Kanclerz Niemiec Angela Merkel w poniedziałek w wywiadzie dla telewizji ARD ostrzegła w związku z zatrzymaniem imigranta z Afganistanu, podejrzanego o zgwałcenie i zamordowanie studentki, przed potępianiem wszystkich uchodźców.
"Jeżeli okaże się, że był to afgański uchodźca, to należy (jego czyn) absolutnie potępić, tak jak w przypadku każdego innego morderstwa, i nazwać (przestępstwo) po imieniu" - powiedziała Merkel w wywiadzie udzielonym w przeddzień zjazdu CDU w Essen.
"Zaznaczam jednak, że potępienie nie może dotyczyć całej grupy, tak jak w innych przypadkach nie przenosimy pojedynczego czynu na całą grupę" - zastrzegła szefowa niemieckiego rządu.
Jej zdaniem śmierć dziewczyny jest "tragicznym zdarzeniem, które należy wyjaśnić i o którym należy otwarcie mówić". Na zarzut, że część społeczeństwa obarcza ją odpowiedzialnością za tę zbrodnię, Merkel powiedziała: "Chcę powiedzieć, że to morderstwo jest straszne i że myślami jestem z rodzicami i krewnymi".
Wicekanclerz Sigmar Gabriel powiedział wcześniej "Bildowi", że sprawca musi zostać surowo ukarany. "Odrażające morderstwa zdarzały się (jeszcze) zanim przyjechali do nas pierwsi uchodźcy z Afganistanu i Syrii. Nie pozwolimy, by po takich zbrodniach, niezależnie od tego, kto je popełnił, doszło do podżegania do nienawiści na tle różnic narodowościowych" - podkreślił polityk SPD.
Policja we Fryburgu Bryzgowijskim na zachodzie Niemiec aresztowała w piątek 17-letniego uchodźcę z Afganistanu w związku z podejrzeniem o zgwałcenie i zamordowanie studentki miejscowego uniwersytetu.
19-latka została napadnięta w nocy z 15 na 16 października, gdy wracała na rowerze z imprezy zorganizowanej przez fryburski uniwersytet. Jej ciało znaleziono następnego dnia rano w przepływającej przez miasto rzece Dreisam.
Na ślad domniemanego sprawcy doprowadził policję znaleziony w pobliżu miejsca zbrodni włos. Analiza materiału filmowego z miejskich kamer monitoringu umożliwiła identyfikację podejrzanego.
Afgański imigrant przyjechał do Niemiec w zeszłym roku bez rodziców ani opiekunów. Do chwili zatrzymania mieszkał u niemieckiej rodziny we Fryburgu. Odmawia wyjaśnień.
Zbrodnia wywołała ożywioną dyskusję na temat polityki migracyjnej niemieckiego rządu. W internecie pojawiło się wiele wpisów obarczających Merkel odpowiedzialnością za to morderstwo. Politykę migracyjną rządu skrytykował szef związku zawodowego policjantów (DPolG) Rainer Wendt. "Nie byłoby tej i wielu innych ofiar, gdyby kraj był przygotowany na zagrożenia wynikające z masowej imigracji" - powiedział policjant. Wendt wytknął politykom, że polityka oszczędności "wykończyła" policję i wymiar sprawiedliwości.
Przedstawiciele antyislamskiej Alternatywy dla Niemiec (AfD) oświadczyli, że zbrodnia na studentce potwierdza słuszność ich ostrzeżeń przed "niekontrolowanym napływem setek tysięcy młodych mężczyzn z patriarchalno-islamskiego kręgu kulturowego".
W mediach społecznościowych ostro krytykowany jest pierwszy program niemieckiej telewizji publicznej ARD, który nie poinformował w sobotnim wydaniu wiadomości o tym zajściu. W odpowiedzi redakcja wyjaśniła, że bardzo rzadko informuje o sprawach kryminalnych, a pochodzenie sprawcy nie ma nic wspólnego z decyzją o uwzględnieniu bądź pominięciu wydarzenia w serwisie.
Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)
Reklama