44 głosy oddane w Chicago w wyborach prezydenckich zostały unieważnione. Takie zjawisko - wbrew pojawiającym się wśród Polonii opiniiom - nie jest niczym nadzwyczajnym. Dementując teorie spiskowe, przedstawiciele komisji wyborczych tłumaczą nam, dlaczego w I turze niektóre głosy zostały uznane za nieważne. Dzielą się też różnymi spostrzeżeniami dotyczącymi polonijnej społeczności, które – miejmy nadzieję – pozwolą wyborcom uniknąć błędów w II turze.
Znana działaczka społeczna i biznesmenka Anna Góral, przewodnicząca Komisji nr 167 w Związku Podhalan w Północnej Ameryce na południu Chicago, uważa, że wyborcy znakomicie sobie radzili z procedurą głosowania i byli dobrze poinformowani, o czym świadczy relatywnie niska według niej liczba głosów nieważnych. – Mieliśmy około 20 nieważnych głosów, co na ponad 2,5 tys. wyborców w naszej komisji to bardzo mało. Nieważne głosy stanowiły na przykład puste kartki, na których nic nie było zaznaczone. Były też takie, na których ktoś zaznaczył dwa nazwiska. W jednym przypadku ktoś prawidłowo zaznaczył swojego kandydata, na którego głosował, ale przy drugim postawił strzałkę i napisał „idiota”. Ten głos też oczywiście się nie liczył. Ciekawostką jest to, że mnóstwo głosujących przyszło z własnymi długopisami i nie chcieli używać naszych. Czegoś takiego nigdy nie widziałam, choć wielokrotnie służyłam w różnych komisjach wyborczych – podkreśla.
Wysoka liczba wyborców, którzy przynieśli do głosowania własne długopisy to zapewne pokłosie pojawiających się w polonijnych kręgach przed wyborami informacji o "znikającym atramencie". Miał się on znajdować w długopisach zapewnianych przez komisje wyborcze. Według pogłosek fenomen ten miał umożliwiać członkom komisji zmianę oddanych głosów. O "znikającym atramencie" przewodnicząca komisji w Domu Podhalan nie miała żadnych informacji.
Zdaniem Anny Góral wybory przebiegały bardzo sprawnie. – Byliśmy znakomicie zorganizowani. Związek Podhalan miał swoich porządkowych. Kierowali ludzi do odpowiednich sędziów, z których każdy miał przydzielone nazwiska wyborców. Nie mieliśmy żadnych problemów i żadnych konfliktowych sytuacji. Gdy byłam wcześniej sędzią wyborczym, zawsze coś się działo, a tym razem – nic, był spokój. Karty do głosowania były duże i z dużymi literami. Może tylko niektóre osoby skarżyły się na słabe według nich oświetlenie, choć ja uważam, że było dobre. Bardzo dużo ludzi przyszło głosować rano i wczesnym popołudniem, a wieczorem już tylko kilka osób. Może dlatego, że niektóre polonijne programy radiowe podały, że lokal jest otwarty tylko do godziny 19. Liczenie głosów poszło bardzo sprawnie, bo już o godzinie 3 rano byłam w domu. Pamiętam wybory, gdy do domu wróciłam dopiero o 10 rano. Do 12 w nocy było wszystko policzone – dodaje Anna Góral.
Polonijną działaczkę zadziwiła, a równocześnie ucieszyła duża liczba głosującej młodzieży. – Większość z młodych ludzi była urodzona i wychowana w USA i wyrobiła sobie polskie paszporty głównie po to, żeby głosować. Wielu nawet nie znało kandydatów. Pewien młody człowiek powiedział mi, że za jego paszport zapłaciła babcia i prosiła, żeby poszedł głosować. Inny interesujący przypadek to trzy pokolenia wyborców. Było ich ośmioro. Najmłodszy słabo mówił po polsku i głosował na prośbę mamy i babci. Okazało się, że w wielu rodzinach utrzymuje się tradycję głosowania w polskich wyborach, co się przejawia uczestnictwem najmłodszego pokolenia, urodzonego już w USA – stwierdza.
