Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
Reklama
czwartek, 14 listopada 2024 18:56
Reklama KD Market

Ekspert: mieszany bilans inicjatywy Obamy dla Europy Środkowej



Realizacja ogłoszonej rok temu w Polsce przez prezydenta Baracka Obamę inicjatywy wzmacniania obecności wojskowej USA w Europie Środkowej i Wschodniej na razie nie spełnia oczekiwań - ocenia ekspert ds. obronnych w Atlantic Council Ian Brzeziński.

Inicjatywa, zwana po angielsku "European Reassurance Initiative" (ERI) została ogłoszona przez Obamę podczas wizyty w Warszawie 3 czerwca ub. r. Trzy miesiące wcześniej - pisze ekspert - Rosja wtargnęła na Ukrainę. W odpowiedzi na apel Obamy Kongres zgodził się przeznaczyć na inicjatywę ERI prawie 1 mld dolarów.

"Celem ERI było zademonstrowanie niezłomnego zaangażowania Stanów Zjednoczonych na rzecz bezpieczeństwa sojuszników z NATO i partnerów w Europie" - podkreśla Brzeziński, były wicedyrektor wydziału ds. Europy w Pentagonie za prezydentury George'a W. Busha, w analizie napisanej w pierwszą rocznicę ogłoszenia tej inicjatywy. Brzeziński ocenia, że o ile ogłoszenie ERI spotkało się z bardzo dobrym przyjęciem wśród sojuszników z Europy Środkowej, to jej realizacja pozostawia wiele do życzenia, "co wzmocniło obawy dotyczące zaangażowania Waszyngtonu w transatlantyckie relacje dotyczące bezpieczeństwa".

Inicjatywa, jak zapowiadał Obama w przypomnianym przez Brzezińskiego przemówieniu w Warszawie, miała oznaczać "jeszcze większe przesunięcie sprzętu na potrzeby szybkiego reagowania w sytuacji kryzysowej; więcej ćwiczeń i szkoleń dla utrzymania gotowości naszych wojsk; dodatkowe siły amerykańskie – w powietrzu, na morzu i na lądzie, w tym również w Polsce. Będzie to też oznaczało zwiększenie wsparcia zdolności obronnych przyjaciół takich jak Ukraina, Mołdawia i Gruzja".

Zdaniem Brzezińskiego ERI jest ceniona przez Polskę, kraje bałtyckie i Rumunię, bo przyniosła ciągłą obecność wojskową USA poprzez rotacyjne ćwiczenia w tych krajach. Ekspert zauważa, że wysłanie wojsk amerykańskich do natowskich krajów Europy Środkowej i Wschodniej nastąpiło szybciej i miało znacznie większą skalę niż działania podejmowane przez sojuszników z Europy Zachodniej.

Ale jednocześnie - dodaje ekspert - kraje Europy Środkowej zdają sobie sprawę, że wysłane na ich terytoria siły amerykańskie, które mają najczęściej rozmiar kompanii z "ograniczoną liczbą jednostek zmechanizowanych, garścią samolotów i okrętów", to "małe, symboliczne oddziały" w porównaniu z mobilizacją Rosji na manewry i pokazy siły, jakie przeprowadza ona na zachodzie kraju. Ekspert wskazuje, że w tych ćwiczeniach, organizowanych w regionie graniczącym z Polską, Ukrainą i krajami bałtyckimi, bierze udział 10, 30, a czasem i ponad 100 tys. osób.

W ocenie Brzezińskiego także obiecane wsparcie USA dla partnerów NATO: Ukrainy, Gruzji i Mołdawii ma "ograniczony" wymiar. "Ukraina i jej bezpośredni sąsiedzi wciąż nie mogą zrozumieć, dlaczego USA nie dostarczą Kijowowi śmiercionośnego sprzętu wojskowego, w tym przeciwpancernego, by Ukraina mogła się lepiej bronić się przed ciągłą agresją Rosji" - pisze ekspert.

Jego kolejna krytyczna uwaga dotyczy opóźnień w przemieszczeniu do natowskich krajów Europy Środkowej amerykańskiego sprzętu wojskowego. Brzeziński przypomina, że po przemówieniu Obamy w Warszawie Europę Środkową odwiedzili amerykańscy urzędnicy i analitycy wojskowi, by zbadać potencjalne miejsca, gdzie sprzęt ten mógłby być rozmieszczony. Ale - dodaje - decyzje, jakie dotychczas w tej sprawie podjęto są "znacznie poniżej wiązanych z ERI oczekiwań w Europie Środkowej dotyczących stałej obecności wojskowej USA".

Zdaniem Brzezińskiego te opóźnienia, których nie da się usprawiedliwić ani brakiem czasu ani restrykcjami budżetowymi, wzmacniają przekonanie, że "wahania Waszyngtonu są napędzane pragnieniem uniknięcia antagonizowania Rosji".

Jeśli Obama chce, by ERI była prawdziwym środkiem odstraszającym przed agresją, to USA muszą zwiększyć oddziały wojskowe wysłane na ćwiczenia do Europy Środkowej, dostarczyć broń Ukrainie, a także, jeśli nie można zapewnić stałego stacjonowania amerykańskich jednostek w Europie Środkowej, przynajmniej przemieścić tam sprzęt wojskowy - postuluje ekspert.

Z Waszyngtonu Inga Czerny (PAP)

 

Zamieszczone na stronach internetowych portalu www.DziennikZwiazkowy.com materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Codziennego Serwisu Informacyjnego PAP, będącego bazą danych, którego producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Alliance Printers and Publishers na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek ich wykorzystywanie przez użytkowników portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione.
Więcej o autorze / autorach:
Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama