Fundacja Dar Serca od ponad dwudziestu lat pomaga w leczeniu poważnie chorych i niepełnosprawnych dzieci z Polski i Europy Wschodniej. Jednym ze sposobów zbiórki pieniędzy na pomoc potrzebującym jest doroczny charytatywny rejs po jeziorze Michigan.
W słoneczne niedzielne popołudnie 28 czerwca z portu Navy Pier w czwarty już rejs po jeziorze Michigan wyruszyli przedstawiciele Fundacji Dar Serca, ich podopieczni i około pięciuset osób wspierających tę charytatywną akcję. Dobra muzyka, smaczne jedzenie i dobrze zaopatrzony bar na kilku poziomach wycieczkowego statku „Mystic Blue” sprzyjały towarzyskim pogawędkom i kilkugodzinnej miłej zabawie. Piękna, słoneczna pogoda i łagodna bryza zapraszały na pokład i sprawiały, że oglądanie chicagowskiej panoramy było prawdziwą przyjemnością.
Organizatorami tegorocznego rejsu byli członkowie młodego zarządu fundacji, którzy wdrażając nowe pomysł dokładają starań, aby zdobywać na działalność fundacji jak największe fundusze. Temu celowi, jak zapewniła Diana Ewa Lebiecki, służyły zarówno sprzedaż biletów-cegiełek na doroczny rejs po jeziorze Michigan, jak i przeprowadzona w jego trakcie loteria fantowa.
Wśród uczestników doskonałej zabawy byli również ci, którzy dla fundacji są najważniejsi – podopieczni Zuzia i Alan. Trzynastoletnia Zuzia Koluch bardzo cieszyła się na niedzielny rejs statkiem. Nie jest to jej pierwsza wizyta w Darze Serca. - Zawsze, kiedy powracamy do tego pomocnego domu, Zuzia czuje się tak, jakby była u siebie – mówi mama Zuzi.
Trzyletni Alan Woźny choruje na dysplazję metatropiczną- bardzo rzadką chorobę genetyczną układu kostnego. Alan, dzięki pomocy Daru Serca przyjechał do Stanów Zjednoczonych i trafił pod opiekę światowej klasy specjalisty - doktora Williama Mackenzie.
- Doskonałe rezultaty po operacji, dobre prognozy na przyszłość, póki co, to wystarczy – cieszy się Paulina Woźny, mama Alana.
W chwili obecnej pod opieką fundacji, oprócz Zuzi i Alana znajduje się jedenaścioro dzieci, które są już po zabiegach lub w trakcie leczenia na Florydzie i w Nowym Jorku. Z tego powodu większość dzieci nie mogła wziąć udziału w rejsie.
Jola Plesiewicz
Zdjęcia: Dariusz Piłka
Reklama