Sprawując funkcję sędziego wyborczego, Anna Góral zauważyła, że Polonusi w Chicago są bardzo mocno zaangażowani w politykę polską. – Myślę, że to się odbywa kosztem zaangażowania w amerykańskie życie polityczne i społeczne. Trzeba interesować się polityką i polską, i amerykańską. Rozumiem, że każdy z nas ma w Polsce korzenie, rodzinę i majątki. Dla mnie też oczywiście jest ważne, by moja mama i moja rodzina miały tam dobre życie. Jednak dla mnie jest przede wszystkim ważne, jak ja żyję w Ameryce. Jestem tutaj ze świadomego wyboru i tutaj wychowuję swoje dzieci. Ne mogę zrozumieć, dlaczego Polacy z Chicago i okolic ignorują politykę kraju, w którym mieszkają. A powinni interesować się w równej mierze sprawami polskimi i amerykańskimi.
Marta Almodovar, pracownica administracji sądowej powiatu Cook, przewodnicząca Komisji nr 166 w konsulacie RP w Chicago, pamięta, że po podliczeniu głosów cztery głosy były nieważne. – Dokładnie pamiętam, że jedna osoba wymazała nazwiska wszystkich kandydatów i uznaliśmy ten głos za nieważny. Na pozostałych trzech kartach wyborczych kandydaci nie byli poprawnie zaznaczeni. Żaden z wyborców, którzy się pomylili, nie prosił o nową kartę. Zresztą instrukcje, jakie otrzymaliśmy, nie pozwalają na wydanie nowej karty.
Almodovar wyjaśnia, że liczba głosów nieważnych nie jest różnicą między liczbą uprawnionych wyborców:1071 a liczbą głosów ważnych: 828, jak interpretowano w polonijnym radiu zapis, który ukazał się na witrynie konsulatu RP, ale później został poprawiony. – Ta różnica pokazuje liczbę osób, które były zarejestrowane, ale nie zgłosiły się do głosowania w konsulacie, a także osoby, które otrzymały pakiety korespondencyjne, ale ich nie odesłały. Konsulat nieprecyzyjnie (w pierwszym zapisie – przyp. red.) określił te głosy na swojej stronie internetowej. W innych komisjach było podobnie – część zarejestrowanych wyborców po prostu nie przyszła na głosowanie albo nie odesłała głosów korespondencyjnych.
Almodovar podkreśla, że jej komisja miała chyba najtrudniejsze zadanie w porównaniu z innymi lokalami wyborczymi. – Przyjmowaliśmy również zgłoszenia pocztowe. Niestety tak niefortunnie się składa, że przepisy, które dyktują, jak takie zgłoszenia się przyjmuje, są niezgodne ze sobą. Mam nadzieję, że ktoś w Państwowej Komisji Wyborczej kiedyś te procedury głosowania za granicą uprości. Musieliśmy włożyć wiele wysiłku, by sprostać wymaganiom. Według tych regulacji mieliśmy odprawiać z kwitkiem ludzi, którzy na przykład przybyli z Milwaukee w stanie Wisconsin i jechali trzy godziny do konsulatu, by osobiście dostarczyć pakiet korespondencyjny, którego nie zdążyli wysłać pocztą. Na miejscu dowiadywali się zdziwieni, że muszą okazać paszport, by pozostawić osobiście przesyłkę. Warto, by wyborcy wiedzieli, że zawsze muszą mieć przy sobie paszport, nawet wtedy, gdy wydaje się im zbędny. Byłam wzruszona, że ludzie pokonują różne ogromne przeszkody, by głosować, jak na przykład osoby w bardzo w podeszłym wieku, niepełnosprawne, z chodzikami. Niektóre niestety przybyły do konsulatu, choć zarejestrowały się do głosowania w innych miejscach. Udało się nam zwolnić z obowiązków jednego członka komisji, by mógł zawieźć pewnego starszego pana do Związku Narodowego Polskiego, gdzie był zarejestrowany do głosowania – wspomina.
