Przejdź do głównych treściPrzejdź do wyszukiwarkiPrzejdź do głównego menu
sobota, 28 września 2024 16:23
Reklama KD Market
Reklama

Australian Open - Agnieszka Radwańska: wszystko mi wychodziło



Agnieszka Radwańska była zadowolona ze stylu, w jakim wywalczyła we wtorek awans do drugiej rundy wielkoszlemowego Australian Open. "Wszystko mi dziś wychodziło" - oceniła polska tenisistka po zwycięstwie w Melbourne nad Japonką Kurumi Narą 6:3, 6:0.

- Uważam, że grałam dziś naprawdę dobrze i jestem zadowolona z tego, co pokazałam. Może trochę za wolno zaczęłam, ale nie wiem, z czego to wynikało. Chyba z kilku rzeczy. Nowy kort, pierwszy mecz w turnieju i nawet inne piłki. Wydaje mi się, że potrzebuję jeszcze kilku spotkań, by pokazać swój najlepszy tenis - analizowała Radwańska na konferencji prasowej.

Rozstawiona z numerem szóstym krakowianka uznała, że kluczowy okazał się początek drugiego seta. Już w pierwszym gemie przełamała podanie 39. na światowej liście rywalki.

- Był on bardzo zacięty, a po zapisaniu go na swoje konto łatwiej przyszło mi wywalczenie dwóch kolejnych +breaków+. Nabrałam pewności siebie, zaczęłam grać znacznie lepiej - dodała.

25-letnia Polka przyznała, że dzięki ubiegłorocznemu pojedynkowi w drugiej rundzie zawodów w Cincinnati - który wygrała w dwóch partach - wiedziała, czego spodziewać się po Japonce.

- To tenisistka, z którą trzeba grać naprawdę agresywnie, by zdobyć punkt, a jednocześnie nie marnować nadarzających się okazji. Tak też starałam się postępować. Wydaje mi się również, że dobrze serwowałam - wyliczała.

W tym roku w pierwszej rundzie z imprezą w Melbourne pożegnało się aż 11 rozstawionych tenisistek, w tym m.in. grająca z numerem piątym Serbka Ana Ivanovic. Radwańska nie całkiem była zaskoczona takim scenariuszem.

- W każdym turnieju wielkoszlemowym zdarza się kilka niespodzianek, nawet pierwszego dnia. To zawsze zaskoczenie, ale w tenisie wszystko się może zdarzyć, nawet rozstawionym zawodniczkom - zaznaczyła.

Krakowianka uważa, że - w porównaniu z sytuacją sprzed kilku lat - kobieca rywalizacja w tej dyscyplinie jest znacznie bardziej wyrównana.

- Obecnie nie jest ważne, przeciwko komu walczysz w pierwszej rundzie. Zawsze trzeba grać na 100 procent, by zwyciężyć. Nie ma łatwych spotkań. Pojawiło się wiele młodych dziewczyn i trzeba bardzo na nie uważać. Pamiętam, że gdy ja dopiero wchodziłam do touru, to pierwsze etapy imprez były czasem znacznie łatwiejsze. Widać to także po tym, że nie ma już takiej dominacji kilku zawodniczek. Poszczególne imprezy wygrywają różne tenisistki. Dotyczy to również Wielkiego Szlema - zauważyła.

Dziennikarze wypytywali ją również o współpracę z Martiną Navratilovą. Australian Open jest pierwszym turniejem wielkoszlemowy, w którym Amerykanka czeskiego pochodzenia towarzyszy jej w roli konsultantki. Szósta rakieta świata nie chciała się jednak wdawać w szczegóły.

- Pracujemy już nad kilkoma rzeczami i na nich się skupiamy. Zobaczymy, czy to pomoże. Jak na razie wszystko zmierza w dobrym kierunku. Rozmawiamy też o wielu sprawach poza kortem. Mam nadzieję, że pewnego dnia przyniesie to efekt. Byłam kilka razy blisko triumfu w Wielkim Szlemie, ale nigdy nie wygrałam siedmiu meczów z rzędu. Doświadczenie Martiny w tym względzie powinno być atutem. Zwycięstwo w imprezie tej rangi jest marzeniem każdego, także i moim. Dlatego poprosiłam ją o pomoc - podkreśliła podopieczna trenera Tomasza Wiktorowskiego.

(PAP)

 

 

Podziel się
Oceń

Reklama
Reklama
Reklama