Krótko spał po wygranym 24:20 meczu 1/8 finału mistrzostw świata piłkarzy ręcznych ze Szwecją w Dausze skrzydłowy Adam Wiśniewski. W ćwierćfinale Polaków czeka trudna przeprawa z Chorwatami, do których nie mają zbytnio szczęścia.
- Po takim meczu zasypia się o 2-3 w nocy, a mnie już o 7 oko się otworzyło. U mnie zmęczenie pomeczowe wychodzi jednak dwa dni później. Dziś w miarę dobrze się czuję, pewnie jutro będzie gorzej. Dziś rano było śniadanie, potem z pół godziny na słonku na plaży, więc chwilę odpoczęliśmy – powiedział na spotkaniu z mediami w stolicy Kataru 34-letni zawodnik Orlenu Wisły Płock.
Ostatnio Polakom nie wiodło się w konfrontacjach z Chorwatami, którzy na koncie mają m.in. dwa złote medale olimpijskie (1996, 2004) i tytuł mistrzów świata (2003). W ostatnich latach zawsze udawało im się docierać przynajmniej do półfinałów najważniejszych turniejów.
- W zeszłym roku graliśmy z nimi na mistrzostwach Europy w Danii. Był mecz dość wyrównany z ich lekką przewagą. Przegraliśmy trzema bramkami 28:31. Postaramy się teraz im za to odgryźć – obiecał skrzydłowy reprezentacji.
Drużyna z Bałkanów ma wiele mocnych punktów. W jej szeregach gra m.in. wybrany w plebiscycie na najlepszego piłkarza ręcznego na świecie Domagoj Duvnjak. - Wiadomo, że ich najmocniejszą stroną są skrzydłowi, obrona i Mirko Alilovic w bramce. Duvnjak bierze na siebie ciężar gry w najtrudniejszych momentach, więc trzeba będzie na niego uważać. Groźny też jest obrotowy Igor Vori. Jak to wszystko im zaskoczy to będziemy mieli ciężko - ocenił.
Wiśniewski uważa, że mecz z Chorwacją będzie dużo trudniejszy niż ze Szwecją, a to głównie za sprawą lepiej spisującej się drugiej linii.
- Tutaj wszyscy oglądają wideo i znają się od lat, więc trudno będzie czymkolwiek zaskoczyć rywala. Musimy zagrać lepiej niż ze Szwedami, bo wczoraj ten zespół bez Kima Anderssona miał siłę rażenia z drugiej linii o wiele mniejszą. Łatwiej nam się broniło. Z Chorwatami już tak nie będzie. Drugą linię mają na znacznie wyższym poziomie - dodał.
Pewnym optymizmem napawa fakt, że najbliżsi rywale Polaków w 1/8 finału MŚ 2015 męczyli się z dużo niżej notowaną Brazylią. Wygrali po dramatycznej końcówce 26:25. - Oglądałem w telewizji prawie całą drugą połowę tego meczu i przecierałem oczy ze zdumienia, że Chorwaci robili tego rodzaju błędy. W ostatnich trzech minutach mieli dwie takie wpadki, których się po nich zupełnie nie spodziewałem. Jak widać błędy przydarzają się nawet najlepszym – podkreślił Wiśniewski.
(PAP)
Reklama