Nasza rozmówczyni czuje się bardzo zaszczycona, że mogła brać czynny udział w budowaniu demokracji w Polsce. Jak konkluduje, uczestnictwo w komisji wyborczej było to dla niej wielką odpowiedzialnością i niezwykłym przeżyciem. – Jestem dumna, ponieważ pracowaliśmy wszyscy solidnie i zgodnie, choć członkowie komisji reprezentowali różne partie.
Leonarda Łońska, zastępca przewodniczącego komisji nr 168 w siedzibie Związku Narodowego Polskiego w Chicago, samozatrudniona jako opiekunka do dzieci, chwali organizację wyborów. – Wszystko odbyło się bardzo sprawnie. Praktycznie nie mieliśmy kolejek, ludzie przychodzili sukcesywnie. Zdarzyło się, że przyszły w tym samym czasie osoby, których nazwiska zaczynały się na tę samą literę. Ale to były sporadyczne wypadki, gdy trzy lub cztery osoby chwilę musiały poczekać. Nie było żadnych problemów. Tylko niektórzy przybyli narzekali, że musieli iść po schodach, bo nie wiedzieli, że jest winda. Zdarzyło się też, że ktoś zapomniał paszportu i musiał pojechać do domu, ale wrócił z powrotem i oddał głos. A jeśli kogoś nie było na liście, to kontaktowaliśmy się z konsulatem, żeby sprawdzić, dlaczego tej osoby nie ma na liście. W jednym przypadku okazało się, iż wyborca był przekonany, że jest zarejestrowany w komisji w ZNP, a był zarejestrowany na Jackowie. Pytał nas, jak to się stało, ale przecież nie mogliśmy mu odpowiedzieć na to pytanie.
Łońska podkreśla, że procedury głosowania tłumaczono dokładnie niemal wszystkim wyborcom. –Pokazywaliśmy, że przy kandydacie, na którego się głosuje, trzeba postawić znak „x”. Były też wywieszone plansze pokazujące, jak się głosuje. Dostępne były również broszury z informacjami.
Mimo dokładnych instrukcji, jakie otrzymali wyborcy, kilka głosów zostało unieważnionych. – Na przykład na jednej karcie wyborczej była zamazana kratka na czarno, a w innej stał „x”. Komisja uznała ten głos za nieważny. Na innej karcie ktoś przekreślił swój pierwszy wybór i zaznaczył właściwy. To też uznaliśmy za nieważne – stwierdza Łońska.
Głosowanie odbyło się 9 maja w sześciu komisjach wyborczych w godzinach 9–21. Wszystkie komisje były wizytowane przez konsul generalną Paulinę Kapuścińską, która jako pierwszy odwiedziła Związek Narodowy Polski i tam rozmawiała z Dariuszem Lachowskim, fotoreporterem „Dziennika Związkowego”.
– Chcę naocznie zobaczyć, jak przebiega głosowanie, dlatego rozpoczęłam objazd po wszystkich komisjach wyborczych, które zostały zlokalizowane w miejscach łatwo dostępnych i ogólnie rozpoznawalnych – stwierdziła pani konsul i dodała: – Przygotowując wybory, bardzo staraliśmy się żeby przebiegały bez żadnych zakłóceń.
W Chicago głosowało ogółem 10 361 osób, a zarejestrowanych do głosowania było 11 462. To oznacza mniejszy elektorat w porównaniu z wyborami prezydenckimi pięć lat temu, gdy uprawnionych do głosowania było 22 tys., a głosowało 18 tysięcy.
W najnowszych wyborach największą frekwencję wyborczą miała komisja nr 171 w bazylice św. Jacka, gdzie głosy oddało 2435 osób.
Warto dodać, że dokładne wyniki I tury wyborów na prezydenta RP można znaleźć na witrynie Konsulatu Generalnego RP w Chicago: www.chicago.msz.gov.pl oraz pod tym samym adresem są dostępne informacje na temat II tury, która w Chicago odbędzie się 23 maja. Dla wygody naszych Czytelników zamieszczamy odpowiedni komunikat konsula generalnego RP dotyczący II tury, a szczegółowe wyniki z I tury można znaleźć na stronie 1 w II części naszej gazety.
