Do niedawana były przedmiotem lekkiego zażenowania, żeby nie powiedzieć obciachu. Wąsy uznawane jako niewygodne i niepraktyczne, a dodatkowo wizerunkowo zbyt prostackie – wróciły do łask. Trendseterami byli tu hollywoodzcy aktorzy oraz przedstawiciele kultury hipsterskiej. Mieć dziś wąsy jest więc cool.
Długie, krótkie, kręcone, a także tęczowe - mierzono, oceniano i świetnie się przy tym bawiono podczas pierwszej imprezy zorganizowanej przez grupę przyjaciół nazywających się Łowcami Belmontu.
Owi łowcy to Marcin Marszałek, Bartosz Kasza oraz Bartek Zieliński. Jak mówią na pomysł imprezy wpadli zainspirowani wyglądem jednego z komentatorów relacjonujących wygrany mecz lokalnej drużyny hokejowej Blackhawks. Wówczas wpadli na pomysł, by w Pubie OK zorganizować spotkanie pod jakże wymownym tytułem: „Wąsy, człowieku”. - To dużo nie kosztuje, by pośmiać się z siebie, a nie z innych – mówi Marcin Marszałek. Każdy mógł o tym się przekonać już w chwilę po rozpoczęciu imprezy, gdy z głośników popłynęły dźwięki piosenki „Ten wąsik, ach ten wąsik” w wykonaniu Ludwika Sempolińskiego.
Zabawy było co nie miara. Po rozpoczęciu części oficjalnej przystąpiono do wyborów najpiękniejszego wąsa. Każdy z ośmiu kandydatów po zgłoszeniu swego wąsiska otrzymywał numer, na który potem zebrani mogli oddać głos.
Posiadaczem najurokliwszych wąsów został Tomasz Sołek nagrodzony dyplomem uznania.
Plany Łowców Belmontu nie ograniczają się tylko do wąsów. Jak nam mówią, zamierzają powtórzyć sukces spotkania i zorganizować wieczór satyry i sarkazmu, pomyślany jako konkurs recytatorski, polegający na czytaniu ogłoszeń drobnych z prasy polonijnej.
Tekst i zdjęcia Dariusz Lachowski
Reklama