Walczący o prezydencką nominację Demokratów Bernie Sanders odwiedził w piątek Greenpoint, będący częścią jego rodzinnego Brooklynu. Zwolennicy polityka, który ma polskie korzenie, wierzą, że senator - jeśli wygra - dotrzyma obietnic o przeprowadzeniu rewolucyjnych zmian.
Sanders przemawiał do tłumów zgromadzonych mimo chłodnej pogody w Transmitter Park, na tle położonych na przeciwnym brzegu East River spektakularnych wieżowców Manhattanu.
Podczas wiecu z głośników płynęły dźwięki muzyki rockowej. Kandydata ubiegającego się o nominację prezydencką Demokratów przedstawiła zdobywczyni Oscara Susan Sarandon, znana m.in. z filmu "Thelma i Louise".
Aktorka przypomniała, że Demokrata od dawna pracuje dla rządu, dodała, że Sanders „nigdy się nie został kupiony, ani nigdy nie sprzedał swej duszy”.
Sanders, którego ojciec wyemigrował z Polski w 1921 roku, zaznaczył, że podczas kampanii wyborczej opowiada się za tym, co często jest nazywane radykalnym - za mówieniem prawdy.
„Prawda jest taka, że kraj stoi w obliczu wielu problemów, których nie rozwiąże polityka czy gospodarka establishmentu, lecz polityczna rewolucja. Rewolucja oznacza to, że miliony ludzi powstaną, ruszą do walki i powiedzą klasie miliarderów, że nie może mieć wszystkiego. Razem stworzymy gospodarkę, która będzie pracować dla nas wszystkich, a nie tylko dla jednego procenta” – zapewnił.
Sanders oskarżył liczne firmy o unikanie płacenia podatków. Obiecał, że zapewni wszystkim obywatelom godziwy standard życia i opiekę medyczną. Mówił też o bezpłatnych studiach na publicznych wyższych uczelniach, a także obniżeniu stopy podatkowej dla osób, które zaciągnęły pożyczki na studia.
Zgromadzeni przerywali przemówienie polityka wiwatami, brawami, okrzykami czy buczeniem, gdy krytykował on np. system sprawiedliwości. Przyszli z transparentami z napisem: „Przyszłość, w którą wierzymy”.
Kandydat argumentował, że historia przemian w USA zawsze przebiega od dołu do góry, a nie odwrotnie. Jako przykład podał powstawanie związków zawodowych czy ruchu praw obywatelskich, walkę czarnoskórych Amerykanów z segregacją rasową czy batalię kobiet o równouprawnienie.
Sanders wskazywał na potrzebę politycznej rewolucji. „Ludzie muszą wreszcie zrozumieć, że w naszym kraju, w demokracji, każdy człowiek ma nieprawdopodobną siłę, jeśli jest gotów z niej skorzystać. Niech nikt wam nie mówi, że nie możemy przekształcić Ameryki” – podkreślił.
„Bernie, jesteśmy z tobą” – skandowali z entuzjazmem jego zwolennicy.
Na wiecu przeważali młodzi ludzie. Sanders apelował do nich, by uczestniczyli w prawyborach w Nowym Jorku 19 kwietnia.
Biznesmen pracujący na Greenpoincie Piotr Włodarczyk powiedział, że polityk zrobił na nim pozytywne wrażenie. „Pokazał się jako autentyczny kandydat, który łatwo dociera ze swoimi postulatami do wyborców. Jako Amerykanina polskiego pochodzenia cieszy mnie fakt, że senator mówi w kampanii o swoich polskich korzeniach. Smuci natomiast, że nie stanowimy zwartego bloku wyborczego, który mógłby wpłynąć na to, kto zostanie prezydentem” – podkreślił Włodarczyk.
Urodzony na Brooklynie Jonathan Bennett uznał przemówienie senatora za dobre, choć jego zdaniem zbyt mało było w nim odniesień do rasizmu. Według Bennetta Sanders mógłby w ten sposób zapewnić sobie większe poparcie czarnoskórych wyborców. "Ale i tak uważam, że Sanders ma dużą szansę na wygraną i chciałbym, żeby wygrał” – powiedział.
Rozmówcy PAP są przekonani, że Sanders potrafi przekuć obietnice wyborcze w czyny. „Jako senator ciężko pracuje na rzecz mieszkańców stanu Vermont, tak wiele dla nich zrobił. Ma doświadczenie i wizję, dzięki czemu może doprowadzić do dużych zmian" - oceniła mieszkanka Greenpointu Erika Forster.
"Rzeczą, która przykuła moją uwagę, był apel o reformę systemu finansowania kampanii wyborczych. Był pierwszym, który powiedział, że nic się nie zmieni, dopóki nie zmienimy tego systemu" – dodała.
Alex Atkinson, która przedstawiła się jako zwolenniczka Sandersa pochodząca z niższej klasy średniej w Teksasie, tłumaczyła, że aby się kształcić w college’u, musi jednocześnie pracować na pełny etat. "Tymczasem Sanders podejmuje wiele kwestii, które są ważne dla młodych ludzi, takich jak edukacja” – powiedziała ta mieszkanka Brooklynu. Jak dodała, Sanders "jest na tyle inteligentny, że będzie mógł swe idee wcielić w życie".
„Oczekuję zmian, a on ma rację, jest uczciwy. Wierzę w to, co mówi. Jest w Kongresie blisko 30 lat i w ciągu całej swej kariery przemienia słowa w czyny” – mówił w rozmowie z PAP Garry z Brooklynu.
Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)
Reklama