Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 22:38
Reklama KD Market
Reklama

Fed Cup – Obie Radwańskie przegrały, Polska - Rosja 0:2



Polskie tenisistki przegrywają w Krakowie z Rosjankami 0:2 w meczu 1. rundy Grupy Światowej I Pucharu Federacji. Prowadzenie ekipie gości zapewniła Swietłana Kuzniecowa, która pokonała Agnieszkę Radwańską 6:4, 2:6, 6:2. W drugim spotkaniu Maria Szarapowa pokonała Urszulę Radwańską 6:0, 6:3.  

Sobotnie spotkanie ósmej w światowym rankingu Radwańskiej ze sklasyfikowaną o 19 pozycji niżej Kuzniecową było prawdziwym festiwalem przełamań. Podczas trwającego dwie godziny i 15 minut meczu kibice obejrzeli ich łącznie 11.


Polka zapowiadała dzień wcześniej, że występ w rodzinnym mieście nie powoduje u niej tremy, a tylko dodaje motywacji. Zgodnie z tą deklaracją zaczęła z animuszem i szybko objęła prowadzenie 2:0. Doświadczona Rosjanka nie pozwoliła jej jednak odskoczyć i zapisała na swoim koncie trzy kolejnej gemy. Wymiany – ku uciesze kibiców – były coraz dłuższe. Końcówka należała już do dwukrotnej triumfatorki turniejów wielkoszlemowych. Radwańska po jednym z nieudanych zagrań wyrzuciła do góry ze złością rakietę.

W przerwie z głośniku poleciała "Pieśń o małym rycerzu", która od wielu lat ma za zadanie podtrzymywać na duchu w trudnych momentach polskich siatkarzy. Tym razem podziałała mobilizująco tenisistkę z Krakowa. Co prawda Kuzniecowa zaczęła drugą partię od przewagi 2:0, ale Polka wróciła do agresywnej, pewnej i urozmaiconej gry. Dopingowana przez 15 tysięcy kibiców oraz sztab szkoleniowy i koleżanki z reprezentacji błyskawicznie odrobiła straty i nie pozwoliła już rywalce za wygranie choćby gema. Kilkakrotnie wybroniła przy tym break pointy, imponowała dokładnymi uderzeniami z przysiadu i akcjami przy siatce.

Fani mieli nadzieję, że w decydującej odsłonie będzie kontynuować dobrą passę. To jednak grająca spokojnie i konsekwentnie Rosjanka dominowała na korcie. Po stronie Radwańskiej, która miała nieliczne zrywy, mnożyły się z kolei proste błędy, a wyraz twarz wskazywał na coraz mniejszą wiarę w sukces. Poprzednio mecz singlowy w Pucharze Federacji przegrała ona w 2011 roku, gdy uległa Białorusince Wiktorii Azarence.

Radwańska po raz 15. walczyła ze starszą o cztery lata dwukrotną triumfatorką turniejów wielkoszlemowych. Ogólny bilans przemawia na korzyść Rosjanki, która wygrała 11 z tych meczów.

W drugim z sobotnich spotkań Maria Szarapowa pokonała Urszulę Radwańską 6:0, 6:3.

W pierwszym secie zajmująca 135. miejsce w rankingu WTA Radwańska była tylko tłem dla wiceliderki światowej listy. W gemach, w których miała szansę na zwycięstwo, w decydujących momentach myliła się. Ta odsłona trwała 33 minuty.

Gdy na początku kolejnej Szarapowa objęła prowadzenie 2:0, to wydawało się, że ma szansę rozstrzygnąć to spotkanie na swoją korzyść w godzinę. Wówczas jednak w 24-letnią krakowiankę wstąpiły nowe siły - biegała do każdej piłki, a jej ryzykowne zagrania zaczęły przynosić punkty. Wygrała trzy kolejne gemy, wzbudzając euforię na trybunach. Szarapowa nie pozwoliła sobie jednak na wpadkę i w dalszej części meczu - mimo ciągłego naporu rywalki - pewnie zwyciężyła.

Polka, która w poprzednim sezonie głównie zmagała się z problemami zdrowotnymi, zmierzyła się z gwiazdą rosyjskiej reprezentacji wcześniej raz - w 2009 roku. W turnieju WTA w Los Angeles, w 1/4 finału przegrała z nią 4:6, 5:7.

Dokończenie rywalizacji w Krakowie będzie miało miejsce w niedzielę. Na ten dzień zaplanowane są dwa pojedynki singlowe i debel. Jeśli trzecie spotkanie także wygrają Rosjanki, to cały mecz może zostać skrócony.

Skład Polek uzupełniają Klaudia Jans-Ignacik i Alicja Rosolska, w ekipie "Sbornej" znalazły się z kolei jeszcze Anastazja Pawliuczenkowa i Witalija Diaczenko.

Poprzednio biało-czerwone wystąpiły w elicie Pucharu Federacji w 1994 roku. Wówczas jednak na najwyższym szczeblu rywalizowały aż 32, a nie jak obecnie osiem zespołów.

Nigdy wcześniej w tych rozgrywkach nie doszło do konfrontacji Polska - Rosja. Rywalki biało-czerwonych to czterokrotne triumfatorki tych zmagań (2004-05, 2007-08).