Alicja Otap
[email protected]
Wyborcy, którzy wpisali się do spisu wyborców przed pierwszą turą głosowania, będą ujęci w spisie wyborców podczas drugiej tury.
Nie ma możliwości zmiany obwodu głosowania w inny sposób, niż poprzez pobranie zaświadczenia o prawie do głosowania od konsula.
Wyborcy, którzy przed głosowaniem w I turze zarejestrowali się do głosowania korespondencyjnego, w II turze będą również głosowali korespondencyjnie. Konsul wyśle pakiety wyborcze na ten sam adres, na który wysłał je przed pierwszą turą. Nie ma możliwości zmiany tego adresu ani sposobu otrzymania pakietu (z wysłania na odbiór osobisty). Zmiana formy głosowania na osobistą może nastąpić wyłącznie poprzez pobranie zaświadczenia o prawie do głosowania przed wysłaniem przez konsula pakietu, lub po tym terminie, jeśli wyborca zwróci pakiet w stanie nienaruszonym. Wyborca może też, analogicznie jak w pierwszej turze dostarczyć pakiet osobiście konsulowi lub komisji wyborczej podczas głosowania. Przy osobistym dostarczeniu pakietu, wyborca ma obowiązek okazać obwodowej komisji wyborczej ważny polski paszport.
Istnieje natomiast możliwość zmiany sposobu głosowania z osobistego na korespondencyjny. Wniosek w tej sprawie należy złożyć do dn. 14 maja br.(*)
Pakiety wyborcze zostaną wysłane do wyborców nie później niż 18 maja 2015 r.
Podobnie jak w pierwszej turze, wyborca (tylko zgłaszający się po raz pierwszy do spisu lub zmieniający tryb głosowania z osobistego na korespondencyjny) może też zadeklarować osobisty odbiór pakietu do głosowania korespondencyjnego.
Do głosowania w II turze będą mogli zarejestrować się wyborcy, którzy nie zarejestrowali się do głosowania za granicą przed I turą i nie pobrali zaświadczeń o prawie do głosowania (wyborcy, którzy pobrali zaświadczenia nie mogą zostać wpisani do spisu).
Termin zgłaszania wniosków o wpisanie do spisu wyborców upływa 21 maja br., system e-wybory zostanie zablokowany dla wyborców o godz. 24.00 czasu miejscowego. Wnioski o wpisanie do spisu do głosowania korespondencyjnego należy złożyć nie później, niż 14 maja br.
ZAŚWIADCZENIA O PRAWIE DO GŁOSOWANIA
Z zaświadczeniem o prawie do głosowania takim głosować w dowolnym obwodzie głosowania w kraju, za granicą lub na polskim statku morskim.
Pisemny wniosek o wydanie zaświadczenia o prawie do głosowania składa się konsulowi, który sporządził spis wyborców, w którym wyborca jest ujęty. Wniosek należy złożyć najpóźniej do dnia 22 maja 2015 r. Zaświadczenie o prawie do głosowania wyborca odbiera za pokwitowaniem osobiście albo przez upoważnioną pisemnie osobę.
W przypadku upoważnienia innej osoby do odbioru zaświadczenia wyborca sporządza wniosek o wydanie zaświadczenia i upoważnienie (może to być jeden dokument), w którym wskazuje swoje imię (imiona) i nazwisko oraz numer PESEL oraz dane osoby upoważnionej do odebrania zaświadczenia.
Wyborca, któremu wydano zaświadczenie o prawie do głosowania, zostanie z urzędu skreślony ze spisu wyborców sporządzonego przez konsula.
Należy zwrócić szczególną uwagę, aby nie utracić zaświadczenia o prawie do głosowania. W przypadku jego utraty, niezależnie od przyczyny, nie będzie możliwe otrzymanie kolejnego zaświadczenia, ani wzięcie udziału w głosowaniu w obwodzie, w którym uprzednio było się ujętym w spisie.
Paulina Kapuścińska
Konsul Generalny RP w Chicago
(*) Zwracamy uwagę Naszym Czytelnikom, że ten termin już upłynął. Pozostałe informacje są wciąż aktualne. (red.)