Po wygranej w 1/8 finału mistrzostw świata 24:20 ze Szwecją Marek Panas uważa, że polscy piłkarze ręczni mają otwartą drogę do medalu. „Jeśli zagramy podobnie w obronie, w ćwierćfinale pokonamy Chorwatów” - powiedział były reprezentant biało-czerwonych.
Panas ocenił, że kluczem do zwycięstwa w spotkaniu ze Szwecją była bardzo dobra postawa polskiego zespołu w defensywie.
- Motto każdej gry zespołowej jest takie, że mecze wygrywa się obroną, a nie atakiem. I spotkanie ze Skandynawami to potwierdziło. Nasi zawodnicy wreszcie bardzo dobrze zagrali w defensywie, bo zatrzymaliśmy rywali na poziomie 20 trafień. Przy takiej liczbie straconych bramek naprawdę trudno jest przegrać mecz, bo swoje w ataku z reguły się rzuci - zaznaczył.
Brązowy medalista mistrzostw świata z 1982 roku podkreślił również świetną dyspozycję Sławomira Szmala, który nawet na sekundę nie zszedł z boiska.
- Te dwa elementy z reguły się uzupełniają, bo dają sobie impuls i dodatkową motywację do lepszej gry. Jeśli dobrze funkcjonuje bramka, to także bez zarzutu spisuje się obrona i odwrotnie. Gdyby nie kilka niepotrzebnych strat, po których Szwedzi zdobyli łatwe bramki z kontry, rywale mogliby nie rzucić nawet 15 goli - zauważył.
143-krotny reprezentant Polski ma jednak zastrzeżenia do gry biało-czerwonych w ataku. Ofensywna oparta jest bowiem nie na zespołowych zagraniach tylko głównie na indywidualnych akcjach.
- Byłem pod wrażeniem gry Michała Jureckiego, który jest dla mnie prawdziwym wojownikiem. Zadziwia mnie natomiast Daszek. Dla tego chłopaka im trudniejsza sytuacja, tym lepiej, bo przy prostych piłkach kombinuje i zazwyczaj pudłuje, a kiedy nie daje mu się większych szans na skuteczny rzut, trafia bez zarzutu. Lepiej należy również wykorzystywać Karola Bieleckiego, któremu trzeba robić miejsce do rzutu - ocenił.
Były zawodnik Wybrzeża Gdańsk i niemieckiego THW Kiel uważa, że droga do medalu stoi przed biało-czerwonymi otworem. Polacy znaleźli się bowiem w zdecydowanie korzystniejszym dla siebie fragmencie turniejowej drabinki – w ćwierćfinale zmierzą się z Chorwacją, a w przypadku zwycięstwa czeka na nich w półfinale triumfator meczu Niemcy – Katar.
- Paradoksalnie, ale porażka w ostatnim grupowym meczu z Danią okazała się dla nas korzystna, bo ominiemy Islandczyków, a w perspektywie Hiszpanów i zapewne Francuzów, czyli zespoły, które zdecydowanie nam nie leżą. Na razie nie wybiegałbym jednak zbyt daleko w przyszłość, bo trzeba skoncentrować się na najbliższym spotkaniu - stwierdził.
Według Panasa Polacy są w stanie pokonać Chorwatów, ale pod warunkiem utrzymania dyspozycji w obronie z meczu ze Szwecją.
- Nasi skoczkowie mówią, że najważniejsza jest powtarzalność, zatem ja również liczę na powtarzalność polskiej defensywy - podsumował były reprezentant Polski.
(PAP)
Reklama