Zwycięzca krakowskiego pojedynku w półfinale trafi na lepszego w parze Niemcy - Australia. Pokonany powalczy w barażu o utrzymanie w Grupie Światowej I.

Po pierwszym dniu tenisowego Pucharu Federacji powiedzieli:

Agnieszka Radwańska: "Żal tego spotkania, zwłaszcza że było ono dość ważne. Z nawierzchnią lepiej radziła sobie chyba Swietłana. Mecz obfitował we wzloty i upadki. W trzecim secie nie udało mi się rozstrzygnąć na swoją korzyść decydujących piłek. Moim zdaniem serwis nie odgrywał w tym meczu kluczowej roli ze względu na to, że nawierzchnia była dość wolna. Nawierzchnia była ciążka. Miało być trochę szybciej. To nie jest taki typowy hard court, który jest zainstalowany na stałe. Tu jest dobrze położony, ale przygotowano go tuż przed imprezą. Wpływ na spowolnienie ma też warstwa drewna, która znajduje się pod nawierzchnią.

- Moje mecze z Kuzniecową zawsze są zacięte i długie. Nie wiem, czy na mnie specjalnie się mobilizuje, ale zazwyczaj każdy chce wygrywać z zawodniczkami z czołówki. To jest sport. Dopóki nie przegramy trzech punktów, to wciąż jest szansa. Trzeba walczyć dopóki piłka w grze. Doping kibiców był bardzo dobry. Cieszę się, że można było zobaczyć pełen stadion".

Swietłana Kuzniecowa: "To był bardzo fajny mecz. Bardziej zacięty niż wskazywałby wynik w poszczególnych setach. Sytuacja zmieniała się wielokrotnie. W drugim secie straciłam trochę koncentrację, ale wygrałam ważne wymiany w trzecim. Śmieszą mnie trochę dziennikarze z dyskusjami o nawierzchni. Najpierw krytykowano Marię Szarapową za to, że ta powiedziała, iż kort sprzyja Polkom. Teraz okazuje się, że był lepszy dla mnie. Przyjeżdżając do Krakowa nie miałam pojęcia, że będę drugą rakietą w singlu. Nie znam się na rankingach i przepisach. Jak gram w Fed Cupie, to oddaje się w ręcę kapitan Anastazji Myskiny".

Urszula Radwańska: "Walczyłam do końca i jestem zadowolona z tego, co pokazałam. Atmosfera podczas meczu była niesamowita. Doskonale pamiętam mój ostatni mecz ze Swietłaną Kuzniecową. Z Agnieszką, która grała z nią dziś, ustalimy wieczorem taktykę na jutro.

Tomasz Wiktorowski (kapitan reprezentacji Polski): "O obydwu meczach niewiele mogę na razie powiedzieć, bo z kortu inaczej to wygląda. Jestem dumny z Uli, z tego, jak poradziła sobie po przegranym secie. To dla niej doświadczenie w drodze do tego, gdzie dąży, do powrotu na miejsce w rankingu, które jest jej celem. W drugim secie to był tenis z wyższej półki. Udowodniła sobie i wszystkim, że pod presją jest w stanie uwierzyć w siebie. Broniła się i wytrzymywała napór rywalki. W kilku akcjach Maria potwierdziła, dlaczego jest drugą rakietą świata.

- Nasze singlistki najlepsze wyniki osiągają na trawie. Sztucznej nie można tu było rozłożyć. Przy wielofunkcyjnych halach stosuje się tego typu nawierzchnię jak ta tutaj. Przy niej zawsze kozioł jest wyższy. Biorąc pod uwagę klasyfikację Międzynarodowej Federacji Tenisowej co do szybkości kortu, prosiliśmy o czwórkę. Było bliżej trójki, ale nie wpłynęło to na pewno na wynik. Nawierzchnia była po obu stronach taka sama.

- Teraz przed nami chwila odpoczynku i kolacja. Agnieszka jest ambitną zawodniczką. Wie, że musi przemyśleć dzisiejszy mecz, wyciągnąć wnioski. Tenisowe sprawy omówimy razem, na motywację też mamy swoje sposoby. Ona była już postawiona w swoim życiu przed bardzo trudnymi sytuacjami. Myślę, że powinna sobie poradzić i tym razem."

Maria Szarapowa: "Dziś udało się dobrze zacząć. Miałam zastój w drugim secie i przeciwniczka miała więcej okazji. Cieszę się, że zdobyłam drugi punkt dla swojej drużyny. Uwielbiam grać przed liczną publicznością, jest znacznie lepiej niż przy pustych trybunach. Dziś kibice byli grzeczni.

- Wiem, że krąży wiele plotek co do mojego dalszego udziału w meczu, ale pojawię się jutro. Z Agnieszką grałyśmy wiele razy ze sobą i nie mamy już przed sobą żadnych sekretów. Doskonale znamy swoje style gry, ale to przeszłość. Spodziewam się bardzo trudnego spotkania.

Anastazja Myskina (kapitan reprezentacji Rosji): "Jutro zacznie Maria, prawdopodobnie. Co do reszty, to zobaczymy. Początki pracy w nowej roli mnie stresowały, ale czuję się coraz pewniej. Zwłaszcza że mam tak wspaniałą drużynę".

(PAP)

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama