Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 12 października 2024 09:32
Reklama KD Market

Rajd Dakar - awans Przygońskiego, Sonik w kolejce do... tankowania



Na drugim etapie Rajdu Dakar najlepiej z polskiej ekipy spisał się Jakub Przygoński, który jadąc z belgijskim pilotem Tomem Colsoul awansował na 12. miejsce w klasyfikacji generalnej. Zwycięzca w kategorii quadów sprzed dwóch lat Rafał Sonik musiał czekać w kolejce do tankowania.

Etap był długi. Miał ponad 800 km (blisko 300 km to odcinek specjalny) i prowadził z Resistencii do San Miguel de Tucuman w Argentynie. Tropikalne upały. Na jednym z oficjalnych pomiarów było 48 stopni.

- Dzisiejszy odcinek był już prawdziwie dakarowy. Wydawało się, że będzie szybko i łatwo. Oczywiście tak nie było, było za to dużo błota i kałuż. Samochody się kopały, nic nie było widać. Musieliśmy miejscami trochę zwalniać, żeby nie przegrzać auta, ale wynik jest niezły. I tak nasze Mini rozpędziło się do 195 km, więc miejscami było szybko – powiedział Przygoński, którego samochód po etapie był całkowicie pokryty błotem.

Kierowca Orlen Teamu przyznał, że cieszy się z bliskiego wjazdu rajdu w góry. - Ta temperatura dała nam się już we znaki - dodał.

Na upały nie narzeka Sonik, który ma jednak inne zmartwienia. - Ja taką pogodę bardzo lubię. Ale dzisiaj straciłem kolejne pół godziny. Na tankowaniu była kolejka i musieliśmy sporo czekać. Wszystko trwało bardzo długo, bo ktoś nie zadbał, żeby było odpowiednio szeroko, by dwa quady mogły razem tankować – zaznaczył.

Organizatorzy po zbadaniu GPS mogą mu oddać stracony czas. - W najlepszym przypadku odzyskam jedną lub dwie pozycje. A stratę mam coraz większą, bo jadąc z tyłu bardzo się kurzyło i nie dało się wyprzedzać. To efekt mojego upadku na pierwszym etapie. Strat nie poniosłem dużych, ale musiałem startować z końca stawki – powiedział krakowianin.

Debiutujący w Dakarze motocyklista Orlen Teamu Adam Tomiczek nie narzekał na swoją jazdą. - W sumie jestem zadowolony z tego etapu, chociaż nie obyło się bez problemów. Długo jechałem w kurzu za jednym z kierowców i gdy w końcu zdecydowałem się go wyprzedzić, wpadłem w jakąś olbrzymią kałużę. Na szczęście kibice pomogli mi się z niej wydostać – opisał.

Do wtorkowego etapu nie przystąpił Maciej Berdysz. To drugi polski motocyklista, który wycofał się z rajdu. We wtorek z powodu złamania kości śródręcza z Dakarem musiał się pożegnać Jakub Piątek.

W środę uczestników rajdu czeka etap z San Miguel de Tucuman do San Salvador de Jujuy długości 780 km (364 km odcinków specjalnych), z najwyższym w całej edycji wzniesieniem sięgającym blisko 5 tys. metrów.

(PAP)

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama