Podczas strzelaniny w Harlemie zginął nowojorski policjant. Był to już czwarty przedstawiciel organów ścigania, który zginął w Nowym Jorku w ciągu niecałego roku.
33-letni Randolph Holder, imigrant z Gujany pełniący służbę w policji od 5 lat zmarł we wtorek w szpitalu – poinformował superindendent nowojorskiej policji Bill Stratton. Podejrzany o zabójstwo Holdera oraz trzej inni mężczyźni przebywają w areszcie, gdzie są przesłuchiwani.
Ustalono, że Holder i jego partner zjawili się na miejscu strzelaniny w Harlemie, gdy otrzymali informację, że jednemu z mężczyzn pod groźbą użycia broni skradziono rower. Funkcjonariusze udali się w pościg za złodziejem. Ze uciekającym mężczyzną wywiązała się gwałtowna strzelanina. Jedna z kul trafiła Holdera w głowę.
– Funkcjonariusz ruszył w kierunku niebezpieczeństwa. To była jego ostatnia interwencja - powiedział szef nowojorskiej policji. Bratton wyjaśnił, że w ciągu ostatnich 11 miesięcy w metropolii nowojorskiej z rąk przestępców śmierć poniosło 4 policjantów.
Burmistrz Bill de Blasio powiedział, że "całe miasto okryło się żałobą w hołdzie człowiekowi, który oddał życie w obronie nas wszystkich".
Z najnowszych statystyk policyjnych wynika, że w ciągu ostatnich 12 miesięcy w Nowym Jorku miało miejsce 275 morderstw, podczas gdy w tym samym okresie roku ubiegłego zanotowano 254 zabójstwa, co oznacza 8,3 proc. wzrost.
W Nowym Jorku, liczącym 8,5 mln mieszkańców, pracuje 34,5 tys. policjantów. (ak)
Reklama