Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 19:41
Reklama KD Market

Jest śledztwo ws. incydentu z udziałem pojazdu, którym jechał prezydent Duda



Prokuratura Okręgowa w Opolu wszczęła w sobotę śledztwo ws. piątkowego incydentu na autostradzie A4 z udziałem pojazdu, którym jechał prezydent Andrzej Duda. Śledztwo dotyczy nieumyślnego sprowadzenia niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym.

Jak powiedziała PAP rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu Lidia Sieradzka póki co nikomu nie postawiono zarzutów, bo postępowanie prowadzone jest w sprawie.

Sieradzka wyjaśniła, że śledztwo dotyczy artykułu 174 paragraf 2 Kodeksu Karnego, które mówi o nieumyślnym sprowadzeniu niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu lądowym. Przestępstwo to jest zagrożone karą do 3 lat więzienia.

„W tej chwili zabezpieczane są wszelkie ślady i dowody w tej sprawie. Musimy ustalić, dlaczego doszło do zdarzenia żeby móc ustalić, czy ktoś za to odpowiada” – wyjaśniła prokurator Sieradzka.

Poinformowała również, że pierwsze czynności w tej sprawie w piątek wykonywała Prokuratura Rejonowa w Brzegu, na terenie której doszło do zdarzenia. „Jeszcze w piątek prokurator z Brzegu był na miejscu zdarzenia i robił oględziny. Odbywało się to pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Opolu” – powiedziała PAP Sieradzka.

Dodała, że w sobotę czynności w sprawie prowadziły już wspólnie Prokuratura Rejonowa w Brzegu i Prokuratura Okręgowa w Opolu. W sobotę też postępowanie przejął Wydział Śledczy Prokuratury Okręgowej w Opolu.

W sobotę od godz. ok. 13 do godz. ok. 19 na autostradzie A4 prowadzono oględziny. „Natomiast oględziny samochodu trwają cały czas. Samochód jest badany z udziałem różnych biegłych” – podała wieczorem prokurator Sieradzka.

Do zdarzenia doszło czasie piątkowego przejazdu prezydenckiej kolumny autostradą A4 na terenie woj. opolskiego - w jednym z pojazdów uszkodzeniu uległa opona. Prezydentowi, ani żadnej z towarzyszących mu osób nic się nie stało. Przyczyny zdarzenia bada też Biuro Ochrony Rządu.

Ppłk Dariusz Bielas dyrektor sztabu BOR mówił w sobotę w TVP Info, że każdy samochód BOR przed wyjazdem w danym dniu poddawany jest "szybkiemu przeglądowi technicznemu, diagnostyce, a szczególnie samochody jeżdżące w grupach ochronnych".

"Jest diagnosta, jest technik, który sprawdza począwszy od tego, jak ten samochód wygląda zewnątrz, wewnątrz, poprzez jego stan techniczny (...), samochód nie wyjedzie bez takiej kontroli, to jest odpowiednio dokumentowane" - powiedział Bielas. Zaznaczył, że jest to stacja prowadzona przez BOR.

Jak podkreślił, nie jest możliwe, by w prezydenckim samochodzie była stara bądź nieoryginalna opona. "To jest niemożliwe, to są specyficzne opony, nawet koła, nie ma możliwości, aby to były jakieś podróby, nieoryginalne. Są kupowane w przetargu" - dodał.

Na pytanie, czy kilka dni temu BOR ogłosił przetarg na dostawę ogumienia dla samochodów, gdyż uznano, że opony są nadmiernie zużyte, ppłk Bielas powiedział, że "BOR przez ostatnie lata w ogóle był trochę pod względem budżetowym mało zadbany".

Jak dodał, ostatnie większe zakupy chociażby samochodów miały miejsce w 2010 bądź 2011 roku. "Flota się eksploatuje, nowe kierownictwo (...) uruchomiło ten proces, by uzupełniać flotę, w normalnych firmach prywatnych samochody jeżdżą średnio cztery lata, 150 tys. km i są wymieniane. U nas niestety flota jest starsza, pora zadbać, by została trochę odświeżona, co nie znaczy, że jest niesprawna" - podkreślił.

Dyrektor sztabu BOR pytany o hipotetyczne przyczyny zdarzenia z udziałem prezydenckiej limuzyny, odpowiedział: "jest wiele, począwszy od złośliwości rzeczy martwych, kończąc na jakiś dalej idących wnioskach, zobaczymy jakie będą efekty postępowań, kontroli".

"Samochód może najechać na jakiś element ostry i taka opona może wybuchnąć, przy czym konstrukcja tych kół jest taka, że da się nimi jechać przez jakiś czas, między oponą a felgą jest taki dodatkowy pierścień z twardej gumy, który powoduje, że nawet jeśli zejdzie powietrze z tego koła, da się nim jechać" - wyjaśniał Bielas.

Prezydent pytany w sobotę podczas wizyty w Istebnej o szczegóły piątkowego incydentu mówił, że podobnie jak inni jadący autem słyszał wystrzał, huk. „Czekałem spokojnie co się dalej wydarzy. Na szczęście nic poważnego w sensie zdrowotnym się nie wydarzyło - ani dla mnie, ani dla nikogo z pasażerów samochodu. Wszystko pod względem zdrowotnym jest w porządku, zostało to sprawdzone” - powiedział Duda. „Mogę wszystkich uspokoić, jeśli ktoś się niepokoił, żadnych szkód na ciele absolutnie nikt nie odniósł” - dodał.

Prezydent podkreślił, że sprawa będzie badana przez ekspertów. "Jak sądzę, mam nadzieję, że zostanie zbadana porządnie i wnikliwie, bo taka rzecz się nie powinna zdarzyć” - powiedział. „Natomiast głębokie podziękowania i ukłony w kierunku pana kierowcy – oficera Biura Ochrony Rządu, który prowadził samochód” - dodał prezydent.

MSWiA poinformowało w sobotę, że szef resortu Mariusz Błaszczak "oczekuje wyjaśnień w sprawie wydarzenia, do którego doszło w trakcie przejazdu prezydenckiej kolumny autostradą A4". "Szef MSWiA czeka na wyniki prac specjalnej komisji powołanej w Biurze Ochrony Rządu. W jej skład wchodzą eksperci, którzy będą wyjaśniać przyczyny wydarzenia" - wskazał resort.

Natomiast MON poinformowało w sobotę, że "szef SKW Piotr Bączek zlecił podjęcie czynności kontrolnych sprawdzających flotę samochodową, z której korzysta kierownictwo MON i dowództwo Sił Zbrojnych RP w związku ze zdarzeniem samochodowym Prezydenta RP - Zwierzchnika Sił Zbrojnych". (PAP)
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama