Donald Trump, jedyny obecnie kandydat Republikanów do prezydentury, oświadczył, że jest gotów rozmawiać z przywódcą Korei Płn. Kim Dzong Unem, by spróbować nakłonić komunistyczne władze w Pjongjangu do porzucenia programu atomowego.
W wywiadzie udzielonym we wtorek agencji Reutera amerykański miliarder odmówił podania szczegółów swych planów wobec Korei Północnej, podkreślił jednak, że jest otwarty na rozmowy z przywódcą tego kraju. "Porozmawiałbym z nim, nie miałbym z tym żadnego problemu" - powiedział. Zapytany, czy próbowałby przemówić Kimowi do rozsądku, odparł: "Na pewno".
Przedstawicielstwo Korei Płn. przy ONZ nie skomentowało tej wypowiedzi.
Reuters zauważa, że zapowiedź Trumpa kontrastuje z polityką prezydenta Baracka Obamy, który utrzymywanie kontaktów z władzami północnokoreańskimi scedował na wysokich rangą przedstawicieli swej administracji.
Trump zapowiedział również, że jako prezydent wywierałby presję na Chiny, jedynego znaczącego sojusznika Pjongjangu, by zaangażowały się w szukanie rozwiązania. "Wywarłbym dużą presję na Chin, bo w sensie gospodarczym mamy nad tym krajem ogromną władzę. Chiny mogą rozwiązać ten problem (Korei Płn. - PAP) jednym spotkaniem lub jedną rozmową telefoniczną" - oświadczył.
Przedstawiciel ministerstwa spraw zagranicznych Korei Południowej odmówił komentarza bezpośrednio do słów Trumpa; podkreślił jedynie, że dla jego kraju i USA denuklearyzacja pozostanie priorytetem w dialogu z Pjongjangiem.
W rozmowie z Reutersem Trump poruszył też temat Rosji. O rosyjskim prezydencie Władimirze Putinie wypowiadał się mniej pochlebnie niż w przeszłości - zauważyła agencja. "To, że (Putin) mówił o mnie miłe rzeczy, nie znaczy, że pomoże mu to w negocjacjach. Nie pomoże ani trochę" - powiedział Trump.
Doradca jego rywalki o nominację Demokratów Hillary Clinton, Jake Sullivan, wydał po wywiadzie oświadczenie, w którym zauważył, że "wydaje się, że (Trump) jest w dziwny sposób zafascynowany zagranicznymi politykami o skłonnościach autorytarnych, takimi jak Putin i Kim".
W wywiadzie dla Reutera Trump odniósł się też do premiera Wielkiej Brytanii Davida Camerona. Wbrew temu co powiedział kilka dni temu, wyraził opinię, że z szefem brytyjskiego rządu będą go łączyły "dobre relacje". Cameron powiedział, że poglądy Trumpa na muzułmanów "rodzą podziały oraz są głupie i błędne", a na początku maja zadeklarował, że nie zamierza go przepraszać, mimo że ten może zostać następnym prezydentem USA.
Trump proponował m.in. zakaz wjazdu dla wszystkich muzułmanów do USA, aby chronić Stany Zjednoczone przed "straszliwymi atakami ze strony ludzi, którzy wierzą w dżihad".
Wybory prezydenckie w USA odbędą się 8 listopada. (PAP)
Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Reklama