Podatnicy w stanie Illinois wydają blisko 300 mln rocznie, i to przy ostrożnych szacunkach, na osadzanie w więzieniach mieszkańców z zaledwie pięciu dzielnic miasta. Autorzy nowego raportu przekonują, że można w dużo lepszy sposób wydawać te pieniądze.
Z nowo opublikowanej interaktywnej mapy Chicago wynika, że najbardziej kosztownych jest 851 rejonów miasta (ang. city blocks), najwięcej w zachodniej jego części. W tych obszarach wydaje się ponad 1 mln dol. rocznie na wyroki skazujące na więzienie, z czego w 121 kwartałach pieniądze tego rzędu wydano tylko na wsadzanie za kratki za przestępstwa narkotykowe bez użycia przemocy.
Autorzy badania twierdzą, że wydatki te nie czynią miasta bezpieczniejszym – pieniądze powinny iść na programy leczenia, a nie na zamykanie w więzieniach. A niestety mieszkańcy biednych dzielnic, którzy trafią za kratki i zostaną zza nich wypuszczeni, w 50 proc. znów znajdą się w więzieniu w ciągu trzech lat. Taki tryb jest nie tylko kosztowny, ale prowadzi do jeszcze większej przestępczości.
Podobnie uważa działacz społeczny Darnell Shields z dzielnicy Austin, której mieszkańcy również windują powyższe statystyki – lepiej stawiać na pomoc w pokonywaniu trudności w uczeniu się, leczenie chorób psychicznych, czy po prostu wyuczanie konkretnego zawodu.
Gubernator Bruce Rauner powołał specjalną komisję, która w miniony czwartek rozpoczęła debatę nad problemem i ma czas do stycznia, by przygotować raport sugerujący rozwiązania. Ale nawet gdy uda się zmniejszyć koszty, czy pieniądze trafią tam, gdzie trzeba? Gubernator planuje m.in. szukanie oszczędności w zakresie leczenia uzależnień.
Mapę, którą przygotowali dr Daniel Cooper i dr Ryan Lugalia-Hollo, oparto na danych z lat 2005–2009 Chicago Justice Project. Podobne mapy, w ramach projektu Million Dollar Blocks, powstały dla Nowego Jorku i New Haven w Connecticut.
(as)
Reklama