Po masakrze w Orlando na Florydzie federalni parlamentarzyści z Illinois, m.in. kongresman Mike Quigley i senator Richard Durbin, zintensyfikowali starania o zaostrzenie przepisów kontroli broni palnej. Jak podkreślają, z powodu luk w regulacjach sprawca masakry mógł bez przeszkód kupić broń i amunicję. W Chicago bez większych przeszkód zbroją się gangi.
Nazwisko Omara Mateena znajdowało się na dwóch listach − osób obserwowanych przez FBI i osób niemających wstępu na pokład samolotu, ale nie było to żadną przeszkodą przy zakupie półautomatycznej broni. Politycy z Illinois zwracają też uwagę na fakt, że brak przepisów powoduje rozprzestrzenianie nielegalnej broni w Chicago i wzrost przestępczości, dlatego domagają się wprowadzenia w życie odpowiedniej ustawy federalnej, która czeka na zatwierdzenie w obu izbach Kongresu USA.
USA zmagają się z prawdziwą epidemią przemocy przy użyciu broni i nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w Chicago"
Kongresman Mike Quigley w wydanym oświadczeniu stwierdził, że USA zmagają się z prawdziwą epidemią przemocy przy użyciu broni i nigdzie nie jest to bardziej widoczne niż w Chicago. Zdaniem polityka narodową tragedią jest nie tylko rozlew krwi, ale też brak właściwych działań ze strony Kongresu, który biernie przygląda się, jak w strzelaninach giną tysiące Amerykanów.
„Położenie kresu przemocy będzie wymagało zmian kulturowych, zmian w sposobie myślenia i w prawach regulujących posiadanie broni polnej” − uważa Quigley, który jest członkiem ważnej komisji izbowej ds. wywiadu i bezpieczeństwa oraz podkomisji ds. społeczności LGBT.
Demokrata z 5. okręgu popiera ustawę wymagającą m.in. sprawdzenia przeszłości kupującego w przypadku absolutnie każdej transakcji nabycia broni, wprowadzenia restrykcji na broń bojową i magazynki o dużej pojemności, usprawnienia systemu weryfikacji przeszłości kryminalnej i medycznej, by broni nie mogli kupić przestępcy i chorzy psychicznie. Polityk domaga się też zaostrzenia kar dla przemycających nielegalną broń do Illinois.
Według Quigleya przemocy wynikającej z użycia broni zapewne nie da się całkowicie wyeliminować, ale można ją znacznie ograniczyć przy pomocy sensownych przepisów, tym samym ocalając tysiące ludzkich istnień. „Wielu krajom się to udało i powinniśmy wziąć z nich przykład” − podkreśla Quigley i dodaje: „Jeśli jednak Kongres nie zrobi nic, to w dalszym ciągu ogromna liczba Amerykanów będzie tracić życie w bezsensownych strzelaninach”.
Senator Richard Durbin wziął udział w obstrukcji parlamentarnej zorganizowanej przez demokratów, której celem było przekonanie republikanów − mających większość głosów − by zatwierdzili ustawę o kontroli broni.
Przemawiając w Senacie, Durbin stwierdził, że legislacja jest priorytetem oraz kwestią bezpieczeństwa tak narodowego, jak i publicznego. Tragiczne wydarzenia w Orlando to według niego jedna z wielu konsekwencji bierności Kongresu. Zaapelował do legislatorów, by natychmiast zablokowali dostęp do broni osobom karanym i chorym psychicznie, a także podejrzanym o terroryzm.
„To, co stało się w Orlando, poruszyło nas wszystkich. Ale to, co w tym roku dzieje się w Chicago, jest równie tragiczne − ponad tysiąc strzelanin i ponad 200 śmiertelnych ofiar. Ciężko mi na sercu, gdy widzę ludzi w całym mieście żyjących w nieustannym strachu przed śmiercią od kul. Czy my, Kongres, potrafimy się temu przeciwstawić? Czy znowu stchórzymy przed NRA? (National Rifle Association − Krajowe Stowarzyszenia Strzeleckie, przyp. red.)”.
Senator wyraził przekonanie, że jeśli Kongres nie zatwierdzi legislacji, to będzie odpowiedzialny za następny zbrojny atak i kolejną tragedię.
Alicja Otap
[email protected]