinformował, że nie weźmie udziału w spotkaniu; podtrzymał ocenę, że ustawa budżetowa została 16 grudnia przyjęta nielegalnie. Według niego spotkanie ws. zakończenia kryzysu w Sejmie powinien zorganizować marszałek Sejmu Marek Kuchciński, ponieważ "jest osobą, która doprowadziła do tego konfliktu". Schetyna zaproponował spotkanie w gronie liderów opozycji, by ustalić strategię współpracy. Dodał, że w sprawie formy protestu posłów PO "nic się nie zmienia".
Petru, który jako pierwszy opuścił spotkanie u marszałka Senatu, poinformował, że nie ma możliwości porozumienia ws. głosowań na Sali Kolumnowej. Jak dodał, "kością niezgody" jest to, że PiS uważa głosowania dotyczące m.in. ustawy budżetowej z 16 grudnia na Sali Kolumnowej za zgodne z prawem. Nowoczesna natomiast uważa, że budżet został przyjęty niezgodnie z prawem - zaznaczył.
Petru zadeklarował jednocześnie, że chciałby spotkać się ze Schetyną i prezesem PSL Władysławem Kosiniakiem-Kamyszem, aby przedyskutować "wniosek o skrócenie kadencji Sejmu". Poinformował również, że jego partia pozostaje na sali plenarnej, jednak nie będzie blokować sejmowej mównicy. Petru zapowiedział, że w środę obecna forma protestu posłów Nowoczesnej się zakończy i "będzie miała inny wymiar". Dodał też, że w środę Nowoczesna złoży wniosek formalny o reasumpcję głosowania z 16 grudnia.
Prezes PiS Jarosław Kaczyński po spotkaniu zaznaczył, że mimo braku finalnego porozumienia szefowie poszczególnych ugrupowań zadeklarowali, że kluby nie będą zakłócały obrad. Jak zaznaczył, nie ma najmniejszych przesłanek, by sądzić, że budżet został uchwalony w sposób nielegalny. Polityk wyraził jednocześnie ubolewanie, że Petru wycofał się z tego, co sam proponował. "W związku z tym do takiego finalnego porozumienia, które byłoby bardzo znacznym krokiem w stronę rozwiązania kryzysu, i sadzę, że tak naprawdę w ciągu krótkiego czasu by ten kryzys rozwiązało, mimo nieobecności Platformy, nie doszło" - zaznaczył.
Zadeklarował, że PiS uczyni wszystko, żeby środowe obrady Sejmu, mimo ewentualnych kłopotów, odbywały się na sali obrad. Odnosząc się do propozycji Schetyny, aby w rozmowy włączył się marszałek Sejmu lub prezydent powiedział, że lider PO szuka pretekstów, żeby "nie spadł na niego ten naprawdę wielki ciężar najpierw doprowadzenia do tego kryzysu, następnie kontynuowania go".
Również lider Polski Razem, wicepremier Jarosław Gowin wyraził nadzieję, że mimo braku porozumienia ws. kryzysu, Nowoczesna, PSL i Kukiz'15 zaakceptują "normalny tryb prowadzenia prac parlamentarnych".
Kosiniak-Kamysz po spotkaniu u marszałka Senatu powiedział, że oczekuje, że w środę rozpocznie się normalna praca Sejmu na sali plenarnej. Dodał, że nie wyobraża sobie przeniesienia obrad do Sali Kolumnowej. Komentując fiasko rozmów ws. zakończenia kryzysu ocenił, że "PO strzeliła focha i nie przyszła na spotkanie, a Ryszard Petru rakiem wycofuje się ze swojej propozycji przegłosowania poprawek w Sejmie". Kosiniak-Kamysz wyraził zainteresowanie zaproszeniem ze strony Schetyny na spotkanie we wtorek w gronie liderów ugrupowań opozycyjnych.
Lider Kukiz'15 Paweł Kukiz ocenił po spotkaniu, że nastąpiła eskalacja sporu w Sejmie. Dodał, że brak porozumienia to wynik zmiany zdania przez lidera Nowoczesnej. Kukiz zaznaczył również, że jeżeli na rozpoczynającym się w środę posiedzeniu Sejmu opozycja będzie kontynuowała okupację mównicy, oczekuje od marszałka Sejmu ukarania protestujących za taką formę protestu.
We wtorek po południu spotkał się klub klubu PiS, aby rozmawiać nt. obecnego kryzysu politycznego i środowego posiedzenie Sejmu. Rzeczniczka PiS Beata Mazurek odnosząc się do propozycji Petru ws. skrócenia kadencji Sejmu oceniła, że to niedorzeczny pomysł.
"Do tego, żeby było skrócenie kadencji Sejmu potrzeba 307 głosów. Po drugie, wielokrotnie mówiliśmy jako PiS, że nie ma na to szans. A po trzecie, pan Petru powinien wiedzieć, że takiego wniosku nie popiera również szef PO Grzegorz Schetyna" - powiedziała dziennikarzom Mazurek.
Szef klubu PO Sławomir Neumann odpowiadając na pismo szefowej Kancelarii Sejmu, aby posłowie PO opuścili salę do wtorku do godz. 12, oświadczył, że posłowie Platformy pozostaną na sali plenarnej do poddania pod głosowanie budżetu po wznowieniu 33. posiedzenia Sejmu.
Rzecznik Nowoczesnej Paweł Rabiej w rozmowie z PAP zaznaczył, że propozycja głosowania nad poprawkami opozycji do budżetu w Senacie, o której rozmawiano także w trakcie poniedziałkowego spotkania u marszałka Senatu była tylko jedną z propozycji, która miała stanowić część "pakietu". Jak dodał, najważniejszą kwestią w rozmowach była reasumpcja głosowania ws. budżetu i przyjęcie ustawy budżetowej w sposób właściwy, nie budzący wątpliwości. Na to - jak podkreślił - nie zgodził się PiS, dlatego Petru zerwał rozmowy ws. rozwiązania konfliktu parlamentarnego. (PAP)
Reklama