Po czterech eliminacjach samochodowych mistrzostw USA Piotr Fetela i jego 1998 Subaru Impreza STi zajmują w klasyfikacji generalnej drugie miejsce. Półmetek został zaliczony z oceną (prawie) doskonałą. Pora na kolejne cztery rajdowe zaliczenia. Najbliższe już za tydzień w Wellsboro, Pennsylvenia.
Nie ma łatwych rajdów. Każdy ma coś w sobie i każdy zaskakuje. Wszystkie niebezpieczne, perfekcyjnie weryfikujące umiejętności kierowców i wytrzymałość samochodów.
„Sno’Drift 2015” w Michigan. Tutaj wszystko się zaczęło. W tamtym roku zakończył rajd już na pierwszym zakręcie. Być może dlatego ten rajd nie należy do jego ulubionych. A może dlatego, że ściganie się na zlodowaciałym śniegu, przy dotkliwie niskiej temperaturze nie jest, ani miłe, ani bezpieczne. Pojechał ostrożnie, co nie znaczy wolno, bo gdyby tak było, nie zająłby doskonałego czwartego miejsca.
„Rally in the 100 Acre Wood” w Missouri. Historyczny, bo zakończony miejscem na podium, które przesunęło go w klasyfikacji generalnej mistrzostw USA na drugie miejsce. Ekstremalne warunki. Lód i śnieg, niekiedy szuter, raz bardzo zmrożony, innym razem pokryty lodem, a jak komuś tego za mało, to również w wariantach pośrednich z obfitą domieszką śniegu. Wskoczył na podium, bo po raz kolejny nie tylko sprawnie posługiwał się kierownicą, również jego głowa skutecznie studziła zapędy przed jazdą na pełnych obrotach.
„Oregon Trail Rally”, nietypowy, bo trzydniowy. Pierwszego dnia coś dla fanów, którzy z bliska na asfaltowym torze mogli śledzić zmagania najlepszych amerykańskich kierowców, którzy już następnego dnia pędzili po szutrowych drogach, pełnych podjazdów i karkołomnych zakrętów. Trafiały się odcinki, gdzie po jednej stronie była skała, po drugiej przepaść. Gęboka, niekiedy nawet bardzo. I kurz, obecny wszędzie, ograniczający widoczność i wdzierający się do oczu i płuc. Na jednym z podjazdów nie wytrzymał amortyzator. Naprawili usterkę i dojechali do mety. Straty nie zostały jednak odrobione, chociaż brakowało tak niewiele. 78 sekund do podium.
„Olympus Rally” w stanie Washington. Był kiedyś eliminacją rajdowych mistrzostw świata, a to oznacza, że jego skala trudności jest bez porównania większa, od trzech poprzednich, jakże przecież trudnych. Trasa o niesamowitej konfiguracji, pokryta luźnym szutrem, z dużą ilością kamieni i drobno pokruszonych skał. W Oregon skała i przepaść były okazjonalne, tutaj na porządku dziennym, co sprawiało, że niebezpieczeństwo kryło się praktycznie za każdym zakrętem. Przekonał się o tym dwa lata temu kierowca z Michigan, który wypadła z trasy i spadł. Nie przeżył. Wypadł z trasy również Fetela. Miał więcej szczęścia. Zatrzymał się w rowie, bo gdyby była przepaść...Strach pomyśleć. Wyszedł z tego bez szwanku, mógł również jechać dalej. Ukończył rajd na doskonałym czwartym miejscu. Druga pozycja w „generalce” została obroniona.
Za tydzień kolejne ściganie. Tym razem w Wellsboro,Pensylwania. Na bardzo szybkich trasach. Good luck Piotrek!
Dariusz Cisowski
Reklama