Nasilający się problem sprzedawania dzieci do celów seksualnych w USA osiągnął niemal rozmiary epidemii – mówi Joseph Campbell z FBI. Co roku w Stanach wykorzystywane seksualnie są dziesiątki tysiące dzieci.
W ubiegłym roku agenci federalni uratowali ponad 600 dzieci przed niewolnictwem seksualnym, a szacuje się, że codziennie setki dzieci sprzedaje się do usług seksualnych. Według amerykańskich organów ścigania te niechlubne statystyki stale rosną od lat 90. – Pedofilia osiągnęła niespotykane rozmiary – mówi pracujący w dochodzeniówce Campbell. I większość ofiar wcale nie pochodzi z Meksyku czy Ameryki Łacińskiej…
Prowadzone przez FBI akcje zwane Operation Cross Country walczące z wykorzystaniem seksualnym nieletnich doprowadziły w latach 2006–2014 do 1450 wyroków skazujących i 14 wyroków dożywotniego więzienia. Według danych Departamentu Sprawiedliwości z 2014 r. średnia wieku dziecka, które trafia w szpony sutenerów, to 13–14 lat. Stręczyciele, z których każdy ma średnio od 4 do 6 dziewczynek, mogą zarobić od 150 tys. do 200 tys. na każdej z nich rocznie. Handel ludźmi to biznes warty w USA 9,5 mld dol. w skali roku. Co więcej, National Human Trafficking Resource Center odnotował w 2014 r. wzrost o 259 proc. zgłaszanych przypadków handlu żywym towarem w porównaniu z rokiem 2008.
Bieda, zaniedbanie opiekunów, narkotyki sprawiają, że łatwiej paść ofiarą handlu ludźmi. Jenny Gaines z Breaking Free, organizacji z Minnesoty pomagającej niewolnicom seksualnym, mówi, że manipulowane są nieletnie dziewczyny. Niemal połowa kobiet, które trafiają do ośrodka, została sprzedana do celów seksualnych w wieku poniżej 18 lat.
W toku śledztwa BBC rozmawiało m.in. z kobietą, która pracowała na ulicy, choć była już w piątym miesiącu ciąży. Jak mówiła, „była przygotowywana już od 12 roku życia przez sąsiada, który wabił ją, pokazując garaż pełen zabawek. Oferował też pieniądze za zdjęcia topless”.
(as)
Reklama